Dobra żona tem się chlubi, że gotuje co mąż lubi.
A jak żona w nocy pojęczy, to w dzień nie będzie mąż się z nią męczyć
Dobra żona tem się chlubi, że gotuje co mąż lubi.
A jak żona w nocy pojęczy, to w dzień nie będzie mąż się z nią męczyć
Oj bylo tych hasel na makatkach haftowanych
I to ciekawe, ze rodzaj cenzury na to to pomysl dopiero konca XIXw. Przy tych starszych to pewnie imć Fredro by rumiencem spłonął, a markiz de Sade wpadl w kompleksy.
Przypomnę tylko, że kobiety musiały pójść do pracy dlatego, że to mężczyźni wywołali wojny światowe.
No ja bym jęków @birbant na Twoim miejscu nie próbowała bardzo egzekwować…nie obrażając kolegi
lek na V miał być najpierw lekiem na serce.
I dalej tak jest, chlopaki na front, dziewczyny do fabryk.
Ale byl jeszcze jednak ruch sufrazystek, gdzie kobiety walczyly przede wszystkim o dostep do wyksztalcenia i wczesniej lub równolegle prawa głosu.
Niektorym się udało, ale w stosunku do liczby ludzi to niewielka grupa.
A jakie pieklo kobiety kobietom potrafią zafundować?
W imię czego? Chorej tradycji?
A w koncu tych wszystkich bandytow jak taliby czy inni “bojownicy”, nie liczac stad zdziecinnialych narcyzów ktos urodzil i wychowal?
Ludzie często są tak poranieni …że nie potrafią być już dobrym mężem, czy żoną.
Rodzinę powinni tworzyć razem i kobieta i mężczyzna. No ale błędy w wychowaniu, złe wybory, także tutaj te role zaburzają. Wtedy zamiast razem, jedno z nich dźwiga rodzinę…pytanie ile tak wytrzyma, gdy ta druga osoba się obija, albo uważa inne sprawy za ważniejsze.
Przed wojami światowymi kobiety nie pracowały?
Nie na tak masowa skalę.
Czyli że co? Wcześniej kobiety obijały się przy pracach lekkich i przyjemnych, a w czasie wojen musiały zasuwać jak faceci?
No dobrze, droczę się. Faktem jest, że w trakcie wojen światowych, zwłaszcza drugiej, przy przejściu gospodarek na tryb wojenny, kobiety na masową skalę były zatrudniane na stanowiskach dotychczas uważanych na typowo męskie. Z jednej strony zmuszało je to do oderwania od dotychczasowych zajęć. Jednak z drugiej strony namacalnie udowodniło, że kobiety potrafią dorównać i zastępować mężczyzn w wielu aspektach życia, co w późniejszym czasie było wielokrotnie podnoszone przez organizacje feministyczne. Oczywiście wojny to wielkie nieszczęście dla świata, ale paradoksalnie te ostatnie światowe dały niemałe podwaliny do późniejszego wzmocnienia społecznej roli kobiet.
No własnie. Okazało się, że gdy mężczyźni sie nap***lają, to kobiety potrafią sobie całkiem nieźle radzić bez nich. Co do tej pory było uważane za wybryk natury.
Trochę Ciebie fantazja poniosła. Owszem, kobiety radziły sobie świetnie bez mężczyzn w takim zakresie, że pracowały na bazie infrastruktury uprzednio wytworzonej przez mężczyzn i przez mężczyzn zarządzanej.
Pracowaly i to czesciej ciezej niz mężczyźni. Ale nikt tego nie nazywal pracą tylko wykonywaniem obowiazkow domowych, rodzicielskich i gospodarskich.
Widzial Ty kiedyś na obrazkach faceta dojacego krowy czy taszczacego wode ze studni?
Historia tego jakie byly role plci w spoleczenstwach czy nawet cywilizacjach? I kiedy przewage uzyskał patriarchat? Zdania sa podzielone, przyroda, przynajmniej jesli chodzi o ludzi preferuje poczecia chłopców, ale z kolei kobiety jesli maja odpowiednie warunki higieniczbe i sanitarne zyja dłużej. W ktorym momencue te "mądre " zaczely byc tepione jako czarownice?
A nadmiar dzieci, chlopcow w szczegolnosci zaczeto wysylac na wojny? Wydaje sie to byc procesem, bez jakchis szczegolnych punktów węzłowych.
