Pewna Pani była radna na FB dała wpis …sparafrazuję, jak PIS wygra wybory to ona na pewno wreszcie wyjedzie za granicę z tej Polszy, pomimo to, że nie jest już młoda, - ma też dziecko i pracę też Życzliwi pisali jej: to wyjedz, powodzenia, powodzenia na zmywaku etc
A ona biedna w jakimś wątki żaliła się publicznie swojej psiapsiółce, że chyba musi zweryfikować znajomych
Ludzie myślą, że jak ktoś wyjedzie za granicę to od razu na zmywaku musi pracować. Znam wielu Polaków, którzy pracują za granicą, są szefami firm, ordynatorami, prawnikami i reprezentują wiele innych zawodów, niekoniecznie zmywaków, co do których oczywiście nic nie mam. Za studenckich czasów “naprzeprowadzałem się” namalowałem i nakopałem. Mam szacunek do każdej pracy.
Na FB nie byłem chyba z miesiąc … Jakoś mnie tam nie ciągnie.
Tak,choc tak skrajna sytuacja zdarzyla mi sie tylko raz.
Kiedys przepracowalem w poznanskim Radiu Plus,ok 5 miesiecy.To byl diablo dynamiczny czas.Rzucilem palenie,islamska zbrodnia na WTC,blisko trzymiesieczny brak wyplaty z powodow o ktorych powinienem juz dawno napisac osbny artykul…I byc moze,upublicznic…
Moim szefem redakcyjnym,byla dziewczyna ktora bardzo lubilem.Rozumielismy sie niemal zawsze a juz z pewnoscia nie bylo miedzy nami ani jednej scysji.To cholernie duzo gdy praktycznie kazdego dnia,cos sie dzieje…
Pozniej nasze drogi sie rozeszly a ta dziewczyna zostala szefem Radia TOK FM.Czy jest w dalszym ciagu,nie mam pojecia.
Spiknelismy sie raz na fejsie i jak to czesto bywa,dodalismy sie “do znajomych”,by nigdy wiecej nie rozmawiac…Nic nowego-tak bywa bardzo ale to BARDZO czesto na facebooku.
Niemniej zaczely sie pojawiac jej tyrady,nawolywania,polemiki i wynurzenia.Sprawdzalem chyba kilkanascie razy czy to faktycznie ona bo nie moglem uwierzyc…Niestety po ktoryms wpisie z ktorego wynikalo ze"wszyscy Polacy nie marzyli o obaleniu komuny ale o oddaniu sie pod skrzydla UE",stracilem cierpliwosc.Pani ta wyewoluowala w strone takiego lewactwa ze swego czasu Moskwa nigdy taka nie byla…
Nie zadalem sobie trudu by szukac ewentualnego momentu gdy nastepuje punkt zwrotny w ludziach bo to po 15 latach nie widzenia jest zadanie beznadziejne.
Dzisiaj jestem o krok by uczynic to ze znajomym z ktorym kiedys gralem w pilke…I takze sie rozumialem…Teraz ow znajomek,tez byly radiowiec,pojawia sie tylko gdy ma okazje opluc Owsiaka lub ponazywac kogos zdrajacami czy cos w tym radiomaryjnym stylu…
Oto dwie skrajnosci.Jedna warta dokladnie drugiej.Sparszywienie jak w wojnie domowej.Obrazki nienawisci opieczetowane fejsowymi przyjazniami wyzywajacych sie w ten sposob krzykaczy…
Do tego dojdzie chyba jeszcze 5-6 martwych zupelnie “znajomosci”…Bilans jednak ogolnie bardzo dodatni.Mam tam chyba tych znajomkow ok. 200 z czego ok 60-70 dosyc bliskich a drugich tyle,bo uwazam ze fajnie ten czy tamten kontakt zachowac…
Zawisc i zlosliwosc.A czasem wszystko razem,plus niewyobrazalna glupota.Obserwuje to od poczatku kontaktu z internetem.Nigdy nie wyobrazalem sobie ile jadu i nienawisci unaoczni jeszcze netowa anonimowosc…
Nigdy sie nie zetknalem z zadnym zmywakiem i nie slyszalem o Polakach na nim pracujacych.Ale pewnie sa i jest ich,lub bylo,sporo.I co z tego?
To akurat nie jest problem.Problemem jest szanowanie pracy i zycie takie na jakie mozna sobie pozwolic.I nie ustawanie w poszukiwaniu lepszych rozwiazan…
Tymczasem dziesiatki tysiecy Polakow wyjechalo bez jezyka ale za to z marzeniami nie do spelnienia.Jesli sie wyjezdza a nie ma sie za grosz szacunku do miejsca w ktore sie jedzie,to lepiej zostac w domu.
