Witaj w klubie
Z tego, co pokazuje archeologia, to w księstwie biedy nie było. Z materiałów piśmiennych też to wynika. Mieszko był świetnym gospodarzem. Ale nie byliśmy państwem w ówczesnym rozumieniu tamtych czasów. Za Mieszka I nie istniała Polska. Powielanie od dwóch ponad stuleci słów; Chrzest Polski jest typowym stereotypem nie mającym niczego wspólnego z rzeczywistością, czyli prawdą. Polska powstała w 1025, podczas koronacji. Bolesława Chrobrego i stała się niezależnym, suwerennym państwem.
Mieszko I był władcą księstwa, które wtedy nazywano, księstwem Polan i Wiślan lub księstwem Mieszka. I on to swoje księstwo ochrzcił, wykazując niezwykła przenikliwość polityczną. To było włączenie jego kraju do Europy. I tylko tak mógł ten kraj przetrwać. Gdyby nie chrzest, Polanie, Wiślanie i Ślężanie podzielili by los Wieletów, wówczas najpotężniejszego związku Słowian zachodnich. Oni przestali istnieć jako naród.
Dobra, dalej rozpisywał się nie będę, bp stałoby się nudne.
Ale często prowokowaliśmy. No i np 2wś mogliśmy niemal uniknąć gdyby nie głupota
Nie było takiej możliwości byśmy uniknęli II wojny światowej.Skąd Ty te informacje czerpiesz?
Słowo klucz. Niemal. Ale tak źle się wyraziłem mieliśmy szansę nie mieć tak wielkich strat.
Uniknąć II WŚ? Jak? Oddając Niemcom korytarz? Co później? Dasz palec, wezmą całą rękę.
Rzad Petaina w Polsce juz to widze.
W tym przypadku to słowo klucz w ogóle w rachubę nie wchodzi. Tu nie występowało żadne; niemal.
Kolaboracja z Niemcami? Po tylu latach zaboru?
Ah to ja kolaboruje czy zaczelam byc dwujęzyczna
Hm… dwu, a nawet pięciojęzyczność, to nie kolaboracja
Prowokuję
Kolaborantów z Niemcami w żadnym kraju nie brakowało, a także szpicli wszelakich.
W PRL też ich było niemało.
Tak, ale miałam na myśli kolaboracje władz, nie pojedynczych szuj.
Ok. Nie załapałem.
Pojedyncze powiadasz
Pirania w pojedynke jest tchórzliwa
Kolaborant nie był
Mimo iz to juz bylo ze dwa razy,wciąż wydaje mi sie ze to interesujące pytanie.
Po pierwsze,nie musze mieć żadnych specjalnych powodów aby odczuwać dumę ze swej narodowości.To pewnego rodzaju punkt wyjścia ale i zobowiązanie które za granicą traktuje bardzo poważnie.
Ale jesli mialbym wymieniać coś co tylko ugruntowało moją dume…Ok.
Dumny bylem przez cała swoją młodość z postawy miażdżącej większosci spoleczenstwa wobec komuny.Bez nas ta zaraza mogłaby rzęzić jeszcze wiele lat…
Bylem dumny z niezwykłej zdolności do porozumiewania sie ponad głowami władzy.To bylo świeże powietrze ktorego dzieciarnia nigdy nie pojmie.
Bylem i jestem dumny z konkretnych osiagnieć jak Polska Szkoła Filmowa,seria płyt wydanych pod szyldem Polish Jazz,wspaniałe bogactwo bibliotek i ksiegarni które cudem jakimś,utrzymywały poziom niczym w wolnym kraju.
Dumny bylem z niezwyklego poziomu polskich kabaretów.Przepadlo bezpowrotnie…
Dumny az do niezwyklych wzruszeń,bylem z sukcesów polskiego sportu…
Poodobnie jak z wydarzeń niepowtarzalnych.Np. wtedy gdy Leonid Teliga oplynął świat dookoła…
Dumny bylem na lekcjach historii gdy przerabialiśmy momenty istotne dla losów Europy.Np. zatrzymanie islamskiej nawalnicy pod Wiedniem,co mozna porownać jedynie z wielkim sukcesem Karola Młota pod Poitiers [732]
Dumny bylem zawsze gdy odzyskiwaliśmy pamieć.Np. o bitwie warszawskiej…
Jesteśmy narodem który sam siebie nie potrafi dostatecznie szanować.Który wszystko bagatelizuje,niczego nie ceni,wszedzie widzi ciemne sily,knucia,cwaniactwo itp.Glupota i cynizm w ocenie wlasnych osiągnieć,bywa przygnebiająca a bywa ze jeszcze “wsparta” o sranie do wlasnego gniazda…
Dlatego konkretnych powodów do dumy,jest coraz mniej.Dyktatura proletariatu trwa w najlepsze,jedynie pod innymi sztandarami…Niemniej tego co bylo,nic nam nie odbierze.Nie jesteśmy w niczym lepsi od innych nacji a jesli w jednym lepsi to w czym innym gorsi.
Ale duma narodowa to nie targi geszefciarzy!
Ja w ogóle dumny jestem z bycia Polakiem, ale nie o to było pytanie.
Dumny, nie znaczy bezkrytyczny.
Owszem.I o tym wszystkim staralem sie napisać.