Co to znaczy "być dobrą żoną" lub "dobrym mężem"?

Jak na swoje 55 lat to się nieźle trzyma :joy_cat:.
A styl taki jarmarczny, typowy dla Nowego Meksyku i ogolnie tamtej strefy pogranicza. Niefrasobliwy.

1 polubienie

Z ta realna przewagą fizyczna to zapraszam do wielu miejsc na Ziemi gdzie do mężczyzny by należało dokladac dobra lupe i ewentualnie agrafke, żeby go do bluzki zona mogła przypiąć i sie nie zgubił. Genetyka rozne psikusy płata. A czy praca to noszenie paczek? Tu musze sie przyznac, ze argumentacji wspolczesnych imitacji sufrażystek czasem po prostu nie rozumiem? Po to czlowiek ma mozg, zeby sobie zycie ułatwiać. A nie paczki nosic.
A czy przez slowo archetyp rozumiemy to samo? Zapraszam na piwo, pogadamy i uscislimy definicję.
Byle nie wyszlo na to, ze Biblia i wiele innych ksiag nazywanych świętymi nie sa archetypami wszystkich kryminalow, thrillerów i podstawa programową SF. :joy_cat::wink:

1 polubienie

Napisałem przecież, że w przeważającej części. Nie wiem (aczkolwiek się domyślam) dlaczego na przekór najprostszym rozwiązaniom dorabia się tyle ideologii …

Bo ludzie z natury sa jak komunisci, najpierw tworza problemy, a potem zabijają sie wzajemnie próbując je rozwiazac?

2 polubienia

Mam propozycję: nie zawierac związków małżeńskich! @okonek

1 polubienie

Ja bym poszla dlalej. Ustawowo zakazac małżeństw.
Jak korridy.

2 polubienia

Ale wiesz, coś w tym jest. Póki małżeństwa nie ma może być bardzo dobrze. Jak już jest to kopią się obydwoje. Może to po prostu sprawa psychiczna "teraz MUSZĘ być dobry (a)"a przedtem przymusu nie było…

2 polubienia

Nie rozumiem skąd obecnie taka awersja do zawierania małżeństw. Analizując choć pobieżnie historię, nie łatwo zauważyć, że instytucja małżeństwa przez wieki pod wieloma względami zabezpieczała interesy kobiet, zapewniając im bezpieczeństwo. Gdyby nie małżeństwa, w patriarchalnych społeczeństwach uprzedmiotowienie kobiet jako przechodniej własności każdego byłby nieporównywalne do tego co znamy. Obecnie również, w przypadku związku rozsądnych ludzi, małżeństwo może dać wiele korzyści. Tylko jak widać, coraz więcej osób mija się z rozsądkiem przy pierwszej lepszej okazji…

No wlasnie wybor miedzy dzuma a cholerą?
Jakby nie patriarchat to malzenstwo az takie potrzebne?
Problem lezy w dziedziczeniu - jak byl co rok prorok to nawet przy 50% smiertelnosci niemowlat i sredniej xycia rodzicielki rzadko przekraczajacych kilkanascie ciąż i tak liczba chetnych do koryta rosła w sposob zastraszajacy. Wiec sposobem na jego zachowanie jako podstawy bytu konkretnej grupy - w tym przypadku rodziny bylo dziedziczenie tegoz przez “wybranca”.
Dlaczego najczesciej syna i to najstarszego? Czort wie?
Reszta jak ludzi bylo mniej? Gdzies sobie sposobu na przezycie musiała poszukać. Lub zasueac w rodzinnym kieracie za lepsze lub gorsze utrzymanie przez kaprysnego pana i władcę?
Teraz to cokolwiek ciasno sie porobilo, a panom miliardetom jakby palma zaczęła odbijać? ( Trump to rozumiem, 78 lat to nie przelewki, ale co do Muska? Sadza po jego dość niekonwencjonalnym zachowaniu? Czy on juz sobie jakiegos superchipa nie wszczepił? A wczesniej Putin mu ukrradl wersje beta i zrobil to samo?) sorry za dygresje, ale to co sie dzieje zaczyna przypominac jakis chocholi taniec nie majacy wiekszego związku z byciem dobrym czy zlym mezem czy żoną. Jakieś przekroczenie masy krytycznej? I czy aby na pewno kontrolowane?