Ostatnio gdzieś czytalam, ze zbadano pod wzgledem genetycznym pochowki na cmentarzu w Wielkiek Brytanii , z okresu 100 lat p.n.e. do 100 lat po.
Czyli jescze kultura celtycka, ale juz podboje rzymskie. Co sie okazalo? Wszystkie kobiety byly ze soba spokrewnione, a swiezej krwi dostarczali mężczyźni z zewnątrz.
Wyposażenie grobów często wskazywalo, ze kobiety nie tylko byly posiadaczkami terenu, ale i wojowniczkami. Czyli co? Kazdy sensowny przybysz wzbudzajacy zaufanie dmskiego klanu mial szansę? Ciagnac dalej takie dywagacje archeologów ( a nie znam grupy zawodowej o wiekszej wyobrazni i checiach tworzenia rzeczywistosci moze nie tyle alternatywnej, bo zawsze jakąś podstawa znajdą) - mozna zapytac czy takowi kandydaci miewali jakies listy polecajace czy musieli się wykazac na miejscu?
Ale widac Rzymianie nie mieli ani jednego, ani drugiego, bo podbój Wysp szedł im opornie?
Z tym uciemiężeniem pracą kobiet bardzo daliśmy się porwać dzisiejszemu, ginocentrycznemu postrzeganiu historii. Faktem jest, że kobiety w dawnych czasach ciężko pracowały. Faktem jest również, że były zdominowane przez mężczyzn. Ale czy mężczyźni w tym czasie wyłącznie odpoczywali?
Widziała Ty kiedyś na obrazkach babę przy ciężkich pracach polowych, na budowie, kutrach rybackich, w tartaku czy hucie? Faktem jest, że to właśnie mężczyźni wykonywali prace wymagające większej siły fizycznej, niebezpieczne, przy których niepomiernie częściej doznawali trwałego kalectwa lub śmierci, niż kobiety przy dojeniu krów i noszeniu wody ze studni. Jakoś kobiety nie doceniają tego, że ci źli, patriarchalni mężczyźni zamiast gonić kobiety do kamieniołomów, sami w nich pracowali. Z resztą, tak jest do dnia dzisiejszego. Po prostu faktem jest, że wszyscy w dawnych czasach ciężko zapierd…li, by przeżyć.
Demonizowany dzisiaj patriarchat chyba najzwyczajniej musiał w historii mieć miejsce, byśmy znaleźli się w na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego i społecznego. Summa summarum, był to najwydajniejszy system do osiągnięcia cywilizacji technicznej, jaką teraz mamy. Po dzień dzisiejszy mamy na świecie kultury oparte na matriarchacie i fakty sią takie, że nie zdołały one odnieść sukcesu i przeskoczyć pewnego poziomu rozwoju. Obecnie same kobiety chętniej stamtąd migrują do złego patriarchatu niż odwrotnie.
Nie chcę tu wywoływać kolejnej gównoburzy z wojną o wyższość/niższość danej płci w tle. Po prostu fakty są takie, że obie płcie różnią się pod względem fizycznym i psychicznym, co w kolejnych etapach rozwoju ludzkości predysponowało do wykonywania różnych ról.
Co kraj to obyczaj …
No akurat kultura celtycka to nie kraj a kontynent. W kwesrii tej “ciezkiej pracy mezczyzn"m poczytaj kolego nsjnowsze oracowania? gdzie kobiety nie pracowaly ( podzial rol nie istnial jako “dany od Boga”), a jest wytworem kolejnych “cywilizacji”. Zwykle on bardziej byla ona nastawiona na agresje w stosunku do otoczenia tym batdziej kobieta zaczynala byc przedmiotem niz podmiotem. Nie twierdzę, ze matriachary to byly stada naszych przodkow z pacyfka na szyi. A co do pracy polujac, w polu, na kutrach czy przemyśle? Tez nie było ich tam malo, ale sie to narginalizuje - czy swiadomie, czy podswiadomie dopasowujac do zalozonego modelu?
Tym co ogranicza kobiete jest rodzenie dzieci i wczesna opieka nad nimi- no raczej kobieta w zaawansowanej ciazy czy połogu , karmiaca persia do kopalni pracowac nie pojdzie? Gatunek jakos zachować trzeba. A że cyeilizacja nie zawsze brzmi dumnie? To chyba Ci tlumaczyc nie muszę? Los kobiet, a i dzieci do dzis w wielu zakatkach globu jest nie do pozazdroszczenia, o ile nie tragiczny. I niestety archetyp " madrego, silnego mezczyzny i slabej histerycznej kobiety” ma sie dobrze. Jak czytam?
