odżywiania się, np. mięsem, rybami, najlepiej na rzecz dojrzałych, słodkich owoców, za cenę realnego trafienia po tym życiu do Raju/Nieba?
Widziałem dawno temu w naszej tv, mnicha buddyjskiego z klasztoru w Birmie, który wg jego współtowarzyszy odżywiał się tylko słodkimi owocami, i wcale nie wyglądał na zabiedzonego. Poza tym, nie wybrałbyś owoców za rajską nieśmiertelność, za cenę rezygnacji z kilkudziesięciu lat nieharmonijnego życia?
Przypuszczam, że mój żywot na Ziemi, dla większości internautów jawiłby się bardzo atrakcyjnym.
Za przestępstwo przeciwko własnemu życiu trafiłabym do piekła a nie do nieba.
I na cmentarzu pochowaliby pod płotem z innymi samobójcami
Raczej się zdecydowanie mylisz, Joko. Dawniej JEZUSA Ukrzyżowanego przedstawiano jako ostatniego chudzinę.
Obietnice bez pokrycia mnie nie interesują.
Raczej nie Ty, Bingola, będziesz rozdawał karty nawet w indywidualnej grze w życie nieharmonijnego, cywilizowanego gatunku ludzkiego.
Mam swoje karty w reku i nimi gram, to mi wystraczy!
Nie samym owocem człowiek żyje.
Oglądałeś tsunami w Japonii w 2011, czy awarię elektrowni Fukushima? Ludzie nic nie znaczą wobec Sił Wyższych.
Ale to byłoby harmonijne odżywianie.
Nie każde jelita to ogarną
A co KK zrobił by ze świętymi ascetami?
Harmonijnych na owocach tez mozna zaliczyc . Warunek to rezygnacja z bycia przewodnikiem🫡