Jest to czesc chemii organoleptycznej.?
W moim przypadku to raczej szacunek dla rodzinnych tradycji pomieszany ze syrachem przed ich profanacją.
Uczciwie muszę wyznac, że jestem wyjątkowo leniwa i niezbyt kreatywna w gotowaniu. Na niedzielnym stole króluje rosół z kotletem schabowym a w poniedziałek wjeżdża smaczna i zdrowa zupa pomidorowa.
Rosołek powiadasz?
Moze byc z kostki?
Nie robię wcale. Nie przepadam za nimi i szkoda mi czasu na ich robienie, skoro ich nie lubię. Ale muchomorki z gotowanych jajek i pomidorów stojące w majonezie z powtykanym króciutko pociętym szczypiorkiem w charakterze trawki robię tylko na Wielkanoc
Ja mam już sprawdzone, że lubię na dwóch niedużych udkach z kurczaka plus malutki kawałek indyka: pół dużej szyi lub całą małą. Smaczny wychodzi.
Indyk? bardzo cenne zrodlo bialka, ale do rosołu?
Tak do rosołu. Jako niewielki dodatek do kurczaka. Spróbuj kiedyś. Rosół jest smaczniejszy niż na samym kurczaku. Schabowych już wtedy nie robię, bo ugotowane mięsko z rosołu jest do drugiego dania (nawet go nie obsmażam, bo lubimy czasem takie tylko ugotowane zjeść).
Ja robie rosol z dodatkiem pręgi wolowej
@herytiera nam znikła. Pewnie rosołek gotuje.
Z dodatkiem woła jest bardzo smaczny, ale ja na samym drobiu gotuję. Wiele zup na samym drobiu robię. Ze względów dietetyczno - zdrowotnych unikam czerwonego mięsa (nie tak zupełnie, ale jednak), ale mam swoje “sposobiki na zasmaczanie”, które stosowała jeszcze babcia.
No aż tak źle nie jest. Rosół przygotowuję metodą bardziej klasyczną.
O nie! Oddaje się innej pasji, która niestety zajmuje obydwie ręce.
Ja mieszam mięsa - wół, kura, kaczka.
Jeśli tylko kura to wyżebrana od kogoś kto pozwalał jej biegać po podwórku.
Z tym co kiedys biegalo szczesliwe?
Kiedy tak piszesz zaczynam mieć wyrzuty sumienia.
Rzucałam jedzenie mięsa ale kiepsko mi to wychodziło. Kończyło się na tym, że jadłam tylko ryż i marchewkę. Bardzo to było monotonne.
A weźcie idźcie z tymi pączkami… u mnie na australijskim zadupiu nie ma dobrych pączków i wszyscy mnie torturują zdjęciami…
Szaleństwo pączkowe już na szczęście wygasa.
Całe szczęście
A ja wczoraj jeszcze poprawiałem u Bliklego w oczekiwaniu na seans w kinie. Paczek z różą i prawdziwa, gęsta czekolada na gorąco.
Brawo! Ja już tylko tradycyjne wiśnie w likierze na wymianę ze śliwkami w czekoladzie.