Blue Monday, czyli jak agencja reklamowa wprowadziła najsmutniejszy dzień w roku?

smutny trzeci poniedziałek w roku to chwyt reklamowy angielskiej agencji Porter Novelli.
no bo jak poprawić sobie humor w taki paskudny dzień? iść na zakupy. korzyść dla obu stron - sklepy pozbywają sie poświątecznego chłamu, a ludzie czują sie szczęśliwsi :wink:
image

4 polubienia

Życie jest do dupy :pensive:
Wychodzę. Nie szukajcie mnie.

idz po piwo.
najlepiej pod kolor - gwatemalskie Ice Blue Dorada

1 polubienie

Każdy dzień to okazja.
Do radości.
:beer:

3 polubienia

japonskiego piwa w tym kolorze nie polecam, bo ma smak mietowy

1 polubienie

W życiu wszystkiego trzeba spróbować.

1 polubienie

pilam niebieskiego szampana, ale strasznie slodki i zalatywal skorka pomaranczy.
kupilam kiedys pakiet - probke tych wynalazkow.
obecnie 16 euro z dostawa do domu.

2 polubienia

Daj mi wszystko. Ty się nie znasz.

1 polubienie

Kolejne pierdy, które niczemu i nikomu nie służą :wink:

2 polubienia

Mam oczywiście na myśli, najbardziej depresyjny dzień w roku.
To samo tyczy się zbliżających Walentynek. Ciekawa jestem, jakie będą z tej okazji modne maseczki :rofl:

1 polubienie

jak to jakie?

image

3 polubienia

W sumie jestem za. U mnie czarne maseczki są na topie ( brudu tak nie widać) :rofl:
Żyje się nam ujowo
Niech będzie choć kolorowo :wink:

3 polubienia

Brudu jak brudu ale tego że są noszone już drugi miesiąc i ciągle jak nowe.

3 polubienia

Ja mam dwie czarne, ale z biala podszewka. Trza prac :laughing::wink:

2 polubienia

Może cos w tym jest… tyle że my mielismy Blue Sunday. O godzinie 00:15 zaczela się najgorsza noc w moim życiu.
Mielismy mala impreze pozegnalna dla znajomych, ja juz odpadlam, bo zle sie czulam. Zostalam wyrwana w pizamie z lozka przez znajoma ktora oznajmila mi ze moj facet zranił się w palec i to bardzo… i ze musimy isc na pogotowie. W skrocie… kosc wystaje mu z kciuka, krew się leje… znajoma zrobiła szybki opatrunek z czystych maseczek do twarzy. 2 godziny na pogotowiu(ja w pizamie) u nas w miasteczku. Poinformowali nas ze musimy jechac rano do szpitala bo muszą zrobic przeswietlenie(u nas na wsi maja maszyne, ale nikt nie jest kwalifikowany zeby ja obslugiwac :woman_facepalming:), bo kosc kciuka jest na pewno roztrzaskana(przytrzasnal sobie go oknem) i bedzie potrzebna operacja. Poszlam spac o 4:30, zasnęłam o 5:30, wstalam o 6:30 i zaczęłam pakowac nas do szpitala i organizować transport. Zawiozl nas teść. Z tego co moj facet mowil to jego palec byl kompletnie zmasakrowany, więc byla opcja ze go w ogóle straci. Zawiezlismy go na pogotowie w miescie(2.5 godziny drogi). Tam na szczescie po przeswietleniu okazalo się ze nie ma odlamkow ani zlaman. Zalozyli mu 10 szwow i wypuscili do domu. Nigdy się tyle strachu nie najadlam… spalam 1 godzine… musialam wziac wolne w pracy nastepnego dnia(dzisiaj) zeby to odespac i spalam 13 godzin. To na tyle.

6 polubień

Któż Ci pod spód, na podszewkę zagląda? image
A prać trza jak ociec każe.

3 polubienia

Cale szczescie, ze palec caly.
Odespac sie da, ale palec nie wlosy, nie odrosnie.

1 polubienie

To się nazywa mocne rozpoczęcie tygodnia. image
A kciuk jest bardzo dosyć ważnym palcem. Lepiej go mieć.

2 polubienia

@Antykwa, na jedno wychodzi :wink:

A Benjaminowi odrosła cała ręka.
image

Karmiłem go świeżymi szprotkami. Gdy chwycił, pociągnąłem szprotkę do góry i cała kończyna się urwała. Przez 4 tygodnie wyglądał niesymetrycznie. Odrosła.

.jak one to robią :thinking:

3 polubienia