Po tym jak chciałem im coś oddać. Przyjechało 2 rosłych facetów.
Są trudni do rozszyfrowania, chłodni i chyba nawet dosyć bezwzględni. To tylko moje pierwsze wrażenie, ale jacy oni naprawdę są? Może ktoś wciąż ich lepiej poznał, lub ciekawe opinie o nich znalazł.
Mówi się, że jak się taki uweźmie, to jest nie do zatrzymania, po wojnie to widać trochę.
Co innego Ukrainiec spotkany na luzie, a co innego w sytuacji ekstremalnej.
Myślę, że są ogólnie zdecydowanie bardziej różni od nas, nisz nam się to wydaje tak naprawdę. Mylne wrażenie tutaj robi to, że w zasadzie bardzo łatwo im przychodzi mówienie po polsku.
Wjebali ci?
To rzeczywiście poważny powód, by utracić wszelkie zaufanie.
Zwłaszcza jak chciało się podarować ogromną lodówkę i oczekiwało, że przyjadą po nią dwie młode niewiasty.
Sytuacja, którą krótko opisujesz, świadczy jednak o czymś innym. O braku zaufania do darczyńców, którzy wykorzystując obecną sytuację, niejednokrotnie udowodnili, że są jedynie hienami.
Dokładnie tak…Jak jest coś do oddania to logiczne że faceci przyjechali.
A jacy są? Są dokładnie tacy sami jak my…
Polecam ten tekst
WYOBRAŹ TO SOBIE
Pół roku temu wprowadziłeś się do swojego nowego wymarzonego mieszkania na warszawskich Bielanach, kredyt przyznany, niedawno była podwyżka, u żony tez, będzie git, żyje się fajnie.
W dniu 23 lutego położyłeś się wcześniej, bo miał być ciężki dzień w pracy, trzeba się wyspać. Nie myślisz o tym co przed snem pokazywali w telewizji, ile można myśleć o tym straszeniu wojną. 5 rano, budzi Cię eksplozja gdzieś w stronę Łomianek. Słychać wycie syren, coś się dzieje. Podbiegasz do okna, bo w autach włączył się alarm, pies piętro wyżej zaczął szczekać, małe dziecko sąsiada zza ściany się rozpłakało. Kolejne dwie eksplozje, niebo zrobiło się pomarańczowe.
Odpalasz telewizję - Putin wydał rozkaz wjechania do Polski, jednak nie straszył. Bombardowania w dzielnicach mieszkalnych Elbląga, Białegostoku i Suwałk. Do Warszawy idzie front z Białorusi. Deszcz powiadomień na telefonie, znajomi panikują, piszą że rakieta spadła komuś na uliczkę pod blokiem. Powiadomienie ze strony z wiadomościami - wprowadzono stan wojenny, sytuacja jest dynamiczna, nic nie wiadomo, ale ludzie rzucają się do ucieczki. Szef pisze, żebyś nie przychodził do pracy, tylko kierował się do najbliższego schronu, on jest w metrze. Nie chcesz przezywać tego, co Twój kuzyn, który stracił nogę i nabawił się PTSD po walkach z separatystami na wschodzie Polski. Pakujesz kilka walizek, biegniecie do auta, ruszacie byle na zachód.
Decydujecie się uciec do Niemiec, aby przeczekać, przecież to nie potrwa długo, zabieracie to co się da. Przejście graniczne w Slubicach. Google Maps pokazuje 5 godzin, ale 4+godzinny korek zaczyna się już za Świebodzinem. Wszystkie samochody na polskich numerach. Ludzie przerażeni, ciagle sprawdzają w korku wiadomości w telefonie, płaczą z bezsilności, dzwonią do rodziców, którzy byli zbyt schorowani, aby uciekać. Niektórzy zabrali psy, koty, papugi. Zawieszenia w samochodach się uginają od bagażu. Różne auta, starsze, gruchoty, nowiutkie Skody, nowiutkie Mercedesy, przecież ta wojna uderzyła w każdego.
