No to ja sie zwykle lapalam na goscinne wystepy…
Tatarek pod koniak?
A co, chlopcy lubili i żarli że aż hej! Przedtem spytałam… A jak bylo w dechę!
Gościnnie to bylam w klasztorze na kolacji. Ale smakołyki! I jak pięknie: olbrzymi ogród, maj, pod Krakowem (Jezuici). Ale wtedy tam już był tylko Zbyszek. To żeśmy się wyściskali. Ryśkowi zakon załatwiał mieszkanie i zwolnienie ze ślubow u papieża. To się nazywa POMOC!!! Aaaa, Rysiek to już miał dziecko z tą dziewczyną, więc żeby rodzina była na swoim!
To ze urzednicy obu plci, koscielni lubia dobrze zjesc i to w ładnym otoczeniu to ja wiem.
Ale jakos do koniaku pod tatara przekonania nie mam.
W dobrym towarzystwie podchodzi (szczególnie przed trzydziestką)!
Od zawsze tak jest i pewnie się nie zmieni.
Wiesz, że moja babcia straciła wiarę? Nie w Boga, ale w księży, w Kościół.
Chciała, żeby jej najmłodszy syn (mój ojciec) został zakonnikiem, nawet nie księdzem. Bedna była, więc szła z nim pieszo do najbliższego klasztoku (ponad 30 km) , a tam dowiedziała się, że musi mu przygotować wyprawę (jak pannie młodej), a że nie było jej na to stać, to odeszła z kwitkiem. Gdyby babcia była bogatsza, to nie byłoby mnie na świecie
A ileż to ziemi ludzie przepisali na kościół.
@gra, to są tajemnice poliszynela,a Rydzyk idzie na całość, zbytnio się z tym obnosi.
Wiem, nie on jeden, choć to taka sztandarowa postać kościelnego, bardzo sprawnego biznesmena.
Wiesz jak moja teściowa w nim zasłuchana…
bo on oferuje wizerunek Boga jako przekupnego staruszka w powloczystej szacie - a to bywa dla ludzi zrozumiale
Co on wydziwia, mam gdzieś, ale to zaślepienie teściowej woła o pomstę do nieba.
Ona wie, że ze mną sobie w temacie nie pogada.
Zadrwiłam z jej teorii, że tylko ci, którzy chodzą do kościoła, modlą się 3 razy dziennie, mają szansę i prawo być szczęśliwi…
to i tak ma mniejsze wymagania niz muzulmanie, bo ci to piec razy dziennie i jeszcze kompas musza miec, zeby Mekke namierzyc…
Daj spokój, córka taka sama… Niby normalni, a taki ciemnogród.
Pewnie wiele jest takich osób. Ja nie znam nikogo, kto by go słuchał, no chyba, że nie chcą się przyznać
ciekawe spojrzenie coś w tym jest!
Dodatkow są kuszeni hurysami czekającymi na nich na tamtym świecie.
To zrozumiałe.Na tym polegają roznice w kregach w jakich sie obracamy.Witkacy tez raczej nie chodzil na spotkania Kola Gospodyn Wiejskich
Są sprawy ktorych Ty nie dotkniesz nawet,patykiem,Twoi znajomi takze a dla innych to bedzie powiew zdrowego powietrza.Owszem,jest to i przerażające i czasem nie mieszczace sie w głowie.Ale nie sądzę by to sie kiedykolwiek zmienilo…
Wiem, wiem. Ludzie są bardzo różni. I dobrze bo byłoby nudno, gdyby wszyscy słuchali/oglądali/robili to samo
Może chciałabym kiedyś posłuchać takiego zwolennika Rydzyka, zrowumieć ten fenomen. Co nie znaczy, że zmieniłabym poglądy.
Kiedy oni rozwijali skrzydla,ja bylem w radiu…Przy imprezach okolicznosciowych jak np. Poznański Czerwiec,mozna bylo na nich trafić…Niestety,oni nie rozmawiali.Odwracali sie tyłem,uciekali lub puszczali teksty typu,“z wami sie nie rozmawia”.
Coż,nie nalegalem…Wystarczyly mnie napady ich tlumow gdy dostrzegali logo TVN czy nawet Polsatu