W połowie raczej nie ma.
W polowie szklanki ? Ja tak mialem… i ciezko okreslic czy to jest jajko na powierzchni czy na dnie xd
Nie no, szklanka musi być tak napełniona, aby jajko mogło nie dotykać dna.
Czyli chodzi o to czy sie wynurzylo czy jest pod wodą?
Jak w polowie to jeszcze jadalne, ale przed gotowaniem lepiej przekluc jajko od grubszej strony, zeby gazy mialy ujscie. Inaczej pęknie.
Napoje i mleko z kartonikow to trzeba pilnowac daty przydatnosci, bo rzeczywiscie potem niebezpiecznie to jesc.
Wedline prozniowo pakowana? Trzeba zbadac organoleptycznie bez wzgledu na date.
Na razie pewnej niepewności (sic) w samopoczuciu mógłbym się dopatrzeć, ale to mogą być jakieś sensacje od sugestii.
Może być przypadek że będzie w połowie. Łopatologicznie zawartość jaja się kurczy po terminie , rozwijają się bakterie - są w każdej formie życia, owocu, warzywie itd, bakteria jest ogniwem każdego łańcucha DNa, RNA itd. I to jest ten moment - zawartość przechodzi w stan gazowy - siarkowodór, i jajo pływa. Jajo jest hermetycznie odizolowane skorupką od otoczenia i gazu nie czuć, w momencie gdy pływa po powierzchni hm to jest ostatni moment by delikatnie jajo utylizować bez smrodku. Kapusta kiszona w beczce podobnie gazuje. Gaz w takim minimalnym stężeniu, nie jest szkodliwy, gorsze są nieczyszczone instalacje, osadniki w miastach / na osiedlach / z reguły zapchane. Tam w rurach / studzienkach / fermentują wszystkie odpady, co człowiek nie utylizuje do śmietnika
I węchowo
Chcesz srać to jedz
Cały czas te Twoje cytrusy nie dawały mi spokoju. Wreszcie znalazłam króciutki artykuł, który częściowo wyjaśni Ci, dlaczego lepiej takich nie zjadać
Oni na tej interii strasza codziennie czyms innym.
Rozumiem, ze sery plesniowe, sezonowana konserwowana pewnym rodzajem plesni szynka to bron biologiczna?
Fakt, znakomita wiekszosc grzybow, ktore nazywamy plesnia jest szkodliwa, ale nikt o zdrowych zmyslach jesc tego nie bedzie.
A spory plesniakow otaczaja nas wszedzie -
Im cieplejszy i wilgotniejszy klimat tym gorzej.
Ja tu bez chlorku, lizolu czy octu z tym bym sobie nie poradzila. Dziala jeszcze sprzatanie parownica lub odkurzaczem podcisnieniowym co jakis czas. Inaczej masz w domu grzybobranie.
Chleba nie jadam. A co do pomarańcz, które niedawno jadłem, to miały one nalot od naprawdę zepsutej pomarańczy, którą wyrzuciłem, a te z nalotem umyłem i były pyszne. Pomarańcze mają grubą skórkę, i taki pylisty nalot ich nie ruszy. Człowiek ma smak, węch, wzrok, i ma czym próbować.
Czasem jest to probowanie jednorazowe. Grzybni z plesni nie widac. A wiele trucizn, zwlaszcza alkaloidow smaku nie ma, albo ma mily smak.
Trujące sole olowiu sa slodkie.
Z tego co znajdziesz na polu czy w lesie moznaby książkę kucharska napisac i zadedykowac Lukrecji Borgii.
Po Covidku czasem ma się uszkodzony węch i smak. Lepiej nie ryzykować.
Kolega harmonijny takimi drobiazgami jak nieistniejacy covid sie nie przejmuje.
A owoce? No coz trafi kosa na kamien.
Ja z forum podrecznika truciciela robic nie bede.