Najpiękniejszy,w pełni udany,cudownie obsadzony i zagrany film o życiu,czasach i śmierci Chrystusa.
Franco Zeffirelli,jeden z najwybitniejszych włoskich reżyserów [Romeo i Julia,Poskromienie złośnicy,Otello,La Traviatta,Cyganeria] zrealizował ponad 4 godzinny film z udzialem wielkich gwiazd swiatowego kina.Każda rola to maly poemat .Od Anne Banckroft,przez Lawrence’a Oliviera,Donalda Pleasnece’a czy Petera Ustinova.Ian Mc Shane czy Ernest Borgnine…Anthony Quinn czy Christopher Plummer…A wśród nich wyjątkowa Olivia Hussey w roli swego życia,jak Maria…
Ta superprodukcja powstala w 1977 roku i natychmiast spotkała sie z wielkim uznaniem na calym świecie.Nigdy wcześniej ani nigdy potem,nikt nawet nie zbliżył sie do dziela Zeffirellego.Mimo iz Pasja, Mela Gibsona to inne spojrzenie,jakość,klucz do dyskusjii…
Centralna postacią jest oczywiście Jezus,zagrany brawurowo przez brytyjskiego aktora,Roberta Powella.
Autorem muzyki,slynny Maurice Jarre [Lawrence z Arabii,Dr.Żiwago]…
I jeszcze jedno bym nie zapomniał…Kto wie czy nie najlepsza rola ,rola życia Michaela Yorka jako Jana Chrzciciela…
Film zdobyl mnóstwo nagród z Emmy na czele a jednak…Nawet nie otarl sie o Oscary.
Dlaczego?
Zostawmy to na inną okazje choć odpowiedz wydaje sie oczywista.
Oscary powiadasz?
Tak ostatnie 30 lat ta statuetka jest raczej antyreklamą niz reklamą filmu.
O samym sposobie jej wreczania to wole sie nie wypowiadac. Autocenzura nie przepuszcza.
Cyniczne szukanie kasy, w dodatku oparte o dotychczasowy bilans zysków i strat.
Równie dobrze można nakręcić film o tym co się działo gdy mały Jezus zaginął a odnalazł się w świątyni.
Niemal z automatu, gdy widzę tytuł z numerem 2 lub nie daj Boże,wyzej to w NAJLEPSZYM przypadku, jestem zdegustowany.
Zabawa [jeśli to zabawa] która się sprawdza ewentualnie przy horrorach
Istotnie.
Nie mialem jeszcze okazji oglądać tego filmu na dużym ekranie ale i tak jest w tym przekazie coś niezwykle poruszającego.Jak gdyby każdy z artystów włożył w swe kreacje wszystko to co miał najlepszego.
Zdyscyplinowana ręka reżysera,dopełniła reszty…
Ze świetnym Lotairem Bluteau.
Fakt!
Ważne przypomnienie i jeden z ciekawszych filmów jednych"Konforntacji",końca lat 80-tych.
Znakomity przykład sztuki zmuszającej do myślenia,bez skandali i bewzmyślnego epatowania czy to brzydotą czy nagością,że pozostanę tylko przy takich znakach szczególnych pustych łbów.
Do ewentualnego wielkanocnego przegl`adu,kwalifikuje sie takze inny film z Bluteau.A mianowicie"Czarna suknia"z motywem misyjnym rodem ze slynnej Misji,nie wymagającej rekomendacji.
Film o wczesnych próbach ewangelizacji wśród Huronów i ogólnie,Irokezów.Dramatyczny i okrutny…
Warto tez zwrócić uwagę na innego, kanadyjskiego aktora, Augusta Schelenberga.
To obok Wesa Studi,chyba najczęściej spotykany"Indianin" znany choćby z “Pochowaj moje serce w Wounded Knee"czy"Geronimo”
