Zawsze byłem wycofany względem świata. Wolałem obserwować wszystko z zachowaniem dystansu. Lata mijają i nic w tej kwestii się nie zmienia.
Ha!
Przypomnialo mi sie cuś
Razu pewnego poszedlem z mamą do kościoła i był to chyba 1 dzien stycznia.Nie nasza parafia tylko na drugim koncu miasta…Jak to ja,obserwowalem kazdego z osobna niemal,wiercąc sie w niewyobrażalnym juz dzisiaj tłoku…
I nagle kazanie! Ksiądz zaczyna refleksyjnie:“Dziwny jest ten świat,jak śpiewa polski piosenkarz…”
A ja na to z entuzjazmem,i na caly kosciół:
-Widzisz mamo?!Nawet tutaj mówią o Czeslawie Niemenie!
Oczywiscie bylo troche zgorszenia bo czasy byly troche inne niz dzisiaj…
Ale gdzieś miedzy tym wszystkim,wylapywalem porozumiewawcze spojrzenia i uśmiechy o wiele starszych ludzi!
I nie bylo zadnego wstydu a…Duma z bycia głównym bohaterem tak wtedy jak i potem w ramach rodzinnych anegdotek
Super
A pewnie!
Do dzisiaj mi sie geba smieje
Wcale Ci się nie dziwię, ja też lubię moje zabawne wpadki
Wstydliwy chyba nie ale też nie pchalem sie na afisz. Raczej stalem z tyłu a jak trzeba było to wychodziłem.
Ja byłem bardzo nieśmiały jako dziecko. Zresztą długo byłem.
W sumie to pewnie nadal jestem, choć teraz dobrze to maskuję i nikt, kto mnie zna… nie uwierzyłby w to
A czasem to i nie wpadki a …sukces!
Kiedy bylem malym chłopcem,ojciec czesto zabieral mnie w male podróze po Wielkopolsce.Kiedys,gdy mialem lat 6-7,moze 8,pojechalismy zwiedzac zamek w Kórniku.
Zamek slynie nie tylko ze straszącej,“Bialej Damy"ale i z bardzo ciekawej kolekcji malarstwa,zwanej"Krolewską” kolekcją Tytusa Działyńskiego…
Otóż oprowadzający naszą kilkunastoosobową grupe przewodnik,zadal pytanie,wchodząc do kolejnego pomieszczenia:
-Prosze panstwa,prosze zwrocić uwage na ten portret…A moze ktos z panstwa rozpoznaje jednego z naszych władców?
Zaległa chwilowa cisza,po czym,maly Jurek odpalił:
-To jest Jan III Sobieski!
Dzisiaj to juz jedna z legend rodzinnych ale wtedy,w jednej chwili stalem sie maskotką calej wyprawy a ojciec zaraz potem,usmiechniety od ucha do ucha,zabral mnie na jakies łakocie do kawiarni.
I zero wstydu a wrecz przeciwnie!Lubilem sie popisywać bo poczet królów polskich mialem w malym palcu a malarstwo wciagało mnie od lat najwczesniejszych.O ile pamietam,wszystkiemu byly winne albumy ktorych stosy lezaly u ojca w pokoju oraz…karty do gry mojej babci,ktore na odwrocie mialy sceny z malarstwa niderlandzkiego…