Jaka tam zima i za zimno.
Dziś u mnie (okolice Berlina) 10st na plusie było …
Tyle to czasem w Afryce w styczniu nie ma, za to śnieg zalega …
Za zimno, za ciepło, za w sam raz
Bo biednemu zawsze wiatr w oczy. Musisz się wzbogacić, to będzie wiał w plecy.
Serio…w styczniu o upałach
Z regóły żyję dniem dzisiejszym, więc nie boję się upałów których nie ma …martwię się nimi jak już są …
Ja tam czekam na ciepełko. Dziwna ta zima w tym roku, caly czas paskudne arktyczne powietrze, co w zderzeniu z ciepla wilgocia srodziemiomorza stwarza nie tylko zagrozenie ulewami, ktore pod koniec ubieglego roku byly katastrofalne
A dla reumatykow i ogolne meteopatów to czas paskudny.
Co tam Hiszpania … powodzi ci u nas dostatek.
Na przekór globalnemu ociepleniu nie brakowało u nas już wcześniej katastrofalnych powodzi.
W Hiszpanii tez ich nie brakowalo. Katastrofa staja się, kiedy trafi to na obszar gesto zamieszkany i zabudowany w sposób uragajacy wszelkiej logice unikania miejsc potencjalnie niebezpiecznych. Ale pod wulkany ludzie tez wracaja… Nie mówiąc juz o gestosci zaludnienia stref sejsmicznych.
Z obszarami okołowulkanicznymi jest taki ambaras, że z powodu swej specyfiki są bardzo atrakcyjne pod względem żyzności gleb, tak jak i tereny zalewowe. Pomiędzy katastrofami stulecia życie toczy się tam całkiem normalnie. Tereny aktywne sejsmicznie to też często najatrakcyjniejsze miejscówki w okolicy, lub w promieniu setek kilometrów. Więc skoro pamięć ludzka jest krótka …
Też nie lubię bać się na zapas. A upałów nie cierpię. Teraz cieszę się każdym dniem, gdy można żyć normalnie i o czekających nas w lecie upałach nawet nie myślę.
Ale upałów możesz zacząć się już bać na zapas …
Gdybym wszystkiego bała się na zapas, to ze strachu siedziałabym w szafie i spoglądała na świat przez dziurkę od klucza
Niby racja, ale w szafie upał może być jeszcze bardziej nieznośny …
No wiem… A poza tym trochę niewygodnie, bo siedzi już tu kochanek a i parę sukienek wisi. Ciasno tu niestety.
Z góry zaznaczę, że nie jestem ekspertem w tej materii, ponieważ kochanka nigdy nie miałem, ale wydaje mi się, że marny jest pożytek z takiego, co siedzi w szafie …
Jest sporo pożytku, bo on świetnie obiera kartofle, więc jak mam gotować obiad, to go wstawiam do kuchni i obiera, no a jak idę do sklepu, to jego karta bankomatowa bardzo mi się przydaje, dopóki jeszcze coś tam jest. No i odkurzać mieszkania nie muszę samodzielnie.
Bardzo przydatny jest taki szafowy kochanek.
Ło rety kotlety, co za czasy!! Ten feminizm tak namieszał w głowach, że kobiety nawet nie wiedzą, do do czego służy kochanek …
No… do kochania. Ja go za to wszystko co robi bardzo podziwiam i kocham. Najbardziej wtedy, gdy mi myje wannę.