Brak zadań domowych w podstawówkach

Od kwietnia koniec z zadaniami. Popieracie? Ja nie do końca. Odchudzenie podstawy programowej tak ale zdania domowe powinny zostać. Nie każdy dzieciak po szkole idzie na konie, skrzypce czy balet. Będą się bujać po osiedlu i siedzieć na tiktoku. Głupoty wymyślać.

3 polubienia

To kolejne “wylewanie dzieka z kąpielą”.
Zadania domowe - tak, ale sensowne. Nie chodzi o to by szieci popołudnia spedzaly nad ksiazkami i nie miały nic z życia, ale by utrwalaly wiedze, robily jakies projekty, ćwiczyly umiejetnosci itp.

6 polubień

Z tego co słyszałem zadań domowych ma nie być w początkowych klasach w podstawówkach - to dobry pomysł a w szkołach ponadpodstawowych tylko ukrócić mają zadawanie na sobote i niedzielę.

2 polubienia

Po co dziecko ma ćwiczyć literki, proste zadania wymagające koncentracji i umiejętności manualne, mieć dodatkowe okazje uzbierania piątek? Jeszcze się zestresuje, zmęczy, spoci i dostanie w łeb książką od rodzica, który pierwszy się zestresuje, że sam nie umie zrobić zadania na głoskowanie :thinking: Przecież to jest ponad możliwości jednostki,żeby użyć wiedzy z ostatnich zajęć …Na co komu samodzielność, a jeszcze wynik niepewny “bo pani tak nie kazała”…jedna z 18pań, bo nie ma wychowawcy, więc ciągle są zastępstwa…

A przecież dziecko może zrezygnować z edukacji i zostać drugą pogromczynią drugiej Igi…


Prace domowe ograniczają, stresują i odciągają od gier…a @Conradus niech się nie wtrąca, bo nie każdy ma 15lat, żeby chodzić do podstawówki jak on… :innocent: Ale rozumiem, że nauka była dla ciebie taka pasją, że nie mogłeś przestać tam chodzić
ps już śmy to dziś omówili.

1 polubienie

Może masz rację ale bez zadań domowych też można porządnie wykształcić dzieci lecz potrzebni są odpowiedni nauczyciele.
Myślę,że moje poglądy biorą się stąd iż miałem kilku nauczycieli,którzy czerpali radoś z niszczenia uczniów.Miałem tyle zadane do domu,że z całą rodziną do późnej nocy trzeba było odrabiać lekcje.

3 polubienia

Absolutnie nie popieram. Znowu popadamy ze skrajności w skrajność.
Dziecko w szkole nie nauczy się biegle czytać, szkoda czasu opłacanego nauczyciela, by uczyło się w szkole wiersza na pamięć, ładnego pisania, tabliczki mnożenia, czy aby przeczytało rozdział w podręczniku… Do tego nie trzeba ŻADNEJ pomocy dorosłej osoby (jednak nadzór jest wskazany, bo można nad 1 stroną spędzić pól dnia trzymając telefon pod książką. Już o tym tutaj pisałam.
Nauczyciel ma wytłumaczyć np. jak skracać ułamki, pokazać kilka przykładów, ale wyćwiczyć to, zapamiętać zasady trzeba w domu.
Zmniejszenie podstawy programowej? Tutaj też byłabym ostrożna. Z matematyki już kilka rzay była zmniejszana i tak np działania pisemne przeszły z kl 3 do kl 4, przez co z kl 4 trzeba było przerzucić część materiału do kl 5 itd. Ostatecznie kl 8 nie ma ani logarytmów, ani trygonometrii - pojawią się dopiero w LO.
Nie rozumiem natomiast zadań domowych i sprawdzianów z religii techniki, czy plastyki . Tak tak, są takie szkoły.

