Idę sobie przed kilku laty brzegiem Wisły w stronę Kazimierza Dolnego. Po prawej stronie mam wapienną skarpę przełomu Wisły w tamtej okolicy. Aby zrobić atrakcyjne fotki z góry, wspiąłem się po skarpie, czepiając się krzaków, brudząc się też co nieco.
Gdy już wspiąłem się na górę, na której stał też dawny, drewniany młyn wiatrakowy, cyknąłem atrakcyjne fotki z takiej niedużej płaszczyzny z desek. Była też na niej na fotelu kobieta, a także zaraz przyszedł mężczyzna, obydwoje koło 50-tki.
Zauważyłem, że ona jakby coś do niego półgłosem mówi, jakby o mnie, co ja się tam tak szarogęszę. Udałem, że to nie o mnie mówią, albo że o moim ubrudzeniu, no i poszedłem sobie górą w swoją stronę do miasta. Gdy opuszczałem tamtą posesję, zobaczyłem od strony wyjścia, a raczej wejścia, napis “Teren Prywatny”
No i tym sposobem wyjaśniło się, dlaczego tak o mnie szeptali. Ale czy to moja wina, że od strony skarpy takiego napisu nie umieścili? Myśleli, że to tak trudno wspiąć się na górę po takiej skarpie? To był sen czy jawa, wg Was?
- Jawa
- Sen
- Trudno powiedzieć
- Odrębne zdanie podaję osobno
0 głosujących