Piesek, kotek, to normalka, kura, kaczka też, ptaki, wiewiórki, małpy,… nawet ryby pozwalają się głaskać. A mucha? Kret? Czy jakieś inne? Mam zaćmienie i nie wiem jakie zwierzątka Wam podsunąć…
z pająkiem? pod warunkiem, ze skoczek a nie taki co pajęczynę przędzie
Świnia.
@Ajko Już się koleguję prawie 2 lata. Zamiast domowego kota, żbik mi się trafił.
nie oszukuj, on nie calkiem żbik. Jakbys mial pelnokrwistego to juz by Ciebie zjadl zamiast dokarmiac szczurami i wronami. I za deserem sie rozgladal. Z okiem mu sie poprawilo?
Oko zdrowe. Fizycznie, to żbik całkowicie. Mentalnie, to pół na pół.
Moja córka ma jego siostrę. Nie jest duża, ale niesamowicie dzika i agresywna. I też uwielbia plener, i codziennie coś do domu targa.
kotki czesto bywaja bardziej agresywne od kocurkow - ale to biologia, w stanie dzikim na nia spada wykarmienie mlodych. i nauczenie polowania.
W przeciwieństwie do brata, nie toleruje obcych w domu. Tylko swoich, do których jest po kociemu przywiązana. Mój to taki domowy flegmatyk, który długo zastanawia się nad każdą decyzją. I lgnie do ludzi. Ale jak chce albo musi, to błyskawica. Tylko, że na chacie nie ma takiej potrzeby.
Z jeżozwierzem trudno się kumplowac. Ani tego przytulic, ani pogłaskać
jerzozwierz to pikus, nie zawsze strzela kolcami.
ale zakoleguj sie ze skunksem czy tchorzem przed wycieciem gruczolow “zpachowych” ? zreszta z tchorzem ciezko sie zaprzyjaznic, bo to zwierzaki samotniki.
Kiedyś chodziłem na ryby, na taki mały kanał międzyodrzański. Tam wszystkim wędkarzom, szczury niszczyły siatki i kradły ryby, które w nich były. Ja miałem zaprzyjaźnionego szczura, któremu zawsze rzucałem grudki zanęty. On sobie siadał blisko mnie i jadł. Rozpoznawał mnie z daleka i od razu przybiegał. Nigdy mi niczego szczury nie poniszczyły na tej miejscówce.
Jeszcze w Polsce będąc, półtora roku miałem szczura. Obwieś go nazywałem. Też byłoby o czym pisać. Szczury, to inteligentne zwierzęta.
Moja siostrzenica miała niegdyś dwa szczurki. Nie dbała o nie zbytnio, to musiały się wykazać swoistą szczurzą inteligencją.
.podczas, gdy jeden jadł, drugi był jedzony.
Bylem kiedys blisko z pewną myszą…Doszlo juz do tego ze nie uciekala i cala nasza znajomość,przypominala troche sceny z"Tanczącego z wilkami"…
Niestety pijani Rumuni narobili kiedys takiego gnoju ze myszka po prostu zwiala i nie wrociła
Miałem podobnie na starym mieszkaniu w Kerkrade. Czarna mała myszka zaprzyjaźniała się ze mną na zasadzie bliżej, coraz bliżej. Niestety, żadnych Rumunów w pobliżu nie było i któregoś poranka stwierdziłem, że przyprowadziła ok setki swoich koleżanek i kolegów do mojego lokum. I cała ta hałastra wykazywała zaprzyjaźnienie ze mną. Wszystkie czarne i nie do odróżnienia. Bez policji i specjalnej ekipy się nie obyło.
Takiego problemu nie mialem…I mysz byla szara
Za jakiś czas miałbyś.
Za czasów gówniarzowych dostałem od kolegi mysza. Wiktor mu było. Smutno wylegiwał się w swoim myszonarium, więc sprawiliśmy mu Wiktorię. Co 21-25 mieli\śmy 8-10 Wiktorianów i Wiktorianek, które zanosiłem do sklepu zoologicznego. Służyły jako pokarm dla gadów, płazów i drapieżników, powiększając moje ówczesne kieszonkowe.
.po 1.5 złocisza za sztukę.