Chyba jednak nie o to koledze @czarny_rycerz chodziło w jego wypowiedzi, z którą się zgadzam w tem aspekcie historycznej socjologii.
Dochodzi jeszcze aspekt religijny, w którym kobiety były traktowane podrzędnie wobec mężczyzn. Również w kulturach antycznych.
Fakt, wiekszosci panteonow przewodzili bogowie samce, ale czy w politeizmie nie bylo miejsca dla kapłanek? Nie wiadomo kiedy to sie zaczelo, bo na najstarszych malowidlach naskalnych plci nie za bardzo da sie odroznic? A moze fascynacja “meskoscia samcow zwierzat” w tym odegrala role? W koncu z takiego dorodnego byka jest wiecej pozytku w garnku, niz w wychudzonej samiczki z mlodymi?
W calej tej dyskusji raczej chyba chodzi o służebność kobiety wobec pana i wladcy. Bez wzgledu na jego status społeczny.
A to nie tak do konca bywalo…
Sprawa jest dosc zlozona, bo sama biologia czyli okres ciazy i pologu kobiete wyklucza z wielu czynnosci, ale czy zwalnia z myślenia?
Sama jestem z rodziny, gdzie zone z założenia , a jesli jeszcze syna nie urodzila to tym bardziej, traktowalo sie jak sprzet domowy, a córki? Co mi po nich, przeciez nazwiska nie przekażą. A jeszcze posag trzeba uzbierac, bo inaczej co? Do klasztoru? Czy dozywotnia sluzaca przy rodzicach?
Lub za lyzke zupy u obcych?
Kolego, gdzie bys nie spojrzal, zawsze babie bylo pod górkę.
No chyba, że trafiła sie taka sw.Teresa z Avili. Choć z ilu przyjemnosci życia musiala zrezygnowac, zeby postawic na swoim i w koncu swieta i doktorem kosciola zostać? Jak sadze wyjatkiem nie była pod wzgledem inteligencji, ale do dziś wiele madrych kobiet zderza sie z czyms co nazywamy “szklanym sufitem” i jesli nie ma rozsadnego partnera czy rodziny to przepada.
A tak abstrahując od “dobrej żony” to podobala mi sie narzeczona Bezosa.
Chyba jako jedyna na ten cyrk zwany zaprzysiezeniem ptrzydenta ubrala sie odpowiednio.
W koncu biustonosz byl dobrej firmy…
Wszystko się zgadza. Oprócz tej żony Bezosa. Jakoś tak dziwnie dla mnie wygląda, żeby nie być niegrzecznem.
Twoja odpowiedź dotyczy zupełnie czegoś innego, niż to, o czym pisałem, jak zauważył @birbant. Nawet słowem nie wspomniałem o żadnych archetypach, celowo nie marginalizowałem, nie umniejszałem. Napisałem natomiast o predyspozycjach do wykonywania różnych ról ze względu na płeć.
Fakt, rodzicielstwo ogranicza kobiety. Kolejnym, jak nie ważniejszym ograniczeniem, jest siła fizyczna, co za tym idzie, wydajność pracy. Kobiety w przeważającej części są zwyczajnie słabsze fizycznie od mężczyzn. Pozwolę sobie nie zgodzić się z tezą osoby poselskiej Anny Marii Żukowskiej, że kobiety pracują bardziej wydajnie od mężczyzn, przenosząc mniejsze ciężary dwa razy szybciej. W realnym świecie tak to nie działa. Wraz z postępem cywilizacyjnym, nasi przodkowie dość dawno już do tego doszli, że podział ról ze względu na osobnicze predyspozycje, nie tylko w odniesieniu do płci, jest najbardziej wydajnym modelem. To, że nie jest to podział zerojedynkowo sztywny i kobiety pracowały wespół z mężczyznami, nie zmienia oczywistych, naturalnych uwarunkowań płci.
Faktycznie los kobiet i dzieci w wielu zakątkach globu jest nie do pozazdroszczenia i wcale nie dzieje się to przez jakiś magiczny archetyp ”silnego mężczyzny i słabej kobiety”, tylko przez realną przewagę fizyczną. Tak to właśnie działało w przeszłości i działa obecnie. Oczywiście można to ubierać w otoczkę patriarchatu, religii, zmowy samców, czy czegokolwiek innego, ale rozbierając to na czynniki pierwsze, niestety tak właśnie działa natura, że jednostka silniejsza dominuje mad słabszą.