Dzisiaj chwila wytchnienia po zakończonym trzecim etapie.A także po emocjach związanych z ogłoszeniem wyników…Mamy już 11 finalistów.
Czy jednak faktycznie to chwila wytchnienia?
Słuchając wczoraj ekspertów w telewizyjnym studiu a także sondując dzisiaj choćby fejsowe zaangażowania melomanów,dyskusje będą trwały jeszcze długo.
Przez ostatnie trzy dni,pochłonęło mnie to niemal całkowicie.Atmosfera innego,jakże pięknego świata,atmosfera pozytywnych wibracji,najpiękniejszych emocji..
Czas odkrywania po raz kolejny i chyba coraz bardziej pogłebiony kolejnych dzieł wybitnego kompozytora…
Po raz pierwszy dałem się uwieść w połowie lat 80-tych,głównie za sprawą niepokornego Ivo Pogorelica..
Dzisiaj artystów wnoszących coraz to nowe pierwiastki do ogólnie przyjętego “kanonu polskości”,jest już znacznie więcej a rozmaite smaczki w interpretacjach chyba już nikogo nie szokują.
Jak powiedziała moja koleżanka licealna,aby zagrać wspaniale Mazurka,nie trzeba być po etnografii ani spędzać kolejnych tygodni na polskiej wsi.Wręcz przeciwnie!Mazurek to wstęp,pretekst do serwowania własnych emocji.
I ja się z tą opinią całkowicie zgadzam.To mniej więcej ten sam tok myślowy który kiedyś pozwolił się tak dynamicznie rozwinąć tańcom na lodzie…
Nie udało mi się oczywiście wysłuchać wszystkiego.Wykluczone i nawet o to nie zabiegałem.Niemniej całkowicie wbrew temu co mówili w studiu,do swych ulubieńców zaliczam Malezyjczyka Vincenta Onga,genialnego Erica Lu [jego Sonata H-moll po prostu porwała mnie!] oraz jak sądzę,jednego z faworytów,Tianyou Liu…
Nie słyszałem Japonek ani tej 16-letniej Chinki.Polacy podobali mi się bardzo ale nie podejmuję sie rozstrzygać,kto najbardziej…Chyba jednak Yehuda
Tak czy siak,wyżej wymienieni,moi faworyci,są już w finale! I zastanawiam się, czym opinia Garricka Ohlssona tak bardzo różni się od opinii studyjnych ekspertów,także w komplecie,pianistów…Ot,zagwozdka!
Ja podchodze do tego jednak emocjonalnie i intuicyjnie.Im dalej w las,tym trudniej odróżnić mi geniusz kompozytora od wspaniałych interpretacji i niekiedy nadludzkich wręcz,popisów techniki najlepszych z najlepszych pianistów.Oni,owi krytycy,potrafią spierać się nawet o brzmienie fortepianów!
A już dysonans pomiedzy szeroką publicznością a komentarzami krytyki i jury,jest znowu,niemal taki jak w latach 80-tych…
Piękny ten jesienny czas,wypełniony muzyką.Owa"kraina łagodności" odesłała wszystko inne,na czele z politycznym szambem,do bardzo zaciemnionego kąta! Jakie to cudowne odkrycie!!! Że jednak można!
Ale jeszcze wspanialsza jest jakaś niezwykła duma.Gdy widzi się fanów,organizację konkursu,atmosferę wielkiego wydarzenia artystycznego.I to,że to dzieje się u nas,za sprawą muzyki Fryderyka Chopina.Muzyki która pochłania całkowicie,która zaskakuje,WCIĄŻ zaskakuje,mimo iż przed laty,nie jeden raz myślało się inaczej…
Czy nasza fonografia podoła?
Bo Konkurs dobiegnie końca za kilka dni..A ja chciałbym kupić sobie wspomnianą wyżej,Sonatę H-moll,w tym,wyłącznie TYM wykonaniu, Erica Lu