A może by tak czekać ze ślubem, a przez ten czas “wychowywać się wzajemnie” (jak zrobila to moja corke z, obecnie już, mężem). Ponad dziesięć lat nicowali się aby było coraz lepiej. I jest. Nikomu niczego nie każę ani nikogo do niczeg nie namawiam. Uważam jednak że małżeństwa z krótkim stażem przedślubnym mają mniejsze szanse na przetrwanie.

Roznie z tym bywa. Niektorzy pobieraja sie po latach wspolnego zycia tylko po to, zeby die rozwiesc?

Hmm, muszą kochać rozwody… :joy:

Ogolnie to kazdy pretekst, zeby sie napic jest dobry :wink:

1 polubienie

:joy: :joy: :joy:

Błędnie wyciągasz wnioski nawet z tej sytuacji. Nie jest problemem termin zawarcia związku, tylko dobór małżonków i ich dojrzałość emocjonalna do bycia razem. Nie wydaj mi się, że gdyby Twoja córka wszyła za mąż 5 lat wcześniej lub później, jej związek zmieniłby się diametralnie. Przysięga małżeńska to nie są zaklęcia, które magicznie coś psują w głowie. Faktycznie problemem są pochopnie formalizowane związki ludzi będących ze sobą na siłę, lub nie analizujących bieżącej sytuacji, a nie termin ich zawarcia.

2 polubienia

Później to masz rację, wcześniej - wątpię.

1 polubienie

Jesli dwoje ludzi mieszka ze saba to docieranie nastepuje wczesniej, w zasddzie podpisanie cyrografu nie powinno wiele zmienić. Ale mozg ludzki czesto pokretnymi sciezkami chodzi i moga sie druciki splatac u jednago z nich lub obojga - zmiana statusu z partnerów (nawet z dziecmi) na meza i żonę moze wycjagnac na swiatlo dzienne wdrukowany w dziecinstwie schemat podzialu ról i obowiazkow. Co czesto kończy sie katastrofą lub pracą od nowa. A o tym jak pobiera sie dwojka ludzi, ktorzy znaja sie krotko, nigdy razem nie mieszkali? To loteria. Byle nie bylo im dane zamieszkać z jedna z rodzin - tesciami lub rodzenstwem ktoregos z nich. Bo wtedy konflikty murowane.
A tak we dwoje maja szansę sobie głów nie pourywać.
O ludziach po tzw. przejsciach rozwodowych? Zalezy od oczekiwań obojga i “przerobienia” pdychicznego przyczyn tego stanu
Tu sie śmieją, ze rozwodnicy na wtornym rynku matrymonialnym sa najgorszym materialem i to nie ze względu na obowiazujace prawo, chroniace bylych małżonków w razie swiadczen socjalnych po zmarlym eks, dzieciach, ktore nie zawsze akceptuja nowych partnerow rodzicow czesto pod wplywem zlosliwej rodzinki mamusi czy tatusia? To wlasnie psychiki - rozwody rzadko bywają polubowne a wine zrzuca się na wszystkich i wszystko. Tylko nie na siebie.
Wdowy i wdowcy wedlug tutejszych statystyk czesciej nawet niz młodzi zyja w zwiazkach nieformalnych lub sformalizowanych jako legalny partnerski niz biora ślub. Ale to czesto ze wzgledow ekonomicznych.
Małżeństwo ciagle bywa umowa spoleczna zawieraną z wielu powodow - ale oprocz milosci i wzajemnego szacunku (co teoretycznie powinno dominować) powodow, zwlaszcza socjologiczno - ekonomicznych jest dużo.
A nie ma nic gorszego jak podreczniki i poradniki z cyklu " jak byc szczesliwym".

Kiedyś widziałem badania (ale nie pamiętam jakie, dawno to było, chyba w USA) z których wynikało, że pary mieszkające ze sobą przed ślubem częściej się rozwodzą, niż te, które razem nie mieszkały na kocią łapę.

1 polubienie

Ja również nie byłem “najlepszą żoną”, stąd powstrzymam się od dawania rad, ech… :innocent: :face_with_hand_over_mouth:

3 polubienia

" Pamiętaj – mężczyzna jest panem domu. Nie możesz wątpić w jego decyzje."

Przepraszam wszystkich. :hugs: osikałem się, ech… :sob:

3 polubienia