Własnymi słowami

Wczoraj Onet zaprezentował słynny przed laty artykuł poświęcony Black Sabbath i właściwie można by było się nim posłużyć jako możliwie najlepszym wspomnieniem.
Moje odczucia względem Ozzyego,byly i są jednak nieco inne.A w ogóle,tak się robić nie powinno,jesli ma się coś do powiedzenia.Proste.
Z odejściem wokalisty Black Sabbath,liczyliśmy się już od dawna…Jak to jednak zwykle bywa, cios pozostaje ciosem i nie jest to istotne czy teraz, czy w deszczu lub słońcu,czy też za lat 15…
Osbourne nigdy nie był moim ulubionym wokalista choć w czasach licealnych,miescił się swobodnie w top-10.Podobnie jak Black Sabbath.Pierwszych 6 albumów grupy, to absolutna klasyka!Muzyka która mocnymi uderzeniami wbijała nam do głowy nowa rzeczywistość…
Debiutancki album, niby zdecydowanie na bazie bluesa ale jednocześnie wymykający się jednoznacznej klasyfikacji,zwiastowal burze…
Dzisiaj szafuje się pojęciem heavy metal.I owszem…Bez nich chyba metalu by nie było a jeśli nawet by się pojawił,to chyba później…W każdym razie, nieco później…
Pamietajmy ze to lata 69-70…Gdy pojawił się na rynku 2 album,“Paranoid”,nie było już żadnych wątpliwości.W muzyce rockowej rodziło się kolejne ogniwo w tych nieprawdopodobnych czasach w których hard rock szedł w parze z rockiem symfonicznym, za pare lat pojawił się jazz rock a lżejsze odmiany muzyki osiągały swój rozkwit którego nigdy potem już nie miały powtórzyć…
Osbourne stal na czele kwartetu.Być wokalista w odkrywczym zespole w latach 70-tych…Tego tzw. dzisiejsza młodzież nie jest w stanie pojąć i akurat za to, ich wcale nie winię!
Warto jednak pamiętać że nawet jeśli ów wokalista nie miał natury gwiazdy, zawsze skupiał na sobie uwagę jak mało którzy członkowie danego zespołu…
Jak oddać to czym byli Black Sabbath?Z przemysłowego Birmingham nie mającego nic a nic wspólnego z Londynem…Początkowo nieśmiali,zamknieci jakby w swych wizjach, z łatwością piętnujący ciemne strony otaczającego świata już nie w szarych a czarnych raczej kolorach…
Glos wokalisty pasował wręcz idealnie do takiego przekazu.Glos który na scenie,bywalo,nie miał sobie równych…Ta refleksja przyszła jednak znacznie później…
Pierwszych 6 albumów.Jazda obowiązkowa każdego fana ciężkiego rocka…To co było potem, juz raczej nie…Owszem,albumy z R.J.Dio który na krótko zastąpił szalonego w tym czasie i rzadko przytomnego Osbourne’a,wyróżnialy się a Heaven And Hell,byl świetny!
Ta niepowtarzalna magia z czasów początku,z okresu hartowania się stali,gdzieś jednak jakby uleciał i tylko czasem powracała…
Jakimś cudem,glosu Ozzy nigdy nie stracił…Po prostu świat wokół był już inny a on sam stal się częścią szołbiznesu,bardziej celebryta niż wokalnym czarodziejem…
Artysta jednak być nie przestał.Choc w ostatnich 30 latach, zdecydowanie nie był to mój świat,wydaje mi się ze nigdy nie zszedł do jakiegoś zawstydzającego poziomu.Mimo wybryków czy"klasycznego" picia na umór.
Pare lat temu,pojawil się na rynku album zatytulowany"13".I to była ta chwila gdy serce zabiło jak za dawnych lat.Jakby zdarzył się cud…
Tak bylo po raz ostatni.Znowu zagrali [choć bez Billa Warda] jakby to był rok 1976…
Dzisiaj ta ciemna zasłona ostatecznie opadła…
Żegnaj…

1 polubienie

Album Paranoid miałem przegrany na szpulę.

1 polubienie
1 polubienie

Gdy zapodałeś temat o Slade, to miałem zamiar prosić też i o Black Sabbath. Ale domyśliłeś się sam. :grinning_face:

Absolutnie nie o to chodzi.
Ozzy Osbourne nie żyje.No chyba słyszałeś… :roll_eyes:

1 polubienie

Trudno o tym nie słyszeć. Tak się, po prostu niezależnie złożyło. Myślę, że nawet gdyby nie ten smutny fakt, to do Black Sabbath też by tu doszło. Ostatnio bardzo rzadko opalałem kompa i tak wyszło.

A to już z trzeciej płyty,“Master Of Reality”

1 polubienie

Dzięki.

I jeszcze coś,bez czego wspomnienie byłoby…mylące.Delikatność i wrażliwość bystrego człowieka.Dla takich utworów,zapalało sie ognie ale przede wszystkim,było sie wiernym!

1 polubienie

Paranoid podobno powstał na szybko w ostatnim momencie. I się udało. Prosty hicior

Mnie “13” trochę rozczarowala.
Ale zalewie tego co się czasem promuje jako rock?
I “wielkie powroty”?

1 polubienie

Nie jest to album na miarę tych magicznych"6" ale,moim zdaniem,tuż za nimi. Szczególnie Tony Iommi okazał sie niezniszczalny.

1 polubienie