W odpowiedniej lokalizacji, to firmy vendingowe przebijają się ofertami, byle tylko pozwolić im postawić maszyny.
W mojej przedostatniej pracy w Polsce automat sprzedawał kawę, herbatę i czekoladę za 20 groszy, ale obok stały automaty z batonikami i colą już w “normalnych” cenach.
ja pisze o tutejszych automatach - oczywiscie im bardziej uczeszczane miejsce tym te doplaty uzytkownika beda malec, lub ich nie bedzie wcale.
takie dworce czy duze zaklady o to martwic sie nie musza.
W lepszych resortach na Kubie często trafiało się, że w pokoju były na ścianie 3 flaszki z dozownikami - rum biały, brązowy (z reguły ten tani, Cubay, nie Havana, ale też dobrze poniewierał) i wódka. To się nazywa organizacja! Nawet do baru nie trzeba chodzić