Złodziej pozywa złodzieja?

I do tego na wrogiej, acz pożądanej ziemi, czyli w USA?

Dla mnie to naprawdę żadna roznica, jedni i drudzy sprzedają co im się udało ukraść. I ogólnie nie do odróżnienia.

Ale, żeby Chinczycy zaczęli odkrywać uroki prawa autorskiego? Przeciez to wbrew prawom przyrody?
Albo ruch pozorny w obliczu podniesienia ceł, które zapowiada Trump? To przezorny naród.

W Chinach nie ma wolnych mediów

To dziwny kraj
Pierwszym Chinczykiem jakiego poznalam to byl w Polsce sąsiad babci - zwiał do Polski tuz po wojnie mily sympatyczny czlowiek, za komuny mial warsztacik, kapcie domowe szył, niektore na zamowienie cudenka. Do zadneho urzędu nie poszedł, bo się bał.
Zresztą to byla cecha chyba wsystkich zamieszkujacych w Polsce skosnookich - mieli obywatalstwo, rodziny, a jednak strach przed omnipotencją panstwa chinskiego byl wbudowany w psychikę.
Teraz juz tak zle nie jest, mam sporo znajomych Chińczyków, oczywiscie porozumiewamy się jezykiem posrednim czyli hiszpanskim, co nie znaczy, ze naszych narodowych wzajemnie nie jestesmy ciekawi.
Podróżują swobodnie, interesy różne prowadzą - czasem na pograniczu panstw, czasem slkepiki, knajpki (raczej udzielaja sie w uslugach, drobnym wytworstwie, posrednictwie w systemie gospodarczym zachodnim.
Sa bardzo elastyczni i pracowici. Na ogół. Z pomyslami czasem nie z tej ziemi. Ale ogolnie wtapiaja sie w system, juz chinatown czyli typowe chinskie dzielnice w Alicante zanikaja, gett nie tworza, choć swoje stowarzyszenia kulturalne mają i co roku pochód na ich Nowy Rok organizują. Za zgodą władz i wszyscy cherni do zabawy mile widziani.
Nie eiem jak inni, ale ze skosnookim predzej sie dogadasz niż z pontonowcami.

Po prostu trzeba przyjac, że ich sposob pojmowania świata, więzy spoleczne czy rodzinne, podejscie do prawa są inne.
Niby kraj komunistyczny, ale praktycznie poza niewielkimi grupami spolecznymi emerytur nie ma.
Samotny bez ochrony klanu czy rodziny dlugo nie pożyje.
Kraj rządzany przez wojsko?
Na pewno tak, ale i za cesarstwa tak bylo.
W naszej, nawet bardzo ułomnej demokracji Mao by kariery nie zrobił.
Ale? Nawet nie ukrywaja, że ich bogiem jest pieniądz, a bogactwo trzeba zamanifestować. Nawet kosztem pracy od switu do nocy.

Ale zarzadzaj tu ponad miliardowym krajem nie licząc emigrantow i ich potomstwa? I ucz się od dziecka, ze twoj “alfabet” to 50 ideogramow podstawowych, a ilość mozliwych zapisów idzie w biliony jak nie lepiej?
Ich polityka to troche jak przyczajonego kota czekajacego na mysz, ktora nie zachowa środków bezpieczenstwa. Przewidujący oportunisci, wiem to oksymoron, ale jak to opisac inaczej?