Co myslicie o "cover bandach" wykonująych wiernie muzykę wykonawców, którzy już nie występują?

Ostatnio sporo takich zespołów się pojawiło i trzeba przyznać, ze zainteresowanie jest spore. Byłem na kliku koncertach zespołów wykonujących muzykę Genesis, Dire Straits czy Pink Floyd, trzeba przyznać, że warsztotowo byli doskonali, ale jednak zawsze zostaje pewien niedosyt, że to nie oryginał…

3 polubienia

Muzyke i inne dziela sztuki kopiowano od zawsze. Jak płacą podatki, kopytkowe autorskie i znajduja chetnych?
To dlaczego nie?
Może część z tych “kopistów” po jakims czasie wymyśli cos swojego? Najwazniejsze to o czym piszesz, że umiejętności warsztatowe mają.

2 polubienia

Ale z drugiej strony, czy współcześni pianiści i orkiestry też “kopiują” dzieła dawnych mistrzów?

2 polubienia

Nie mamy jak sorawdzic.
Nagran nie bylo, zachowal sie tylko zapis albo tradycja spiewana, ogolnie dosc zawodna.
Technika kopiowania poszla do przodu.
Teraz masz wybór - włączyć plyte czy jakis inny zapis oryginalu albo iść na koncert szarpidrutów nasladujacych mistrzów :wink:

Edit - co do muzyki i spiewu zwanych klasycznymi (wykonywaneych na instrumentach z epoki i tradycyjnych technikach spiewu?) To może @elsie coś wiecej?

Nie wiem tak do końca,co masz na myśli bo ja coverowców Genesis nie slyszalem.Podobnie nawet nie otarlem sie o jakieś kopie Deep Purple i reszty elity…
Natomiast tutaj,doslownie na każdym kroku nadziewam sie na kopie ABBY,jakieś grube baby udają Tine Turner,było też Bee Gees,Donna Summer…I z malymi wyjatkami [3 lata temu na Majorce duet czarnych chłopaków kopiował Sama And Dave’a…Rewelacja!] to jest straszne.
To jest tak prowincjonalne,sztuczne…A chyba najgorsza w tym jest ABBA I oczywiście Presley.W jego przypadku można albo umrzeć ze śmiechu albo…z bólu zębów :confused:

2 polubienia

Skok na kasę. Próby wybicia się na legendach.
Niewiele coverów przebija lub dorównuje oryginałom

1 polubienie

No nie zawsze. Bylem na dwóch koncertach Australian Pink Floyd i graja oni muzykę Pink Floyd lepiej niz Pink Floyd. Serio!

1 polubienie

Trzeba jednak pamiętać ze Pink Floyd nigdy grupa wirtuozów nie byli.
To zespół typowo studyjny, podobnie jak The Moody Blues.

1 polubienie

No wlasnie. Ale np. Musical Box czy The Watch - coverbandy Genesis tez dorównują wirtuozerią swoim oryginałom. Ten pierwszy dostal od Genesis cala oryginalna scenografię do show The Lamb. Swietny jest tez polski Solid Rock grający muzyke Dire Straits.

1 polubienie

Nawet o nich nie słyszałem…Ale,szczegolnie w przypadku Genesis…Skoro są tak dobrzy to dlaczego zadowalają się biciem pokłonów?Przecież dla artysty…Nie rozumiem tego…Rozumiałbym gdyby to było zdarzenie raz na jakiś czas, odskocznia lub zabawa.
Ale bycie jedynie “duplikatem”?

1 polubienie

Może zwykłe liczenie na w miarę pewny zarobek? Ludzie na taką imitacje “kultowego zespołu” ( nie lubie tego slowa, ale) pójda i plan wykonany.
A przebijać się przez dżunglę?
Poza tym sa ludzie, ktorzy prochu nie wymyślą, ale sa znakomitymi kopistami. Zależy od nastawienia i dziedziny często zostają po ciemnej stronie mocy jako fałszerze.

Ale jest różnica w odgrywaniu wybranych dzieł mistrzów czy w graniu standardów muzyki rozrywkowej lub jazzowej a wcielaniem się w jedynie jednego, wybranego.
Kopiuja…Ale wszystko.Takie orkiestry jak Raya Conniffa czy Paula Mauriata chyba nigdy nie nagrywały niczego swojego.Podobnie jak Joe Cocker w całej swej karierze ma może z 5 piosenek własnych…
Z drugiej strony Henry Mancini czy Ennio Morricone grali najczęściej siebie…
Coverbandy zas udaja kogos innego.To jednak jest różnica…

1 polubienie

Pieniądz zawsze może być odpowiedzią…

1 polubienie

No nie tylko, The Watch nagrywa tez swoje utwory, utrzymane w podobnej konwencji.

1 polubienie

Pianista, orkiestra mają wykonywać utwory czyjegoś autorstwa. Jeśli pianista zagra coś swojego, to już nie będzie tylko pianistą, ale i kompozytorem. Nieprawdaż?

3 polubienia

Logiczne…

Nie rozumiem. I to jest muzyk i tamci to muzycy. Czy to ważne czyj repertuar grają? Dla mnie liczy się muzyka i kunszt wykonawców. Idąc tym tropem – Rafał Blechacz, to ktoś gorszy niż Czesław Niemen, bo nie potrafi zagrać niczego swojego?

Powiedzmy, że chodzi o uzgodnienie pojęć.
W końcu sa również ludzie piszacy tekst, muzyke i wykonujacy swoje utwory na znakomitym poziomie? I kim są?

Oczywiście że nie gorszy. Jeden może być pianistą, wirtuozem, ktoś inny twórcą, czyli kompozytorem. jest też ktoś, kto i tworzy i wykonuje. To, że ktoś na koncercie gra stare, znane utwory, to nic złego. Wręcz odwrotnie. Problem byłby, gdyby twierdzili, że to ich kompozycja, co w wypadku znanych, popularnych utworów jest niemożliwe. Ja osobiście nie mam tak wrażliwego ucha, więc wolę posłuchać muzyki na żywo, nawet w niemistrzowskim wykonaniu, niż wysłuchać utworu z radia, czy płyty.

1 polubienie