Zwierzę chore -, eutanazja

Jak wyczuć ten moment gdy trzeba podjąć decyzję a kiedy warto jeszcze czekać nie wiem. :sob::sob::sob::sob:

Zalezy od mozliwosci, nie tyle skrocenia cierpien co godnego dozycia. Ogolnie nie jestem zwolemmiczka eutanazji i zabijania dla zabawy.

1 polubienie

LWłaśnie. Ja już pogodziłam się. W sierpniu wet powiedział ze nic nie poradzi. Dopóki czuje się dobrze cieszyć się każdym dniem z psem. O to dopóki chodzi. Ja nie wiem. Ostatnio tak od wczoraj przedwczoraj nie wychodzi nie ma sił, sika pod siebie. Czy cierpi nie wiem. Nie powie. Ech czy to musi być aż tak trudne? :pleading_face:

To bardzo trudna sytuacja. Wim, bo żegnaliśmy już dwa koty. Z pierwszym 10-lat sprawa była prosta, zaczął lać się przez ręce, więc biegusiem do weterynarza. Okazało się, że miał b rozległy zawał, weterynarz stwierdził, że nie może pomóc, że to kwestia max 1/2 h. Zaproponował uśpienie, żeby kot się nie męczył - miał problem z oddychaniem. Drugi 17-tolatek, jak się rozchorował, to z dnia na dzień był słabszy. Lubił codziennie pić wodę z oczka. Mąż do wynosił do wodopoju, bo sam już nie dawał rady. Tutaj też weterynarz (inny) zasugerował uśpienie. Ale ten smutny wzrok kota - nie zapomnę :frowning:
Ktoś powie: kot, to tylko kot, ale ja bardzo Ci współczuję, bo wiem jak to jest, jak odchodzi prawie domownik.

3 polubienia

Noestety jest to trudne.
Ale w razie czego, niech wet przyjdzie do domu. Zwierzakowi odrobina komfortu sie nalezy.

2 polubienia

Wróciłam do domu. Mama mówi ze duce się pogorszyło ze słaniała się ze położyła ją na jej legowisku. Idę patrzę nie rusza się, dotykam nie reaguje, chyba nie oddycha ale nie wiem, próbuję wysłuchać serca nie wiem czy ysze jej czy swoje które bije jak szalone i głośno. Chyba nie zyje. Mama moja płaczę ja krzyczę. Kurde. Jechać stwierdzić zgon po co poczekać zobaczyć. Kurde. Do dupy to wszystko

1 polubienie

U zwierzat zesztywnienie posmiertne nastepuje bardzo szybko. Jeśli go nie ma, to pewnie się iskierka życia jeszcze tli.

1 polubienie

W sumie wolałbym zeby okazało się ze juz nie zyje

2 polubienia

To tez prawda. Bo takie dogorywanie niestety moze potrwac. Moze jednak skontaktuj sie z wetem?

2 polubienia

To lekarz powinien orzec. Zna jednostki chorobowe i ich skutki.

2 polubienia

Tu jednostka chorobowa to pewnie starosc… Niestety.

1 polubienie

Bardzo Ci współczuję. Ja też za swoim zwierzakiem bardzo płakałam, ale jak go na czas nie uśpisz, to będziesz mieć wyrzuty, że się męczył :(:frowning:

1 polubienie

Już nie żyje, sama usnęła i gdy wróciłam z pracy okazało się że nie żyje. Już jestem pewna.

2 polubienia

Już potem nie wzięłam nowego, bo tamten stary jak tęsknił to mi się zagrzebywał w pościeli …ile można zmieniać pościel psem pachnącą? :roll_eyes: A ja nie miałam sumienia męczyć nowego psa, jak pracowałam od rana do wieczora a pies musi wychodzić siusiu i polatać sobie. No i nie być sam.

1 polubienie

:sob: Ech…co poradzisz. Ważne, żeby nie cierpiała. Tylko człowiek potem tęskni za tym psiakiem :frowning:

1 polubienie

Trzeba przeżyć tę żałobę/ Najgorzej, to jak się ma wyrzuty, że za długo cierpiał psiak. Pochowajcie pieska jak macie pewność i już nie rób sobie wyrzutów jakby co. Ja miałam wyrzuty a człowiek niestety nie jest wetem i nie wyczuje.

1 polubienie

Jej syn siedzi bardzo smutny, chyba rozumie

3 polubienia

O…masz jeszcze drugiego :slight_smile: To go przytul i pogłaszcz.

3 polubienia

Przytulam Cię wirtualnie. Trzymaj się.

1 polubienie