Co myslicie na temat...

Gdy mnie rodzice gdzieś w takie miejsce zabierali, co się czasem zdarzało, to dobrze wiedziałem, że będzie lepiej dla mnie, gdy będę spokojnie przy stoliku siedział.

3 polubienia

Mają 500+. Jeżdżą na wczasy i żrą w knajpach.

Przeciez im sie nalezy…

Zgadzam się z pomysłem @Leone_Marco -nie zakaz, tylko info, że za ew. szkody wyrządzone przez dzieci odpowiadają opiekunowie.
Poza tym naprawdę często widuję, i to nawet w bardzo maleńkich knajpkach czy kawiarniach, kąciki dla dzieci. I to najczęściej jest w bardzo sympatycznych miejscach :slight_smile:
To krzesełko dla małego dziecka, to jakieś kolorowanki i kredki, to kilka zabawek, to jakieś książeczki dla dzieci.
Widziałam kilka razy dzieci korzystające z tego. Radziły sobie, problemów nie było, ale widać było, że to dzieci nauczone nieprzeszkadzania wszystkim wokół chociaż przez chwilę. Rodzice w razie czego przy stoliku w pobliżu, jak nie było wolnego stolika w okolicy, zwykle nikt nie miał problemu, żeby się przesiąść i ustąpić miejsca.

4 polubienia

Ja też uważam, że właściciele dobrze zrobili wprowadzając ten zakaz. Choć z drugiej strony sporo mogą na tym stracić, jeśli oburzeni ludzie w ogóle przestaną przychodzić

1 polubienie

To dyskryminacja grzecznych i wychowanych dzieci.

Rozdartych małych wariatów poprzez jakiś jeden zakaz sie nie wyeliminuje :joy:.
Co z tego że zjemy obiad w cichej knajpie jak zaraz wyjdziemy na ulicę, wejdziemy do sklepu i już darcie ryja na całego…

3 polubienia

Na żadną snobkę, ja też obserwuję ludzi i co niektórzy zachowują się gorzej od dzieci, ale Ela pyta o sytuację związaną z dziećmi, więc temat dorosłych pominęłam :wink:
Od trzech dni mam ochotę sprać mojego sąsiada, bo ma wnuczęta (czworo) u siebie na zakończenie wakacji i lepiej nie pytaj jak wygląda klatka schodowa, wejście do klatki, szyby i ściany…to jest koszmar :rage:

3 polubienia

Ci co przyjść maja to przyjda. I oburzac czy obrazac sie nie będą.
Ale fakt, ze wsadzili kij w mrowisko, a newsolapy temat rozdmuchaly.
Nie odbierałabym tego w kategoriach braku tolerancji, podobny krzyk podniosl sie jak w jakiejs kawiarni właściciel odmówił obslugi Cyganek, nawet nie wiem jak sie to skończyło?

2 polubienia

Jam nie restauracyjny człek więc mogę tylko poteoretyzować.
Obserwując scenki-ilustracje bezstresowego wychowania dziecka, mogę sobie wyobrazić to co na obrazkach, a także to czego tam nie ma. Mam na myśli wrzaski, płacze i protesty szalejącego na podłodze dzieciątka. Niech się dziecko wyżywa na rodzicach w domu (jeśli sąsiedzi pozwolą). Kiedy jednak wyjdziesz do ludzi zachowuj się odpowiednio, kulturalnie, cywilizacyjnie. I to już nie słowa do dziecka kierowane a wyłącznie do rodziców. To oni powinni wiedzieć co można w domu, a co w przestrzeni publicznej.
Zapoznałem sie też z innymi relacjami restauratorów, bo to nie jest zjawisko pojedyncze. Nie mam więc nic do takich ograniczeń w restauracjach.

5 polubień

Wyobrażasz sobie @Leone_Marco jak łatwo będzie można ściągnąć z rodziców koszty naprawy dewastacji dziecka? Przecież wywieszona kartka to nie jest obowiązujące prawo. Prosta droga do masowych pyskówek w sądach.
A dyskryminacja jest wtedy jak się równorzędnych traktuje nierównorzędnie. Rodzice dzieciaków o których mówimy nie są równorzędnymi do pozostałych gości, oni się zachowują jak posiadający więcej praw.

1 polubienie


1 polubienie

Nie sadze,by zakaz byl obowiazujacym prawem.
I sciagnievie ewrntuaonych koszyow,bedzie tak samo trudne.
Chodzi o psychologiczne podejscie.
Taki zakaz,zadzialac ,oze jak przyslowoowa,plachta na byka’’
Natomiast informacja o mozliwosvi poniesienia kosztow,sprawi,ze co niektorzy sie zastanowia,czy wcjodzic z rozwydrzonym dzieckiem.
To tylko taka moja mysl,ze to by bylo skuteczniejzze.

To nie wina dzieci ze takie sa.

3 polubienia

Jeśli chcę zjeść odświętny obiad w restauracji, to nie będę przeprowadzała selekcji dzieci (grzeczne/niegrzeczne). Ja rozumiem, że dziecko ma swoje prawa. I nie chodzi mi nawet o szkody materialne, to problem właściciela.To, że dziecko jest niewychowane, to nie jego wina, ale wkurza mnie najbardziej lekceważenie problemu przez rodziców: “a niech sobie pobiega”. A co, jeśli przy okazji tego biegania szturchnie mnie w rękę w której trzymam łyżkę zupy? Mamuśka powie: przecież to tylko dziecko :frowning: Fakt autentyczny, tylko, że spotkało to kobietę z sąsiedniego stolika, nie mnie.

4 polubienia

Ale też prawda, że nigdy nie widziałam, żeby syf w kawiarni czy restauracji zrobił pies (tam, gdzie psy mogą wchodzić).
Tylko nie wiem, czy to nie ma związku z tym, że możliwość wejścia z psem jest traktowana raczej jako przywilej i każdy dba, żeby było widać, że jego pies na ten przywilej zasłużył…a wejście z dzieckiem jest “przecież jak to, mają mnie nie wpuścić z bombelkiem?!” :hushed: i zniesienie zachowania dziecka (jakie by nie było) jest traktowane bardziej jako obowiązek. Na szczęście nie przez wszystkich.

3 polubienia

Zawsze można dziecko uwiazać do poręczy przed restauracją…

Pewnie już nikt nie pamieta jak w dzieciństwie go starzy ludzie przeganiali stad czy stamtąd… Można gromy słać na dzieci, ale to raczej rodzice za wiekszą część odpowiadają. Po drugiej stronie są lokale, które w ogóle nie myślą o dzieciach a trochę powinny… bo większość ich klientów dzieci ma.
Zakazy? Beznadziejna droga do nikąd.

2 polubienia

Oczywiscie! Rodzce maja to co wychowali .lub nie wychowali.

Ale nie winie dzieci tylko rodzicow!

1 polubienie

Cóz,restauracja nie moze byc odpowiedzialna za wychowanie oraz REAGOWANIE na postepowanie dzieci.
Tylko ze ja nie wpuszczalbym przede wszystkim takich rodziców.Stoliki po nich wyglądają podobnie…

3 polubienia

A zdziwiłbyś się, bo na wielu wycieczkach do Poznania dzieci wiejskie są chwalone za zachowanie się, czy to w autobusach, czy muzeach, czy w teatrach.

1 polubienie