Korek się nie posuwa przez godzinę. Jest już noc z 24 na 25 lutego. Czytasz, że bomby spadły blisko Twojego bloku, widzisz zdjęcia na Twitterze, jak sklep, w którym wczoraj kupowałeś jedzenie na kolacje jest w gruzach, obok leżą przykryte zwłoki. Z bezsilności chcesz wyć, zaraz paliwo Ci się skończy, gdyby nie ten przyjacielski człowiek z sąsiedniego auta z kanistrem, pewnie byś nie dojechał nawet do granicy. Mija kolejny dzień, ludzie robią prowizoryczne obozowiska i cos gotują, choć ciezko jeść od takiej dawki stresu. Ostatecznie przekraczasz granice 26 lutego o 3:00 w nocy, wyczerpany, nieumyty, mięśnie bola od nerwów, boisz się co z domem, czy na pewno zamknąłeś mieszkanie, czy okupant nie będzie go szabrowal jak za czasów II Wojny, co wspominala kiedyś babcia. No nie - zapomniałeś zabrać cennej pamiątki po ojcu i nie domknąłeś chyba lodówki. Już sam nie wiesz, za szybko się to działo.
Dojeżdżasz do przedmieści Berlina w poranek 26 lutego. Ludzie Ci pomagają, trafiasz do sali gimnastycznej, gdzie nocujesz na łóżkach polowych. Dostajesz jedzenie, ruszenie jest pokrzepiające. Mija kolejny dzień. Dowiadujesz się, że rakieta uderzyła w Twoje blokowisko. Z wściekłości chce ci się rzygac, krzyczeć, wyć, bluzgać bez opamiętania. Na Twitterze widać dobitnie - to Twój blok, Twoja klatka, nie ma, rozerwana ściana, spalona elewacja, wszędzie leżą kawałki cegieł, okien i czyiś telewizor, który wypadł na zewnątrz. W środku ponoć byli ludzie. Godzinę później odbierasz telefon. Twój sasiad, który pomagał Ci przy remoncie i świętował z Tobą parapetówkę w październiku, zginął od ataku. Wykrwawił się na smierć gdy ściana spadła mu na nogi. Jego żona jest ciezko ranna. Z osiedla wywieziono kilkanaście ciał. Nie ma ładnej uliczki, wiaty na rowery, wszystko zniszczone. Kolejne zdjęcia na Twitterze, widzisz, jak Twoja kuchnia straciła ścianę i kawałek podłogi. Nie masz gdzie wracać. Twój szef poszedł na front, koledzy z pracy tylko niektorzy zdążyli uciec, większość trafiła na front z powodu mobilizacji. Twoja praca może tez przestać istnieć - firma zawiesiła działalność przez wojnę.
Mijają dwa tygodnie. Nie wysypiasz się w sali gimnastycznej ani razu. Ciagle budzi cię płacz, telefony, gadanie, koszmary innych. Wolontariusze, którzy dostarczali jedzenie, musieli wracać do swoich prac. Nie chcesz być pasożytem, musisz mieć za co żyć, może nie wrócisz do Polski nigdy, a tak się w niej urządzałeś. Odpalasz Facebooka, pierwsza lepsza grupa, „Arbeit in Potsdam - praca w Poczeamie”.
Nie znasz niemieckiego, no ale nie planowałeś się tu znaleźć. „Szukam pracy, cokolwiek, jestem inżynierem, ale wezmę cokolwiek, potrzebuje pieniędzy.” Dodaj. O, są pierwsze komentarze po 20 minutach.
WON NA FRONT TCHÓRZU, NIEMIECKIEGO NIE ZNASZ?
POLACTWO CORAZ BARDZIEJ BEZCZELNE, PRACE NAM CHCECIE ZABIERAĆ?
MAM JUŻ TEGO DOŚĆ, ZA DUŻO TYCH POLAKÓW WSZĘDZIE, WSZĘDZIE POLSKI SŁYSZĘ
WY TU UCIEKACIE PRZED WOJNA CZY CHCECIE NAS KOLONIZOWAĆ? WON DO SIEBIE
JA NIC NIGDY ZA DARMO NIE DOSTAŁEM, A WY POLACY MACIE WSZYSTKO I JESZCZE WAM MAŁO
POMOC TAK, A NIE PRZYWILEJE!!!
