Wczoraj widziałam info, że złapano gdzieś przestępcę. Był dawno poszukiwany i w ramach ukrycia się pracował jako policjant …
To jeszcze zakupow w Leroy&Merlin nie robili?
To z reguły nie jest śmieszne a raczej tragiczne…Mam na myśli to co się dzieje z naszym"dziennikarstwem" i poziomem tego co przychodzi nam czytać każdego dnia…
Wczoraj jednak zdarzyło mi się tak ryknąć śmiechem ze aż bym się,jak to mówią,“popluł”.
Oto film amerykański z lat 50-tych który sobie wybrałem z cda…
Polskie napisy…
W pewnym momencie jeden oficer do drugiego mówi:
-How do You do!
Po czym pada w odpowiedzi:
-How do You do, colonel…
A teraz tłumaczenie:
-Jak Ty to robisz?
-Jak Ty to robisz,pulkowniku…
Moja znajomosc angielskiego jest Kali chciec jeść. Ale “kwiatki” jakie wychodzą po zastosowaniu automatycznego i (nie tylko automatycznego) .tlumacza czesto potrafią doprowadzic do smiechu pr,ez łzy. Delikatnie mówiąc.
Ale niestety zakorzenione staja się sztuczką z ogonem. A Trick of the Tail.
Niestety, tlumaczenia bywaja dokladne lub dobre.
Tego typu podstawowe błędy w tłumaczeniach zauważam bardzo często w programach przyrodniczych na kanałach National Geographic i Discovery w polskiej TV. Przykład sprzed kilku dni:
“There’s a lot of amphibia in this creek”
“W potoku występuje wiele amfibii” (chodziło oczywiście o płazy )
To jeszcze da sie zrozumieć.
Z łaciny Amphibia .
Zresztą systematyka i zwiazane z nia nazewnictwo tez się zmieniło i czasem zastanawiam się czy robak to robak? Bo moze teraz ma szlachetniejsza nazwę.
Kiedyś Polak kupował bułkę w Hiszpanii. Doczytal się w rozmowkach, że to pan. Sprzedawca chcial się upewnic czy ma to byc duża czy mała.
I zapytal “grande”?
Na to rodak ja ci dam grandę…
Bu hahahah
sztuczny inteligent tłumaczył
Nie wiem czy to śmieszne czy tragiczne…
Podczas meczu siatkarzy,zerknąłem jak zwykle,na popas chamstwa i głupoty,zwany eufemistycznie"chatem".
I tam jeden"kibic",napisał aby,cytuję,Polscy siatkarze wzięli się lepiej za lekturę"Dziadów"…Sienkiewicza.
To jak?Śmiać się czy płakać?
“Ucieczka z kradzieżą po drodze
“Dobudzony mężczyzna, który był pijany, został poproszony o okazanie dokumentów, których nie miał. W trakcie podawania swoich danych, nagle zaczął oddalać się w stronę domów towarowych i zniknął w drzwiach sklepu. Po chwili wyszedł z drugiej strony, gdzie już oczekiwali na niego strażnicy. W czasie krótkiego pobytu w sklepie uciekający ukradł plecak i kilka koszulek o łącznej wartości około 600 złotych - o czym poinformował strażników pracownik ochrony, który wybiegł za nim ze sklepu” – opisują w komunikacie stołeczni strażnicy miejscy.”
Mam nadziejee, że zwierzatko ze zdjecia nie skończyło jako szynka i pasztet?
To nie gruby bebech, tylko ciąża.