Kto chce atakować kościół dobiera się najpierw do księży.
Dobro jest całkowicie zależne od Boga. Na tym polega bycie kwintesencją dobra: Bóg jest dobrem, a dobro jest Bogiem; drugiej drogi nie ma. Takie mamy założenie w tym pytaniu.
Na tej podstawie postuluję, że świat (rozumiany jako Ziemia - o innych częściach wszechświata wiemy za mało, żeby na ich temat się wypowiadać) pozbawiony zła byłby kopią Boga, a nie światem. I to kopią niedoskonałą, bo ktoś by go musiał stworzyć.
Do odczucia jest konieczne istnienie czegoś, co dokonuje odczuwania. Co miałoby go dokonywać, gdybyśmy nie byli?
Chętnie posłucham więcej, pod warunkiem że na potrzeby tej rozmowy będziesz udawał że Bóg jednak istnieje. Jeśli wolisz pozostać w zgodzie ze swoją opinią w tej sprawie, to potraktuję to jako szczerość i również docenię. Ale szczerość działa w dwie strony: jeśli nie uznajesz istnienia Boga, to włączenie się do rozmowy tego wymagającej jest nie na miejscu.
Slyszalam kiedys taka wypowiedz, ze zlem nazywamy to, gdzie nie ma dobra…
Ale widzisz: mozna zalozyc ze to Bog dal czlowiekowi intelekt. I, ja wynika z przypowiesci o talentach, z tego co dal nalezy korzystac, rozwijac. No to rozwijamy…
Jedno drugiemu nie przeszkadza
Mnie sa 9ni obojetni,do niczego nie potrzebni…
A ze wiekszosc nie nadaje sie do stanu kaplanskiego,to jest fakt.
Troche to chyba zagmatwalem.sprobuje to wyjasnic.
Nasze mozliwosci porownawcze ogarniaja tylko czas naszego zycia,zycia w naszej cielesnej powloce.
Z chwila opuszczenia/wyjsvia naszej jazni/duszy z cielesnej powloki,wpadamy w niebyt,a jednaj istjiejemy,tylko nie dane nam jest panietac tego.
Byc moze po zatoczeniu wiekkego kola(to jest ilus tam kolejnych wvcelen,lub ilus kolejnych pelnych cykli,nie koniecznie w tym mzterialnym swiecie
Przejdziemy na wyzszy stopien jestestwa,bedziemy wtedy mogli porownac,te okresy,bytu ,niebytu’’
Według naszych założeń oznaczałoby to, że zło to brak Boga. Ale założyliśmy też, że Bóg jest wszechmogący. Czy to się nie kłóci jedno z drugim?
@Wabbit , rozmawiasz z nami jak pan Avatar , postać z książki.
Coś w tym jest. Nawet religia chrześcijańska uczy że człowiek ma duszę, która może istnieć niezależnie od ciała, tyle że jak już ciało opuści to już do niego nie wraca. I zależnie od postępowania za życia, trafia albo do nieba albo do piekła.
Tyle że jest z tym problem. W niebie doświadcza się pełni Boga, a więc samego dobra; w piekle z kolei doświadcza się czegoś dokładnie przeciwnego, czyli samego zła. W obu przypadkach na zawsze. Więc i wtedy nie m innego okresu niebytu, do którego możnaby się porównywać. Czy dobrze rozumuję?
Możliwe. Nie czytałem…
Nazwałam go , pan dręczyciel,.ze stoickim spokojem prowokuje swojego rozmówcę do myślenia.
Jak nie? Przecież katolik nie uznaje życia poza Ziemia
To działa w dwie strony. Wasze odpowiedzi mnie również prowokują do myślenia.
To chyba dobrze ?
Pewnie. Brakuje mi takich rozmów. Żona nie jest zainteresowana, dzieci jeszcze za małe, sąsiedzi mówią obcym językiem, w pracy się pracuje, na starym Pytamy rozmowa byłaby szybko rozwalona przez trolli. Póki mieszkałem w Polsce, mogłem rozmawiać z ojcem; teraz i to jest trudniejsze. Na szczęście wygląda na to, że tutaj będzie dobre miejsce.
Czy tematem tych rozmów jest wiara w istnienie Boga ?
Bardzo rzadko. Głównie rozmawiamy o szeroko rozumianych problemach społecznych.