Kolejnego dnia widzisz zdjęcie swojej Skody zaparkowanej w mieście, która wziąłeś w leasing w zeszłym roku, na jakimś niemieckim portalu z obrazkami. PATRZCIE, TAKIMI FURAMI ROZBIJAJĄ SIĘ POLACY. TAKA TO U NICH BIEDA TAK? A AUTA NOWE TO MAJĄ?
Następnego dnia dostajesz informacje, że Twoi kuzyni zginęli w ostrzale konwoju humanitarnego, gdy uciekali z otoczonego i bombardowanego Legionowa. Rosjanie niszczą sklepy, ulice, wszystko - najbardziej bolą widoki zrujnowanych, wyremontowanych miejsc, które tak starannie odnawiano, żeby nasz kraj był piękniejszy i nowocześniejszy. Nie ma nic.
Idziesz do sklepu, bo musisz wreszcie zrobić jakieś zapasy, masz dość poczucia winy, że wszystko dostajesz. W kasie dowiadujesz się z kartki po polsku, że masz rabat 20%. W sumie to masz oszczędności, wiec nie umrzesz z głodu długo, ale kobieta przed tobą widać, że uciekła z niczym i żyła w biedzie. Cieszy się, że za bezwartościowe złotówki wymienione na euro chociaz trochę mniej będzie myślała wydać. CHOLERNE POLACTWO, JAKIM PRAWEM MAJA WSZYSTKO POD NOSEM? ONI ŻYJĄ JAK PĄCZKI W MAŚLE, ZOBACZYCIE NIEMCY, JESZCZE PRZYJMOWANIE TEGO POLACTWA WAM WYJDZIE BOKIEM, DLACZEGO ONI DOSTAJĄ PRZYWILEJE? - czytasz wpis po wklejeniu go w translatora.
Mijają 23 dni. Dalej nie widać końca wojny. Słyszysz, jak wczoraj w Bundestagu deputowany AFD wezwał do zaprzestania przyznawania przywilejów polskim pasożytom i ostrzegł przed przesiedleniem mas ludzkich z Polski. Tymczasem kolejne bomby niszczą coraz wieksze połacie Twojej ojczyzny. Koszmar trwa.
Brzmi surrealistycznie? Tak od 3 tygodni wyglada życie ponad 2,5 miliona Ukraińców, którzy uciekli do Polski nie z kaprysu, widzimisie czy wyrachowania. Jakim trzeba być socjopatą, co trzeba mieć w głowie, jak bardzo wyzutą z empatii i rozumu jednostką, aby szczuć i pomstować na ludzi, ktorym świat się zawalił w jeden dzień?
Autor: Kazach_z_Almaty
@anon18020312 wysłałby kobietę, by uwiarygodnić potrzebę pomocy. To jakiś matrix, qrwa.
Tekst tak amargedonowy, że nie każdy dopuszcza możliwości i prawdopodobieństwa odczucia tego na własnej skórze. A przecież rzecz dzieje się tuż za płotem.
Autorowi jednak udało się w nim przemycić trochę humoru.
Niedomknięta lodówka, to w tej sytuacji chyba najmniejszy problem. I tak nie ma prądu. Nie ma nic. Jest gruz, bezsilność i łzy
Ja myślę że w tym " nie zamknąłeś lodówki" jest nadzieja że szybko wrócisz…
akurat nie po lodowke przyjechali a po telewizor-
i tak - dla uwiarygodnienia przydalaby sie kobieta - z bardzo prostej przyczyny - wokol uchdzcow juz zaczynaja sie krecic mafie - u nas ostrzegaja, zeby przekazywac ludziom oczekujacym pomocy nie tylko w Polsce, ze nie wszystko zloto co sie swieci, (tu jest duzo Ukraincow, sporo ludzi bylo wczesniej zaangażowanych w akcje pomocowe po Czernobylu) - a zdesperowane kobiety i dzieci sa bardzo latwym lupem dla tych krwiopijcow. nie jest to bolaczka akurat Ukrainy obecnie, ale ze wzgledu na liczbe ludzi trudna do opanowania bez wspolpracy reszty obywateli - zaufanie TAK, ale mocno ograniczone.
swoja droga wlasnie po to jest rzad, zeby zorganizowac jak najszybsza rejestracje i legalizacje uchodzcow (zwlaszcza tych najbardziej narazonych na dzialania przestepcze) i zorganizowac system oznakowania “zaufanych wolontriuszy”. im wiecej takich sygnalow, tym mniejsze szanse maja handlarze ludzmi czy narzadami. a nawet zwykli zlodzieje.
