Temat R.Watersa,“Bidding My Time”.
To oczywiscie nie one hit wonder bo to Pink Floyd!
Ale ta kompozycja ukazała sie TYLKO na skladance,“Relics”,obejmujacej nagrania singlowe oraz pare innych kompozycji,jeszcze z poznych lat 60-tych.
To brzmienie chwilami przywolujace nowoorleanski"sznyt",orkiestrowe wsparcie a nawet mlodzienczy wokal…Wszystko to znacznie odbiega od tego do czego przyzwyczaili nas Pink Floyd.Bo nie jest to takze awangarda rocka,z konca lat 60-tych,w stylu ich albumu,“Ummagumma”
Ot,zagrali sobie chyba “po godzinach”.Dla mnie jednak to perełka!
Tak. Znam ten utwór. Nawet niedawno znalazłem go na YT, zimą będzie, gdy go trafiłem.
Ale pamiętam go ze znacznie młodszych czasów. Nazwanie go perełką jest trafne ale dla mnie to diamencik, a nawet diament.
Blusidło takie ze az prosiloby sie o wersje koncertową…Niestety,nawet jesli byla to do dzisiaj,nie znam:))
Zupełnie nie pamiętam, kiedy i jak, po raz zetknąłem się z tym utworem, ale, że go sobie nagrałem w latach 80, to już pamiętam. Nawet tę taśmę wiozłem kiedyś do Swarzędza, żeby kumpel sobie ją przegrał i to było już w II połowie 80.
Mysmy sie tym zetkneli wczesniej bo kolega przywiózł Relics,z Kanady.To byl chyba rok 1979.Podobno przypadkowy zestaw plyt z wyprzedaży ale bylo tam sporo prawdziwej muzyki.Min.King Crimson"Starless And Bible Black"
I troche zapomniana juz grupa Mott The Hoople…Jak ja ich wowczas polubilem!!!
A przy okazji,potwierdzilem sobie tylko w duchu ze King Crimson to moj ulubiony zespol.
Miałem te płytę kiedyś. Znajoma mamy wyjeżdżała za granice i uprosiliśmy ją by kupiła jakaś płytę Pink Floyd. I właśnie dostaliśmy te “Dziwadła” bo takie jest tłumaczenie tytułu. Fajna płyta, zawierająca głównie krótkie pioseneczki, jakie nie zmieściły się na oficjalnych longplayach.
tiaaa, perelka
wskazuje tylko, ze kazdy miewal ciezkie chwile w dziecinstwie
zaje-isty (im dłużej słucham)
Pisanie że znów odkryłeś/pokazałeś mi coś zupełnie nie znanego, jest pewnie jak zdarta płyta.
Oczywiście wiem że jest internet, można coś przeczytać, coś zapuścić. Pewnie dla tego tak lubię Cię czytać.
Kolejna do listy.
Czad:) Nie poznalbym, ze to Pink Floyd… Muzycznie genialne.
6 piosenek to pierwsze 3 single.Zreszta poza Bidding My Time,nie odbiegające specjalnie od klimatu 2 pierwszych plyt.
W tamtych czasach,na ogół wokalista byl tym znakiem rozpoznawalnym,jesli byly watpliwości.Ale tutaj?
Mysle ze gdyby bylo to pytanie quizowe,bez znajomosci tematu,kazdy by leżał
Pink Floyd czasem zaskakiwali,stylistycznie odbiegając calkowicie od tego czego oczekiwano.Byly to na ogoł krótkie utwory,bez wiekszego znaczenia dla całosci płyty ale były!
Np.piosenka St.Tropez na plycie"Meddle".
Bedziemy rozszerzać te liste
Recz bardzo wzgledna.
Oni sami a Gilmour i Waters,zgodnie w tym jak nigdy,dzisiaj uważają za"zapaść",cudowny album,“Atom Heart Mother”
Ja na pewno
Ja w takiej sytuacji,takze.
Takich pulapek bylo troche…
Wczoraj sluchalem świetnej pierwszej plyty Supertramp…Wrazenie można chwilami odnieść takie ze to…Genesis w nieznanych nagraniach z okresu Tresspass[ok.1970]
juz pozartowac nie mozna??? wystarczy posluchac wczesnych chocby Deep Purple, zeby uwierzyc w legende o brzydkim kaczatku - nie wszystkie pomysly muzyczne, nawet jak udane pod wzgledem wykonania przyjmuja sie na kaprysnej glebie jaka sa sluchacze i potem fani.
Ja wcale nie zartowalem.Oni na serio dzisiaj tak sądzą.
Wczesne Purple okreslano kiedyś jako…Vanila Fudge dla ubogich.Dzisiaj jednak odbiór pierwszej plyty zmienil sie radykalnie!
Musze tutaj dodac cos jeszcze.
W latach,circa 1968-1976,kaprysy publiki niweczyly kariery dziesiatkom znakomitych zespolow lub nie pozwalaly na rozwiniecie skrzydel.Ilez to kapel zakonczylo swoj zywot 1-2 plytach?
Dzialo sie to jednak w czasach gdy muzycy POTRAFILI grac! Grac a nie przyduszac guziki.Grac a nie bawic sie komputerami…
I wtedy ,wymyslenie melodii,jednej czy dwoch,to bylo zdecydowanie za malo.Nawet na dluzsza kariere na listach przebojow.I stad tak wiele one hit wonders…
Przebicie sie w czasie gdy kazdego tygodnia,ukazywaly sie dziela do ktorych dzisiaj sie powraca,bardzo czesto sprowadzalo sie do roli…sprzyjajacego losu:))