4 polubienia

Ja miałem równania całkowe i nie narzekam :slight_smile:

4 polubienia

Odwrócenie kota ogonem. Do tej pory mieliśmy ZAKAZ zadawania na weekend i odpytywania w poniedziałki :))))

2 polubienia

Podobno był taki ale nie u mnie…

2 polubienia

Na poziomie kl.I-III każdy rodzic da radę pomóc z lekcjami, ale jak się nie chce stanąć w prawdzie, że własne dziecko nie jest wbrew pozorom istotą o umysłowości geniusza (nawet nie nauczyciela EW) tylko dzieckiem, które musi mieć chwilę, żeby zrobić zadanie to tak to wygląda…Jest wielkie larum, że “i tak rodzice robią za dzieci”. A kto im każe? Ludzie są wygodni, ale to się zemści, bo prace domowe uczą wytrwałości, systemtyczności, mierzenia się z niepewnością (i lenistwem własnych rodziców) i robienia tego, że nie zawsze jest w życiu jak ja chcę. Czasem trzeba zjeść żabę :frog: Ale ja się nie znam, bo jako dziecko nie wiedziałam, że można rządzić rodzicem.

3 polubienia

Nie wkurzaj mnie! :slight_smile:
Jak w każdym środowisku, nauczyciele też są różni, zakały się zdarzają, ale nauczyciele są ubezwłasnowolnieni! Na ucznia nie wolno nawet krzywo spojrzeć, a co dopiero zwrócić mu uwagę. Powiedzieć rodzicowi? To cała procedura: najpierw trzeba powiedzieć coś miłego o dziecku, później delikatnie przedstawić problem do rozwiązania, na końcu koniecznie ucznia pochwalić, że np: wspaniale, ze codziennie przychodzi do szkoły :frowning:

2 polubienia

Kompletny idiotyzm i faktycznie,wylewanie dziecka z kąpielą.
A wystarczy nie traktować problemu jak jakiś fanatyczny dogmatyk i zadawać mniej.
Dla przykładu,nigdy nic na święta!
Nigdy nic,poza lekturami ewentualnie,na niedziele.
I przestrzegać tego co juz kiedyś funkcjonowało.Pod ŻADNYM pozorem,nigdy więcej jak dwie kartkówki dziennie.Lub jedna praca klasowa!
Proste.Tu nie trzeba żadnej burzy mózgów.Wystarczy odrobina rozsądku i wzajemnego poszanowania.

6 polubień

Się postaram ale nie będzie to takie proste :wink:

2 polubienia

W LO, jak też. Teraz na maturze nie było badań funkcji, bo granice i pochodne (kiedyś norma w LO) są tylko na rozszerzeniu. To, że zdaje się maturę mając 30% poprawności, to tez śmiech, a ia tak są tacy, którzy oblewają :frowning:

4 polubienia

“Szkoła nie powinna obciążać ucznia wiedzą” (koniec cytatu)…bo jak mu się zachce na politechnikę iść to może mu się na czas odechce, jak się nie dostanie, bo już nie zdąży nadrobić. Po co tylu profesorów, inżynierów i lekarzy, jak będziemy mieć zarazz zachodu a my im szparagozbieraczy. Barter.
A potem sięzaraz zmniejszy liczbę nauczycieli, tylko do zaganiania, żeby się z nudów nie pozabijali trzeba będzie mieć skończone podstawy resocjalizacji, bo znowu się okaże, że dzieci nie zabawiane się męczą.

1 polubienie

to jest powpisywanie nawet w statutach wielu szkół. A już w PSO musi być uregulowania sprawa kartkówek, sprawdzianów, klasówek. Zdarza się, że nauczyciel przychodzi 15 minut wcześniej do szkoły, żeby jako pierwszy do dziennika wpisać “swój” zaplanowany sprawdzian. Kto pierwszy, ten lepszy :slight_smile:

2 polubienia

Po co w ogóle ta nauka, jak człowiek od niej tylko cierpi na syndrom oszusta :roll_eyes:

Mogę tylko powiedzieć że za moich czasów,niezgodność jakichś terminów bywała problemem może 1-2 razy do roku.Wiem,to była dobra szkoła i może z wyjątkiem 2-3 nauczycieli,prawdziwa ekstraklasa!
Ale,jak to zwykle bywa i bywało,wystarczy chcieć!

1 polubienie

Kiedyś podobno to było nawet w liceum dla pracujących (!) i zdążali się nauczyć. Ludzie głupieją i politycy to wykorzystuję a sami posyłają dzieci tam,gdzie dostaną solidne wykształcenie.

Tez mialam napisac wylewanie ucznia z kąpielą.
Jesli za tym pojdzie zapewnienie zapomnianego dzis elementu jak kółka zainteresowan? Byle nie różańcowe.
I cos co tez juz chyba umarlo cichą śmiercią - domy kultury?

2 polubienia