To akurat nie ma aż takiego znaczenia. Nawet w kurczącym się wszechświecie gwiazdy rozpraszałyby energię - tyle że byłoby ich więcej i większych, co tylko przyspieszyłoby ten proces. Wszechświat zrobiłby się gorący, ale jednostajnie gorący - i bez różnicy potencjałów ostateczny rezultat i tak byłby taki sam: koniec gwiazd.
1 polubienie
Czyli albo nieskonczona przestrzeń wypelniona wypalonym “żużlem” albo nastepny Big Bang.
Bzdury gadasz, ale nie będę Cię uswiadamial…
LEŻĘ
3 polubienia