Helleńska Demeter.
U mnie w domu z tych samych powodów się pojawiała ta margryna. I jakoś zapamiętałem.
Helleńska Demeter.
U mnie w domu z tych samych powodów się pojawiała ta margryna. I jakoś zapamiętałem.
Margaryna u mnie w domu byla na indeksie. Suchy chleb albo troche smalcu zamiast.
Jedyny wyjątek to gierkowskie maslo roslinne jak się krem do świątecznego tortu robilo, bo łatwiej sie ucierało niż z prawdziwym.
Jakos mit rakotwórczej margaryny pokutował.
Ceres byl tani bo to najprostsza technologia utwardzania tłuszczu i w PRL byl nim olej rzepakowy. Klasyczny i uzywany obenie to olej kokosowy
Wtedy towar za cenne dolary.
Ja pamiętam Palmę - tez taka margaryna pewnie z oleju palmowego. Ceresa jakoś nie kojarzę.
Dokladnie.Dla mnie polwyspem tutaj,w ścislym tego słowa znaczeniu,jest Labrador.Ale skoro podano takie mozliwosci…
Palma jest dostepna w Anglii.Nawet piwo EB bywa
A lody Bambino też?
Palma to moze lezala kolo palmy w palmiarni. Olej z importu?
Obecnie, jeśli ja produkuja to moze i dodają. Ówczesna zawierała oprócz rzepakowego słonecznikowy wiec byla wystarczajaco luksusowa i żółta jak maslo.
Niestety,chyba nie.Nie widzialem.A angielskie lody są tak słodkie ze juz nawet nie próbuje…
Jak już tak lecimy od Europy przyczepionej do Azji, przez Plutona i Ceres do tłuszczów wykwintnych PRL-owskich Ceres, margaryny a potem Palmy, to pozwolę sobie pociągnąć temat.
Z tamtych czasów obfitości i wczesnego PRL-owskiego dobrobytu pamiętam jeszcze z kuchni mojej mamy sadło. Taki tłuszczyk przerośnięty cienkimi błonami z którego mama coś tam robiła, po prostu cuda aby dużą naszą rodzinę wyżywić. A smalec topiony ze słoniny wraz ze skwarkami to juz był prawdziwy przysmak.
smalec ze skwarkami to ja robie do dzis.
i to wzorem andaluzyjskim jak juz zastyga dodaje rozne ziolka, czosnek czy papryke chili. po polsku z jablkiem i cebula tez.
Dziś dziewiątka. Dla mnie był trudny…
Bardzo dobry wynik.
Że się tak wyraże…