Dopóki nie jest to nagminne to ja jestem za segregacją wiekową.
Zawsze można sprawdzić czy knajpka/hotel/strefa wypoczynku jest przyjazna dzieciom czy zwierzakom.
Wystarczy odrobina dobrych chęci.
Inna sprawa, ze nastoletnie wyjczyki potrafia czasem bardziej zajść za skórę niz maluszki, a i co do niektórych rodziców to należałoby się zastanowić czy nie odesłać gdzieś do chlewika co by choć odrobine dobrych manier mogli przyswoić?
Ten temat swego czasu królował także na innych forach i… postępowanie właścicieli restauracji czy kawiarni nie zostało jednoznacznie określone.
Ja akurat jestem “za”, bo chcę w ciszy przy stłumionym świetle i delikatnej muzyce posiedzieć sobie ze swoim mężczyzną lub z koleżankami w spokoju, porozmawiać trochę, wyluzować się. Biegające dziecko, które potrąciłoby mnie powodując nawet rozchlapanie tego, co akurat trzymałabym w ręku przerwałoby ten relaks i luz. Nawet głośny płacz dziecka z sąsiedniego stolika wkurzałby mnie, bo w imię czego miałabym tego wysłuchiwać? Ja się już swoich nasłuchałam i wystarczy. Mając wybór zawsze korzystałabym z miejsc bez dzieci.
A dzieci? One też mają prawo do takich miejsc, więc powinny być przybytki im właśnie dedykowane, gdzie rodzice ze zrozumieniem spoglądaliby na wybryki również innych a nie tylko ich pociech i nie przeszkadzałyby im żadne wrzaski, tupot czy potrącanie, bo przecież “to tylko dzieci”, takie same jak ich, więc dlaczego miałyby przeszkadzać.
Ogolnie jestem za rozsadnym podzialem na strefy wolne od dzieci
O ile obecnosc wyjczyków i zwierzaków (choc te ostatnie na ogol nikomu nie wadzą, chyba, ze masz uczulenie lub fobie) w jadlodajniach i innego rodzaju kafeteriach typu MacDonalds mi nie przeszkadzaja, to juz w klimatycznych miejscach i w porze, kiedy chce sie odrobiny spokoju juz tak.
Hotel bez dzieci a tolerujacy zwierzaki? Jak najbardziej.
Na szczescie tu u mnie jakoś samo sie ulozylo - rodziny z dziecmi sadza sie z daleka od bezdzietnych, psy, koty i inne łasiczki maja wstep na taras knajpiany i na miske swiezej wody gratis mogą liczyc.
Ale ich wlasciciele na mandat jak po zwierzaku nie posprzątają.
Ogolnie każdy kelner ma prawo odmowic obslugi jesli wydaje sie mu to problematyczne.
I jest to decyzja nieodwołalna.
Jesli o to nie zadba? Konkurencja duza, a ludzie glosuja nogami…
FB to mogą sobie straszyc
Mocno roszczeniowe te słowa. W imię czego?
Nie znęcałbym się jednak nad dziećmi.
Zamiast zakazywać im pobytu w miejscach publicznych, gdzie inni oczekują odrobiny spokoju i wytchnienia, powinno się do tych miejsc nie wpuszczać rodziców, którzy ze zwykłego lenistwa i głupoty nie potrafią wpoić własnym dzieciom zasad zachowania w miejscu publicznym.
Dyskretnie (dotyczy to dwóch stron) można się zachować nawet w przypadku głośnego płaczu dziecka.
To nie dzieci są winne wylanej kawie na białej koszuli. Dzieci same nie rozpoznają miejsca, w którym się znajdują. Dla nich wszędzie jest plac zabaw. Rolą rodzica jest pokazanie dziecku, jak powinno się zachować w danym miejscu. Z dobrze wpojonych wzorców dziecko wyciągnie tylko dobre wnioski.
.ku uciesze dziecka, rodziców i ogółu.
Ze mną nawet nie próbuj polemizować, bo ja nie jestem w tym wypadku ani za ani przeciw. Po prostu nikt mi nie każe wchodzić tam, gdzie królują dzieciaki i jeszcze za to płacić i nie tylko ja tak mam. Nie wchodzę więc i niczego od nikogo nie żądam, więc nie nazywaj mojej postawy roszczeniową, bo taką, to Ty masz oczekując, że będę szczęśliwa w towarzystwie cudzych dzieci. Nie będę.
Owszem - są dzieci, które lubię, czasem nawet bardzo, ale skąd mam wiedzieć czy w jakiejś restauracji lub kawiarni są właśnie takie, które będę lubiła?
Fakt, gdzies to dziecko kindersztuby musi sie nauczyc.
Ale to juz chyba nie tyle od rodziców cin dziadków trzeba zacząć?
