100 dni minęło jak 1 dzień.
Jakieś przemyślenia?
Straciliście coś? Zyskaliscie?
Uświadomiłam sobie, że ciągle jesteśmy podatni na manipulacje.
Nie wiem. Jescze nie ma 100 dni - stan wyjatkowy bedzie zniesiony po 14 tygodniach 21. czerwca.
Byl wprowadzony z dnia na dzien, ale (nie wiem jak w duzych miastach, ale tez raczej nie) paniki nie bylo. Brakow w zaopatrzeniu nie bylo. Wody i pradu tez nie.
Co zawiodlo to opieka w domach starcow i opieki - tam wirus kosil rowno.
Zatkane szpitale, zwlaszcza w Madrycie, Barcelonie i na polnocy.
Co zostalo? Wyjscie ze stanu wyjatkowego w oksymoron zwany “nowa rzeczywistosc” to obowiazek maseczek, zachowania dystansu soolecznego, duze straty gospodarcze i zmeczenie spoleczenstwa. Ktoremu politycy funduja teraz igrzyska zrac sie miedzy soba z zaciekloscia zawodowych gladiatorow.
Przy bardzo biernej postawie krola. Te Filipy im poznieszy numer porzadkowy, tym slabszy krol.
I niestety z wielu ludzi zyjacych wczesniej w okreslonej rutynie, gdzie wszystko bylo uporzadkowane wychodzi brak umiejetnosci adaptacji wyrazajacy sie agresywnoscia. Na szczescie z reguly werbalna. Albo sie na FB wyszczekaja. Ale karawana jedzie dalej…
A w Polsce bez zmian.
Jak nam zagrają, tak tańczymy.
Łykamy i wybaczamy wszystko, jak odpowiednio nas podejdą ( a wiedzą jak) 1/4 pensji dobrowolnie oddamy, żeby gospodarkę ratować
Trace tzw. nerwy. Ale próbuję to ogarniać…