Co w Twoim życiu zatrzymuje czas?
Czas czasem staje w miejscu
Nieciaglosc czasu jest dla mnie oczywiste
Tylko jak to opisac?
Nie zawsze się da. To ciężko.
Do tej pory jednolitej teorii pola, zalozenie, ze czas nie jest stałą ni opracowano.
Nie ma czegoś takiego, jak teraźniejszość, bo czas dla nas nie zatrzymuje się, a szkoda.
Każdy ułamek sekundy jest najpierw przyszłością i zaraz przeszłością.
Określenie; zatrzymanie czasu jest tylko metaforą.
Jak wszystko.
Wspomnienia.
Nie zgadzam się, że wszystko jest przenośnią, Są rzeczy do bólu realne.
Zależy jak na to spojrzeć.
Kwestia perspektywy.
Jakbyś miał, czego Tobie nie życzę, jakąś chorobę z bólami, to inaczej byś mówił. Ból fizyczny jest realny do bólu.
Nie będę proponował Ci takiego eksperymentu, jak założenie za ciasnych butów i przejście kilku kilometrów w tym obuwiu. To, co poczujesz, metaforą niestety nie będzie, ale realnym cierpieniem…
Spróbuj nie jeść przez kilka dni, a przekonasz się, iż prawdziwy głód też przenośnią nie jest.
Mój komentarz to tylko filozofia. Żyję w realu.
To takie filozofowanie.
Swiat składa sie z drobiazgów.
Domyślam się, że w realu. Wszystko ok, filozofować każdy może, nikomu to nie szkodzi.
Kiedyś a pewnie i teraz jeszcze były modne sklepy 1001 drobiazgów. Jak byłem malusi to się zastanawiałem kto te drobiazgi tak dokładnie w tym sklepie liczył…
Tezaz sa chinskie sklepy za stówkę ale inflacja? W Niemczech to jest siec Tedi?
Liczył jak liczył, ale jak niektóre rzeczy były podwójne? Al;bo jak coś już wykupiono? A jak jest właśnie 1001, to jak mama coś kupi, to już liczba się zmieni. Czy sprzedawca ma na zapleczu coś, żeby donieść, ze jak mama kupi, to żeby znowu było 1001?
Takie myśli miałam. Pewnie byłam starsza od Ciebie, bo pytań więcej
Czas się zatrzymuje chyba wtedy najbardziej, gdy dzieje się coś, co nam się nie podoba. W szkole średniej miałam panią od fizyki, która mówiła sama do siebie chyba takim jednostajnym, bez intonacji szemrzącym, cichym ,usypiającym głosem. Pamiętam, to była lekcja związania z masą i energią. Zasypiałam od tego jej głosu i wszystkie swoje siły skupiałam nie na próbie zrozumienia, co ona tam szemrze tylko na tym, żeby nie zasnąć. I w pewnym momencie w trakcie wypowiadania przez nią jakiegoś wyrazu czas stanął. Słyszałam początek wyrazu, zdrzemnęłam się, obudziłam i słyszałam końcówkę wyrazu. Nie wiem jak to jest możliwe, ale jestem przekonana do tej pory, że tak właśnie było.
Czas to podobno dla fotonów nie istnieje. Dziś, jak będę go trochę miał, sprawdzę…
Weź ich, tych fotonów z pół worka dla mnie. Może się kiedyś przydadzą…?
To wezmę z dwa wory, bo się jeszcze komuś też przypomni, że ma już wszystko a o fotonach zapomniał.