Pieluchoza i madkoza ( jak w przypadku tzw. “madek” i czesto kandydatek na celebrytki jednego porodu) niestety pod wzgledem roszczeniowosci przerasta spora część spoleczenstwa, ktora nie jest zainteresowana cudzymi bombelkami.
Nie dość, że postawa roszczeniowa, to jeszcze rozchwiana.
Wiedziałam, że nie wiesz, co znaczy wyraz “roszczenie”, więc wspaniałomyślnie wybaczam Ci Twoje czepialstwo. Znaj moje dobre serce!
Widzę, że się (nie)rozumiemy.
Jakoś mi to nie przeszkadza. Ciebie to martwi? Bo mnie nie.
Miłego dnia
Informacja przed wejściem do przybytku powinna rozwiązać dylemat.
RODZICOM WSTĘP DOZWOLONY TYLKO Z DZIEĆMI LUBIANYMI.
PROSIMY O PRZESTRZEGANIE WYTYCZNYCH.
Restauracja “Czerwony Kapturek”
Myślisz, że restauracjom aż tak zależy na mojej bytności w nich, że będą wywieszać tego typu ogłoszenia?
Miło mi, że aż tak wysoko mnie oceniasz, ale naprawdę nie musisz…
Niczego nie żądam ani nie oczekuję od żadnej restauracji i potrafię sama dostosować się do tego, jak w niej jest przebywając w niej lub ją omijając
Ja nie zmam tej sprawy, ale ogólnie ja uważam, że jeżeli my mamy kapitalizm, to święte prawo własności też powinno obowiązywać. Czyli właściciel powinien mieć prawo decydować o tym, jakiej grupie docelowej on chce oferować swoją usługę.
Przekonuj kogoś, kto dzieci nie lubi, bo ja je bardzo lubię, więc…trafiłeś jak kulą w płot. To, że nie muszę przebywać w ich towarzystwie wtedy, gdy nie mam na to ochoty nie sprawia, że lubię je mniej. Dzieciaki są fajne.
Dziękuję za przemiłą dyskusję, ale niestety już mnie obowiązki wzywają.
Kapitalizm rządzi się też swoimi prawami. Prawo własności obowiązuje na Twoim podwórku. Otwarte drzwi przybytku są ofertą handlową, którą reguluje Kodeks Cywilny. Selektywny zakaz wejścia jest niezgodny z zapisami tego Kodeksu. Selekcja grup docelowych jest regulowana ustawami (np. ustawa o wychowaniu w trzeźwości). Regulacje wewnętrzne przybytku muszą być zgodne z Konstytucją. Już pierwszy jej punkt mówi o równości każdego człowieka.
.dalej o kapitaliźmie, czy może o Dzikim Zachodzie?
Zależy od kraju.
W Hiszpanii jak pisalam jest prawo do odmowy obslugi.
Powodu nie trzeba podawac.
A odwolywac się mozna na Berdyczów.
Jest to “prawo” gdzieś ujęte, czy jest to tylko wymysł właściciela powiązany z totalną akceptacją klienteli?
Hiszpania, to wogóle dziwny kraj, a prawo los ocupados powoduje, ze jest jeszcze dziwniejszy.
oj z tymi okupas to skaranie boskie - ale dopoki socjalisci nie pozbeda sie z rzadu komunistycznego wrzodu w postaci Podemos czyli komuchow w wersji wenezuelskich (a przy okazji przyklejonuch do nich skrajnych ruchow lgtb i feminazistek) to sie duzo nie zmieni. a wybory za pasem…
prawo odmowy obslugi jest jak najbardziej ujete w kodeksie cywilnym, stosowane raczej rzadko - ale nie jest to nielegalne.
zreszta jest wiele praw, ktore stosowane w niektorych przypadkach narobilyby wiecej szkody jak pozytku.
tak byla z niedawna nielegalna foesta na kilka tysiecy luda niedaleko Huelvy bodaj - takie cos w rodzaju Przystanku Woodstock sobie zrobili - porzadek byl w miare, ludziska przyjecjali jak na biwak - roznie - od namiotow po kampery, muzyke rozstawili - teren nalezal do gminy, wiec podstawili tojtoje i beczkowozy z woda. policja kontrolowala, ale nie przeganiala. troche mandatow sie posypalo i zdaje sie kilka zatrzyman za dragi mocniejsze od marychy. po 6 dniach towarzystwo sie zmeczylo i pojechalo do domow.
ponoc gmina zastanawia sie, czy tego nie zorganizowac w przyszlym roku bardziej oficjalnie?
ale to juz zalezy od wladz regionu i finansow na zabezpieczenie z prawdziwego zdarzenia.
w kazdym razie ktos doszedl do wniosku, ze lepszy taniec i spiew niz pole bitwy.
Wolę psa se kupić