Ona: Może wszystkie pary przez to przechodzą. Nie trzeba się bać.
On: Nie.
Ona: Trzeba rozmawiać szczerze
On: To trudne
Ona: Trudne?
On: Niewiele ci pomagałem, ale już skończyłem te robote
Ona: Może zbyt wiele oczekiwałam
On: To ja miałem prawo czegoś oczekiwać
Ona: Wiem
On: Nie wiesz. W końcu dla kogo to robiłem?
Ona: Zdradzałeś mnie?
On: Prawdę mówiąc nie. A ty?
Ona: Nie
On: Zwykle jest ktoś trzeci
Ona: Nie tym razem
On: To, co się z nami dzieje, jest zupełnie naturalne. On: Uczucia się zmieniają. Ale bez ciebie nic bym nie czuł.
Ona: A co czujesz teraz?
On: Naprawdę cię to interesuje?
Ona: Nie
On: Ze mną jest podobnie. Nawet cię teraz nie pragnę
Piwa im zabraklo czy co???
Nie sądzę.
Tam zabrakło chyba czegoś innego.
Troche"na skróty" ale przypomina “Sceny z życia małżeńskiego”,Bergmana
Może? Nie oglądałem, ale poddałeś mi trop.
“Opętanie” Żuławskiego
Warto także przeczytać scenariusz.
Wydawnictwo Poznańskie wydalo w polowie lat 70-tych"literacki zapis filmu telewizyjnego"będący wlasciwie scenariuszem filmowym.
Z przedmową Kazimierza Młynarza,ojca mojej szkolnej koleżanki
Ludzie mieli inne oczekiwania
Malzenstwo zwykle jest kontaktem ze wskazaniem na nie wlazenia sobie na odciski
Miłość jest światłem naszego życia. Żenimy się, wychodzimy za mąż i płacimy rachunek za to światło. Nie zawsze słony, ale zawsze trzeba się czegoś swojego pozbyć, aby zachować małżeństwo. To nie uduchowione ble, ble, to realne życie.
Małżeństwo można nazwać życiowym egzaminem i nie każdy umie go zdać.
Tak jest faktycznie.
Ale jesli milość temu patronuje,to fantastyczna sesja egzaminacyjna.
Jedną z prostszych a mądrzejszych,życiowych myśli jest:“całe życie sie człowiek uczy”
Na ślubnym zaproszeniu jakie 24 lata temu,rozsyłaliśmy,napisałem:
“Miłość jest winem w kielichu zycia”
Jako że sie skromnie nie podpisałem,zostalem "posądzony"o buchniecie myśli naszemu papieżowi
Oraz jeszcze komuś ale nazwiska juz nie pamietam…
I o to, właśnie chodzi. Nie zaprzepaścić tego, co nas połączyło. Za pierwszym razem zdałem ten egzamin, za drugim oblałem…
Małżeństwo to starcie 2 stron.Nigdy wina nie jest po jednej stronie!
Poza skrajnymi porzypadkami jakichś dewiacji,przemocy itp.
To nawet w zwykłym zwiazku bez zobowiązań,często funkcjonuje.
Jedyne czego w zyciu nie ogarniałem to czas…
A tu za pozno,a tam niepotrzebnie…A na koniec “madrość po czasie”.
Dobrze ze teraz jest tak fajnie!
Moje oswiadczyny to byly ze strony meza? Podpiszny to w cholere i idziemy na swoje
Co sie wylkocilismy o solniczke z napisem peprz zawierająca cukier?
Tak.
Prądu zabrakło i światło zgasło…
No… Trochę tak.
Jak będziesz miała czas i ochotę to polecam film - ale on nie jest ani miły ani przyjemny.
Świat nie jest czarno-biały
Zle jest wtedy, kiedy obie strony skacza sobie do oczu, a nawet wiecej tych stron, bo przeciez w wielu kulturach istnieje poligamia, poliandria czy nawet kazirodztwo jest tolerowane
Nie jest. Ale wielu postępuje tak, jakby był.
Co myślisz o tej rozmowie
-Zagubili iskrę.
O iskrę trzeba dbać, by nie zgasła.
A może to codzienność im ją zgasiła?
Już ich nie ma. Nie ma jako związku. Związek bez iskry, to nie związek, tylko pakt o nieagresji.
Dobrze jak sie na tym kończy