Moi znajomi na fb, to moja najstarsza córka, wnuki i niejaki Bingola.
Co do pracy za granicą, to w ostatnich latach zarabiałem dużo ponad niemiecką średnią, więc nie był to zmywak. Ale gdybym musiał, to robiłbym i na zmywaku.
Żeby urządzić się na zachodzie w miarę dobrze, to podstawą jest poznanie danego języka i pracowitość. Dobry fach rękach też ma znaczenie.
Nie znam nikogo, kto pracowałby na zmywaku, ale moja sąsiadka pracuje w pensjonacie i zarabia do 1800 euro. Jej brat, jako dekarz wyciągał ponad 2000.
Jeden koleś jako hydraulik też tyle, ale wyjechał do Monachium, bo tam dali mu jeszcze więcej.
Ja przez 3 lata pracując w Holandii wyciągałem na rękę ponad 2700. Za to samo w Niemczech do 2500. Należy tylko uwolnić się od polskich biur pośrednictwa czyli agencji pracy i nauczyć się działać na własną rękę, z czym jest największy problem. No bo tu już trzeba znać język.
W Holandii pracując poprzez agencję, to wychodzi przeciętnie 1200 euro na rękę w porywach do 1500. A na bezpośrednim kontrakcie ok 500 więcej. Tyle goli agencja i jeszcze miesza wśród ludzi, którym daje zatrudnienie.
Mam tylko dwudziestu paru znajomych z którymi rzadko gadam. Nikogo nie weryfikuję. Pisze to co myślę. Większość podziela moje poglądy. Pozostała mniejszość jest nieaktywna wiec nie wiem jak reagują
Nie wiem bo sam nie zapraszam, to mnie dużo osób zaprasza - troszkę to dziwne, bo na ślepo / bez celu / nie zawieram takich znajomości bez sprawdzenia konta itd. Ogólnie nie mam czasu na Facebooka, pomimo wielu powiadomień codziennie głównie o rady, zdanie itd. Nie oficjalnie działam w 4 grupach / głównie kulinaria/ co jednak czasowo też zobowiązuje, jeśli czas pozwoli. Oficjalnie nie mam możliwośći zweryfikować takich znajomości - jest regulamin i obsługa w grupach. Real odpada chyba że ktoś jest zdesperowany, grupy się rozrastają, choć i inne są kasowane zbiorowo za łamanie ostrych regulaminów
Jesli jest kontakt,samo sie to przeciez weryfikuje.Przeciez jakos tam,dostrzegasz z kim masz do czynienia.
Natomiast jesli kontaktu brak i nic go nie jest w stanie ożywić [nawet przypominanie o urodzinach] to albo to zignoruj albo pozbądz sie delikwenta.Ja zatrzymuje niektorych takich bo dzieki nim,mam ewentualny kontakt z innymi ktorych kiedys lubiłem lub ktorych inaczej strace zupelnie z horyzontu…
Mam stałą liczbę znajomych. Tylko z niektórymi rozmawiam i to bardzo rzadko. Reszta po prostu jest. Jeśli ktoś wrzuca bardzo dużo postów, które zupełnie mnie nie interesują: bo poglądy zupełnie nieadekwatne do moich, albo dla mnie zupełnie nieśmieszne po prostu je blokuję. Dotyczy to także znajomych, którzy wrzucają foty swoich dzieci i zwierząt z częstotliwością 20 dziennie codziennie.
Dziś dostałem 5 zaproszenie od grupy otwartej z Facebooka, w grupie nie znam nikogo, ale są zdjęcia w profilach by ułatwiały ewentualny kontakt, każda osoba w grupie jest sprofilowana i objęta regulaminem, z konsekwencjami karnymi włącznie, po kilka dziesiąt moderatorów na dobę od tekstu, od zdjęć, przypominających regulamin, mistrzów obeznanych w tematach grupy, różnych odznaczeń profilów, od plagiatów itd zanim cokolwiek trafi w eter, ile dokładnie jest osób w grupie to nie wiem, stałe ktoś nowy przybywa pomimo zaostrzonego regulaminu. Zignorowanie kogoś lub usunięcie wymaga zgody określonego moderatora, po podaniu dlaczego. Póki co zgodę muszę przemyśleć, towarzystwo jest mieszane / chłop, kobieta, małolat jeśli mają nawet minimum wiedzy i utrzymują etykietę w sieci