Właśnie w telewizji poruszono ten temat. Czy chciałbyś zamieszkać z dziewczyną? (o to pytają się single i tu raczej kwitują, że chyba musieliby upaść na głowę z dużej wysokości)
Ci, którzy są razem trzaskają -Widziały gały co brały i ciesz się, bo mógłbyś trafić gorzej!
Pada kwestia wydzielonych półek w mieszkaniu dla tego nowego lokatora, pytań o kolejne rzeczy -a po co Ci to? a po co Ci to? a po co Ci to?..
A co Wy myślicie o wspólnym zamieszkaniu? o tym jak to sobie wyobrażacie? jak skomplikuje to wasze życie? a jeśli macie ten krok już przerobiony, to jak wspominacie ten moment, gdy on/ona wkracza w Waszą przestrzeń? jak się z tym czuliście? co Wam przeszkadzało?
Nareszcie na swoim. Byla to naturalna kolej rzeczy.
Teraz od lat mieszkam sama i pewnie byloby trudno. Ale jak sie chce z kims byc, to sie nie da za dlugo na odleglosc.
Mozna nawet i po slubie, ale narzeczenstwo to nie kwestia paru miesiecy i do oltarza czy USC. A ile par mieszka na kocia lape przez lata i po slubie pare miesiecy i sie rozwodza. Juz nie mowiac o sytuacji, kiedy pojawia sie dziecko i rzeczywistosc robi sie wrzeszczaca?
Chyba normalne,że związek to akceptacja na wkroczenie czyjegoś życia w nasze.
A i tak potem następuje poznawanie swoich prawdziwych charakterów i zachowań.
I nasze opinie nic nikomu nie dadzą…bo wszystko weryfikuje rzeczywistość.
Lepiej żeby para wynajęła coś wspólnie. Zwykle gdy jedno wprowadza się do drugiego ten którego jest lokum ma jakieś swoje zasady, swoje wymagania… No i potem problem, kiedy się związek kończy i trzeba kogoś “eksmitować”… Ale znam też kilka sytuacji gdzie młodzi mieszkali u rodziców w domu i po prostu dobierali sobie parę do wspólnego mieszkania w swoim pokoju… Trochę dziwne jak dla mnie, ale może zbyt sobie cenię niezależność i osobne mieszkanie…
U nas było nietypowo, bo mieszkalismy ze soba zanim zostalismy parą Wprowadzil się do mojego domu, ktory dzielilismy z innymi osobami. Na poczatku go nie lubilam, ale po kilku miesiacach się zaprzyjaznilismy, a reszta jest historią po 2 miesiacach zamieszkalismy w jednym pokoju, no bo po co placic za 2 skoro i tak zawsze spedzalismy czas razem. Dzielilam w przeszlosci pokoje z dziewczynami i on na pewno jest lepszym wspollokatorem niz one przynajmniej nie podbiera mi ciuchow i kosmetykow Teraz mieszkamy w domu z jego bratem i dziewczyną brata. Nie mam zadnych zastrzezen do mojego bubusia jako wspolmieszkanca. Wyniesie smieci, odkurzy, gotuje wiekszosc obiadow