Piszecie o rzeczach, które sprawiają w życiu przyjemność. A ja pomyślałam o tym, bez czego naprawdę nie można żyć. Nie myślę tutaj o tlenie, wodzie czy pożywieniu. Nie o fizjologii, ale o psychice. Nie wiem jak bym przeżyła nie mając, choć na chwilę dziennie, jakiegoś spokojnego, cichego kącika. I jeszcze, przynajmniej w zasięgu wzroku, drugiego człowieka, towarzysza niedoli.
A dlaczego niedoli,zamiast doli?
Pewne przyjemności są właśnie nieodzowne aby człowiek normalnie funkcjonował.Bez nich,jak bez tlenu.
Pisząc"nie mógłbyś żyć",nie mialem na myśli umierania ale satysfakcjonujące funkcjonowanie.
Bez naszych ludzkich zmysłów . Dzięki nim mogę się delektować smakiem zapachem dotykiem , mogę słuchać oglądać i podziwiać . Bez nich świat byłby szary nudny i ponury .Bez ludzi . Uwielbiam być między ludźmi bez względu na to jakie maja wyznanie jaki maja kolor skory czy tez jakiej są orientacji . Dla mnie człowiek jest po prostu człowiekiem .
Nie widziałam cię już od miesiąca.
I nic. Jestem może bledsza,
trochę śpiąca, trochę bardziej milcząca,
lecz widać można żyć bez powietrza
Jasnorzewska - Pawlikowska
Dlaczego “niedoli”? Bo pierwsze, o czym pomyślałam, były warunki życia/przeżycia w niemieckich obozach. Ludzie obywali się bez większości podstawowych potrzebnych rzeczy i żyli. Nie pomyślałam wtedy o przyjemnościach
Ciężko by mi się żyło bez niektórych słodyczy, bez uśmiechu męża, bez krzyżówek, ale… musiałabym dalej żyć
Właściwie człowiek wszędzie i niemal zawsze przeżyje i w tym sensie, pytanie nie ma sensu.
Mnie bardziej chodziło właśnie o pewne przyzwyczajenia, uwielbienia i właściwie można to podciągnąć pod przyjemności.Bo zarówno cukierki jak mąż uśmiechnięty to jest przyjemność,prawda?