Nadrabiam sobie filmy i obejrzałem przed chwilą polecany horror psychologiczny “Oddaj ją”. Nowy, z tego roku. Mocny. Pozostanie na długo w mej głowie.
O utracie ukochanej osoby.
Jednak są filmy które potrafią mną jeszcze potrząsnąć
“Opętanie” według scenariusza i w reżyserii Andrzeja Żuławskiego (o kryzysie w związku nauczycielki);
“Inland Empire” według scenariusza i w reżyserii Davida Lyncha (o aktorce, która zaczyna grać w filmie mieszającym się z jej rzeczywistością - ale to tylko jeden z wątków);
“Na Srebrnym Globie” na podstawie książki Jerzego Żuławskiego o tym samym tytule i w reżyserii Andrzeja Żuławskiego (o grupie ludzi wyruszających na inną planetę by zbudować nową cywilizację i wieloletnich skutkach tej wyprawy ciągnącej się przez pokolenia);
.
do tych trzech filmów dodam jeszcze jeden - kontrowersyjny film
“Kieł” (“Kynodontas”) dramat psychologiczny
(o rodzicach, którzy trzymają w izolacji od świata trójkę swoich dorosłych dzieci, sami utrzymując kontakt ze światem zewnętrznym - czyli o tym, jak wygląda życie w kłamstwie)
Horror ?
Kinomanka jestem, ale to sztuczny swiat.czyjs pomysl na postraszenie? W realnym zyciu bywa gorzej.
By nie móc spać,nigdy.
Ale filmów które w jakiś sposób,nie dawały spokoju,całe mnóstwo.
Z tym że nie jakieś horrory czy thrillery.
Do długich rozmyślań skłoniło mnie Powiększenie,Antonioniego.
Dwa filmy wprawiły mnie w stan wielodniowej ekstazy…Zachwytu nad stroną estetyczną,muzyczną,nad sposobem fotografowania.Były to “Posłaniec”,Josepha Loseya i Piknik pod wiszącą skałą,Petera Weira.Co Ciebie z pewnością nie zainteresuje…
Natomiast faktycznie,ku mojemu totalnemu zaskoczeniu,pojawił sie w ostatnich latach film który mną wstrząsnął w sposób zapewne bliższy temu co masz na myśli.
To “Amerykańska sielanka”,Ewana McGregora.Film który na bazie dramatu rodzinnego,rozlicza sie bezpardonowo z lewactwem czasu flower power i epoki Woodstock.
Wstrząsający film,znakomicie lawirujący pomiedzy zwyrodnienim “modreatorów” hippiesowskich i wszelkich powstających jak grzyby po deszczu,zazwyczaj zbrodniczych sekt a sytuacja społeczno polityczną Ameryki przełomu lat 60/70.
Tu z Forresta Gumpa nie ma dosłownie NIC!
@Devil Dobre recenzje mają także nowe horrory “Zniknięcia” i “Together” - obrodziło filmami grozy w sierpniu.
Jeszcze żaden film nie wpłynął na mój sen. ale pamiętam takie dwa, które mną mocno poruszyły. To Los Człowieka w/g opowiadania Szołochowa i Zapamiętaj Imię Swoje. Ten drugi to nawet mną chwilowo wstrząsnął.
Było jeszcze kilka innych, które ze względu na treść zrobiły na mnie mocne wrażenie, ale żaden horror. Nie nudziłem się tylko na jednym, to Ptaki Hitchcocka.
Również Krzyżacy wywarły na mnie ogromne wrażenie, ale wtedy chodziłem do II klasy podstawówki.
To były “Egzorcyzmy Emily Rose” oglądane późnym wieczorem z grupą znajomych w ciemnym mieszkaniu… potem trzy dni niepokoju… zwłaszcza wieczorami… Teraz ostatnio? Chyba emocje stępione… bo nic jakoś… horrorów raczej specjalnie nie oglądam… No może trochę “Substancja”.
Byl taki film, nie kwestia spania a narkomanii tytul oryginalny The Panic in Needle Park
“Szczęki”. Trzęsłam się ze strachu!
W młodości miewałem nieuzasadnione lęki po jakichś tam obejrzanych horrorach, jednak w pewnym momencie przemówiłem sobie do rozsądku. Potrafię oddzielić fikcję filmową od życia na jawie i nawet jakieś drastyczne, i straszne obrazy nie mają wpływu na moje zasypiania, do którego mam skądinąd takie predyspozycje, że jak trzeba, to zasypiam w mig. Bardziej od filmów mających wywołać strach, w pamięci zapadają mi te, które zmuszają do refleksji, lub zaskakują nietuzinkowym zakończeniem.
Oglądałem ten film będąc jeszcze młodziakiem w podstawówce. Na mnie również wywarł wrażenie, tak, że pamiętam go do dziś.
Mumia? Pierwsza wersja na czarnobialym TV?
Faktycznie!
Kiedy miałem 7 lat,przeraził mnie serial"Duch na wyspie mnicha".Podobnie jak niedzielne seanse wieczorne Belfegora-upiora z Luwru.
Horrory to zupełnie inna zabawa.Jeśli nie straszą,powinny intrygować,ciekawić obrazem grą światla czy cienia.Takie kręcono kiedyś w cyklu Hammer Horror Movies.W sumie,jest to sztuka,wystraszyć.Podobnie jak w przypadku komedii która ma rozbawić…Ale żeby nie spać???
Zgadzam się w 100% z tym że głebiej w pamięć zapadaja filmy refleksyjne.Dla mnie osobiście także stonowane,bez ogłupiającego"wrzasku" tzw. efektów specjalnych.
Wczoraj obejrzałem Opowieść letnią i Opowieść jesienną,Erica Rohmera,z jego kameralnego cyklu 4 pór roku…Wolę sobie nie wyobrażać co powiedziałby dzisiaj na ten temat,tzw. masowy widz