Mam kolegę. Starszy odemnie. Ma 50+. Nie ma partnerki bo musi opiekować się mamą. Tak mówi. Dodam iż mama przypomniała sobie że ma syna, jedyne dziecko zreszą, gdy on był już po 30-tce. Wcześniej zostawiła dziecko ojcu i poszła w świat. Jak to się mówi. Gdy uroda przeminęla i przestała być atrakcyjna dla różnych Panów i została sama, samiusienka to poszukała Syna. Ojciec z żalu za żoną zapił się do tego czasu na smierć. A kolegę wychowywała babcia.
Otóż ten kolega zawsze marzył o matce. Marzenie się spełniło w postaci matki która zjawiła się i oznajmiła że go potrzebuje, bez niego zginie itp…
W sumie nic by mnie to nie obchodziło ale owa Pani stara się byśmy jak najrzadziej się widywali, a spotykamy się pogadać 2-3x w roku jak się uda.
I tu mam pytanie?
Co sądzicie o tej sytuacji?
Bo dla mnie kobita całe życie żyła z facetami, wykorzystywała ich. Gdy stała sie stara i brzydka uczepiła się synka.
Trochę mi go szkoda bo wszystkie panny od niego uciekają (jak wspomniałem on 50+ więc nie głupie nastki nim sie interesują ale dojrzałe kobiety, dojrząłe i nie głupie).
Szkoda też bo on daje opiekę swej matce. Ale sam na starość będzie sam…
Mam troche mieszane uczucia.
To jednak matka,on nie musi postepowac,jak ona,czyli odtracic ja.
Ale na milosc boska on jest 50+ nie 15latek,ktoremu mozna rozkazywac,narzucac zachowanie.
Opieka ,opieka,ale wlasne zycie jest wazniejsze.,chyba,ze jemu tak odpowiada.
Jak matka poważnie zaniemoże to on i tak nie da rady i ją odda do ośrodka.
Kolega mógł szukać panny wtedy kiedy miał na to największe szanse - po 20 roku życia.
Sumienia matki nie znamy. On się zaopiekował co dobrze o nim świadczy.
Przypomniała sobie teraz w potrzebie, że ma syna, to nie upoważnia jej do ingerowania w jego życie i mówienia mu co ma robić.
Postąpił bardzo szlachetnie, ale musi ustalić zasady jakie mają obowiązywać w ich kontaktach, ona obecnie ma tyle do powiedzenia co nikt, po tym jak go wcześniej zostawiła.
Wprawę ma po tylu facetach i dlatego go okręca sobie wokół paluszka…nie możesz mu powiedzieć, co o tym myślisz?
Nie tylko o synkach w takich sytuacjach mamusie sobie przypominają, o corkach też.
Mialam takiego kolege - mama owdowiala (a kobitka ogolnie zaradna zyciowo, ale typ psychicznego bluszcza) to sobie nagle przypomniala, ze ma synka i przeciez gdzie mu bedzie lepiej niz u mamusi. Chlopak sie na plewy wzial, akurat zostawila go kobitka i do mamusi sie przeprowadził. No i bylo pieknie, nawet jak z kolejnym pracodawca mu nie po drodze bylo to dach nad glowa, wielka miska strawy (zgubily go maslane ciasteczka i co bys synku zjadl?) Jak matka zmarla mial 49 lat, 60 kg nadwagi przy wzroscie 170 i cikrzyce ll i chlesterol idacy cos pod 900 to ostatnie to nie wiem jak mozliwe, ale ponoc tak. Rok pozniej zmarl chyba z zalu? w drodze miedzy kanapa przed TV a lodowka zapchana smieciowym zarciem, po trzech dniach sasiedzi zaniepokojeni, ze go nie widzieli w cukierni gdzie glownie sie zaopatrywal i grajacym non stop telewizorem zawiadomili brata. Wiec nie pociesze, ze Twoj przyjaciel ma przed soba swietlana przyszlosc.
A poza tym? Moze jemu z tym po prostu dobrze?
Wiesz co? Ja rozumiem dzieci, ktore te alimenty placa i maja resztę w glebokim podogoniu. A wyciagnac alimenty od dziecka jak sie ma emeryture, ktora sad uzna za wystarczajaca do zycia jest trudno. Predzej jest to tak, ze dziecie liczy na spadek i godzi sie na bycie na kazde skinienie.
Dzieci w szkole miały napisać wypracowanie nt. Matka jest tylko jedna.
Jasio napisał.
"Podczas sowicie zakrapianej imprezy w domu, matka nakazała mi przynieść dwie butelki wódki z lodówki.
Pognałem do kuchni, otwieram lodówkę i opisując stan rzeczy, krzyczę:
To, że potrzebował matki i jej bliskości to jedno. Może mieć słabość do niej przez to i cierpliwość dużą.
Ale, po drugie, opieka nad matką to dobra wymówka na te aspekty życia, które się nie układają.
Nie mogę tego, bo matka, nie mam kobiety bo matka… Dobrze czasem mieć na kogo zwalić nieszczęścia. No chyba, że faktycznie musi być przy niej cały wolny czas.
Jak kolega jest 50+ to matka ma 70+. Jeśli zdrowotnie niedomaga to kłopot. Jeśli nie ma własnego zabezpieczenia finansowego to kłopot dużo większy. I z tym jego miłość synowska a także miłosierdzie musi sobie poradzić.
Dodam iż syn nie jest niezaradny ale dla matki zrezygnował ze stałej pracy. Pracuje dorywczo. Ma fajne mieszkanie własne które odstapił znajomym za ułamek wartości (gdzieś ok. 1/4 mu płacą tego co by normalnie dostał + czynsz) a sam wprowadził sie do matki.
Gdy do niego wczoraj dzwoniłem i sie umawialiśmy na spotkanie to w tle słyszałem jej jęczenie że ona akurat wtedy coś ma, coś zaplanowała (zawsze tak jest). Słyszałem też jak jej sie przeciwstawia. Łagodnie ale zdecydowanie. Domyślam się że jeśli ogranicza, stara sie ograniczać, kontrolować jego kontakty z kolegami to co dopiero z kobietami…
Sam bym nie potrafił jak on sie zachować. Jak zauważyliście jego wybór i chyba rzeczywiście mu tak wygodnie jest.