Ciocie, Babcie, przyjaciółki rodzin (raczej kobiety) - kupujące dzieciom kilogramy lodów, słodyczy i fast foodów, serwujące ich ulubione dania w nieograniczonych ilościach, pojące kolą i sokami - byle się dzieciom dobrze kojarzyć… - nieważne czy to małolatom zaszkodzi, wyrobi w nich złe nawyki, przyprawi je o uczulenie i niestrawność - bo kochana babcia (ciocia) - musi być. I kieszonkowe dadzą ucząc młode pokolenie materializmu, tego że kasę zawsze się dostanie, a naiwnego staruszka łatwo naciągnąć można. Czy dzieci będą tylko takie rzeczy pamiętać, że ktoś kupował, karmił itp,itd?
Może to naiwne znowu z mojej strony ale…Serio,tak jest?
Z taką motywacją?
Kiedy"big mama" wsiada do autobusu z murzyniątkiem to spieprzam na drugi koniec bo wiem że zaraz da mu snickersa lub chipsy i,stojąc obok,będę"oślumprany" I w 5 minut,zaczne wyglądać jak podłoga w Primarku…
Ale o popisach przed ciociami nawet nie pomyślałem…
Wczoraj,idąc na tę moją malutką,staróweczkę,mijałem…Porsche.Wyskoczyło dziecię,płci trudnej do określenia,w wieku ok. 15-16 lat i darło ryja,sypiąc “fuckami” w stronę kogoś kto został za kółkiem…
Zerknąłem…W samochodzie byłi chyba rodzice,lat ok 35-40…Milczący.
Mimo wszystko,to rzadki obrazek.Ale jednak jest.Był…Obraz obrzydliwego i tępego rozpuszczenia i chamskiego obyczaju roszczeniowej gówniarzerii.Co jest oczywiście pochodną tego debilnego łaszenia sie gdy dziecię jeszcze kwili.W Polsce tego nie widziałem ale tutaj często 3-4 letnie dzieci są wożone w WÓZKACH jak inwalidzi!!!
Mówi sie,“wychowanie bezstresowe”.Słyszałem o tym już w szkole ale dopiero teraz widzę skutki i to,jak to wygląda na codzień.I na ten widok,rodzi sie we mnie Clint Eastwood
@collins02 rozpuszczona młodzież (w różnym wieku) to osobna kwestia. Chodziło mi raczej o motywację cioć, babć i pociotków żeby “wyryć się w pamięci” młodego pokolenia złotymi zgłoskami: babunia była taka super na komunię podarowała kłada a na 18tke porszaka😅
Byłam ulubioną ciocią wszystkich siostrzeńców i bratanków męża i swojej bratanicy. I owszem - zwykle coś tam dla nich miałam (niekoniecznie słodycz), ale przede wszystkim miałam zawsze dla nich odrobinkę czasu na pieszczotki lub pogadanie czy zabawę. Do tej pory czuję się przez nich bardzo lubiana, mimo, że są duzi. I wcale o lubienie nie zabiegałam. Po prostu ja też ich wszystkich lubię
Cóż…Nikogo tak w życiu szczenięcym nie unikałem jak “cioć” i,poza matką chrzestną która faktycznie,troche mnie rozpieszczała,trudno mi coś powiedzieć.Nie znam tej"motywacji".Ciocią nie byłem ale jestem 7-krotnym wujkiem,w tym raz,ojcem chrzestnym…I…Nie!Nic takiego nawet mi przez myśl nie przeszło.
Dbałem tylko o chrześniaka i wiem że mam swój udział w tym że wyszedł na wspaniałego człowieka-lekarza.A zapowiadał sie na kibola
Nie tylko będą pamietac, ale bezczelnie wykorzystywac nawet jak podrosną. Taka babcia/ciocia to przecież skarb rodzinny. A i wujkowie sie trafiają.
I nie wiem czy tu chodzi o “dobre wrazenie” czy kupienie sobie odrobiny zainteresowania sobą, zwlaszcza jesli sa to osoby samotne i bezdzietne?
A tu nie ma czegoś takiego jak gra typu dobry glina i zły glina? To rodzice są od nakazów, zakazów i ograniczania, więc babcie i ciocie mogą raz na jakiś czas dać jednego cukierka.
Edit. @joko zgadza się, dzieci swietnie pamiętają serce i czas jaki im się podarowało.
Materializm? Slodyczami to mnie nie przekupisz, ale książka? Jakimś gadżetem, zabraniem w jakies ciekawe miejsce, bo inni nie maja czasu?
@collins02 to nie wychowanie bezstresowe a zwykle zaniedbanie.
Zawsze mnie u angoli zastanawialo, ze zachowuja się gorzej niż małpy na Gibraltarze, a jak wypiją to nic nie rzadzi teren po nich to strefa dla sluzb zajmujacych sie dekontaminacją glownie biologiczną .
I chemiczną. A jednoczesnie będą karnie stac w kolejce na przystanku? Co w zgodzie z hiszpanskim nie idzie, bo co prawda po fiestach tez sprzatac trzeba, ale jakoś schludniej się upijaja i kolejek raczej nie ma, a i tak kazdy wie kto jest za kim?
A może mieszkam w strefie takiej bardziej ubogo drobnomieszczanskiej w ogóle i jakoś tych efektow bezstresowosci w wychowaniu za duzo nie widzę. A towarzystwo tam miedzynarorodowe. Trochę te urbanizacje dziela sie na sektory, ale to raczej wynika z zaszłości handlowych - kiedy jakis zespol urbanizacji budowana pod kątem, ze pojdzie pod mlotek w jednym kraju. Teraz to juz sie zaczyna mieszac, rynek wtorny robi swoje
A odpowiadajac na pytanie @waranzkomodo - dzieci jak to dzieci, ciekawe swiata i pełne energii. Kolezanka, babcia dwojgu wnuczat twierdzi, ze woli je zabrac na czesc urlopu, bo ma wtedy je “na oku” i wie, ze okropnych manier nie nabiorą. A jedna cola (byle z cukrem nie chemią) nie zaszkodzi.
Moja mama jest babcią i niestety nie potrafi odmówić wnuczce słodyczy.
I niestety to już widać bo wnuczka robi się pulchna. Zamiast jabłka - lód. Zamiast surówki - chipsy.
Fajnie się wydaje nie swoje pieniądze. A potem pretensje że nowotwór, otyłość, serce. Pracujemy na to od dziecka.
Ja na szczęście jem zdrowo. Konkretnie ale zdrowo. I dużo pije
No w upały to bardzo ważne.
A chipsy to chyba przeklenstwo naszych czasów.
Niezdrowe, słone i tuczy bardziej niz kawalek tortu na podwieczorek.
A może mama z tych co uwazaja, ze chude dziecko to nieszczęśliwe dziecko?
Masz jakies dziwne podejscie? Toz to prosta droga do zostania politykiem…