Omg, co za historia, jak to dobrze, że ja jestem akurat na dalekiej emigracji. Czy tak naprawdę teraz jest z Polakami? …
Jeszcze zanim wybuchła ta wojna ja miałem dziwne przeczucia, że to Polskę raczej się zaatakuje. Oczywiście przy kompletnej ignorancji tego jak wygląda realna wojna.
No właśnie. Myślenie o niedomkniętej lodówce jest jak najbardziej naturalną reakcją. Człowiek w sytuacji nieoczekiwanego zagrożenia próbuje wpłynąć na rzeczywistość, kierując tok myśli na bardziej bezpieczne tory. Myślami i czynami próbuje zakrzywić zmienione realia, traktując ucieczkę z zagrożonego miejsca jak wyjazd na upragniony urlop.
.przecież zaraz wracam.
Naprawdę traktujesz 2500 km od “miejsca zdarzeń” za odległość bezpieczną
Współczesny świat jest globalną wioską. Skutki konfliktu będą odczuwalne w mniejszym, bądź większym stopniu w całej wiosce. W szczególności jednak w Europie.
.dobrze już było, teraz może być tylko gorzej.
Pod biedronką dziś jednak było z 20 facetów z ukrainy a żadnej kobiety. co jest? Chyba że u mnie tylko faceci przyjeżdżają. Mnie bardziej zainteresowały auta tych biednych ludzi. Nie stać mnie na takie a są na Polskich blachach.
A nie powinni być na Ukrainie i walczyć?
Serio? za duży jestem.
Za długie.
Przecież u nas cała masa Ukraińców pracuje. Przyjechali do pracy na długo przed wojną. Niektórzy z nich pojechali po rodzinę na Ukrainę, ulokowali ją w Polsce i wrócili walczyć, ale nie wszyscy. W pobliskim zakładzie (sąsiadka tam pracuje) były dwie brygady złożona z samych Ukraińców, teraz zostało 5 facetów. A to tylko mała wioska. Oni też muszą robić zakupy i wolno im chodzić po ulicach.
Nie moja droga . tu nie ma tylu. Wszędzie piszą że faceci wyjechali a tutaj nagle pojawiło się 20 na cały sklep? Żadnej kobiety. Tak u mnie w miejscowości pracy dla ukrainek nie ma ale skąd tylu facetów?
Moim zdaniem uchodźcy (ci z Syrii również) to przede wszystkim przedstawiciele klasy średniej. Ukraińscy oligarchowie prawdopodobnie siedzą teraz w swoich willach w krajach typu Francja, Włochy itp, natomiast ludzi biednych nie jest stać na ucieczki zagraniczne, więc wychodzi na to, że uchodźcy to w większości średnio-klasiści.
Wow no magia,faceci na zakupach. Ja jak tylko mogę to też wysyłam Tomka do sklepu a w tym czasie robię coś w domu. Ba! Wysyłam…sam woli iść żebym ja nie musiała dźwigać. Nic dziwnego w tym nie widzę. U mnie w mieście mnóstwo Ukraińców,kobiety i dzieci. Płeć męska widziałam w ilości jednej sztuki. Może mezczyzni są tam gdzie jest praca a a ich kobiety tymczasem tam gdzie mogą bo ktoś Je przyjął? Wpadlo do głowy? Oczywiście że nie wpadło, najlepiej założyć z góry że coś jest nie tak…
Edith: Wystarczająco krótkie żeby chciało ci się przeczytać?
Oprócz dwóch rosłych facetów, Ukraińców na całym świecie jest ok 50 milionów. To mam pytanie; - nie ufasz tym dwóm rosłym, czy tym ok 50 milionom?
Napisałeś jakoś nieprecyzyjnie, dlatego pytam.