Można narzekać na polskie przepisy w tej kwestii, ale w większości krajów, które miałeś na myśli pisząc te utyskiwania, jest zupełnie inna kultura spożywania alkoholu i zupełnie inna kultura jazdy. U nas niestety pijani kierowcy powodują na tyle dużo nieszczęść, że limit mamy taki jaki mamy. Niby żadnym problemem nie byłby w moim czy Twoim przypadku podniesienie limitu z 0,2 do 0,5 promila, ale trzeba mieć za uszami to, że dla znacznej części osób podniesienie limitu o dodatkowe 0,3 promila to proporcjonalna zachęta do wypicia trzech piw więcej.
To właśnie błędne myślenie. Zdecydowaną większość wypadków powodują trzeźwi. Równiesz zdecydowana większość kierowców tracących uprawnienia… to osoby które przekroczyły nieznacznie ten limit. My sami się stawiamy w sytuacji narodu za który trzeba myśleć i mu ograniczać. Cała filozofia jest zła. Dość powiedzieć że policjant wychodzi na służbę i ma ustalony poziom interwencji. To co, jak zabraknie “pijanych morderców” z 0.22 promila, to się obniży do 0.15?
W roku 2019 mieliśmy w kraju trochę ponad 30 tys. wypadków, w tym trochę ponad 2,7 tys. z udziałem nietrzeźwych. Faktycznie większość powodują trzeźwi, ale 9% udziału w całości nie jest jakąś tam błahą sprawą. Dekadę temu wskaźnik ten wynosił ponad 16%!! Z pewnością nie tylko w moim odczuciu to bardzo pozytywna tendencja. Z bliskiego otoczenia znam przypadki, kiedy ludzie potracili bliskich na drogach z powodu nietrzeźwości innych kierowców. Jeżeli dla Ciebie wielką opresją ze strony państwa jest to, że nie można dla animuszu wyżłopać sobie dwóch piw przed wyjazdem na drogi publiczne, to jak najbardziej jestem za tym, aby to państwo myślało za obywateli.
Ja patrzę na to tak, że mieszkam przy granicy z Niemcami. Kiedy tam bywam, to oni mogą wypić piwo w ciepły, letni dzień… ja nie. To strasznie dziwne jest. Trochę też niepokojące, bo wszystkie ograniczenia są nakładane na nas… z troski…
Pijani i tak jeżdżą, wiem o tym bo robię w branży motoryzacyjnej. Oni jeżdżą niezależnie od limitów. Ale… samo społeczeństwo też pije mniej alkoholu niż kiedyś. Więc nie wiem skąd wskaźniki?
Mnie chodzi o normalność. Bo my trzymani pod kloszem, nigdy się nie staniemy normalni i zawsze będziemy mieli jakieś inne prawa. Potem się dziwimy, że się komuś “praworządność” nie rozumie.
Polska to nie Niemcy. Odległość dzieli nas niewielka, ale poza tym różnic w kulturze spożywania alkoholu i podejścia do przepisów prawa jest bardzo dużo. U nas pijani jeżdżą, ale na szczęście jest ich coraz mniej. Wskaźniki są na podstawie ogólnodostępnych danych. Wystarczy chcieć poszukać. Jeżeli masz życzenie możesz i u nas sobie piwo wypić latem, tylko z głową.
Na cale zagadnienie patrzysz w obecnym momencie przez pryzmat znienawidzonej przez Ciebie władzy i nagle w bardzo dziwny sposób zaczynasz mieszać podejście do nietrzeźwych kierowców z praworządnością. Oczywiście obecna władza jest źródłem problemów z praworządnością, ale w kwestii trzeźwości na drogach limity wprowadzał kto inny. W obecnym momencie poluzowane prawo do spożycia alkoholu kierujących pojazdami w zbyt dużym stopniu ograniczałoby prawo do życia innych współużytkowników dróg.
To może zakazać spożywania i sprzedaży alkoholu? Przecież to chyba wstyd żeby nas państwo truło? Dlaczego alkohol jest dostępny na każdej stacji paliw państwowych molochów?
Przecież bezpieczniej byłoby na drogach… i żadnego ryzyka… i w ogóle naród zdrowszy. Jak z troski ograniczać, to nie zadowalać się półśrodkami
W tym momencie rzucasz populizmami, zaprzeczając przy okazji sam sobie. Chwilę wcześniej narzekałeś na niemożność wypicia piwa, teraz optujesz za zakazem alkoholu.
Bynajmniej. Nie optuję. Wskazuję na hipokryzję państwa, które jest głównym beneficjentem sprzedaży alkoholu a później wyraża nadmierną troskę o tych, którym go sprzedaje.
Osobiście uważam, że limit dopuszczalny powinien być wyższy… a kontrole i kary dla prawdziwie pijanych surowsze.
Populizmem jest stwierdzenie: Bo Polska to nie Niemcy… Póki co jesteśmy w tej samej wspólnocie, więc prawa i obowiązki powinny być podobne.
Tak gwoli ścisłości: Jestem kierowcą dość spokojnym i przestrzegającym aktualnego prawa… co nie znaczy, że nie widzę iż jest ono niesprawiedliwe i traktuje Polaków jako idiotów, którzy nie potrafią bez zakazu żyć.
Jest norma fizjologiczna jesli chodzi o wdychane powietrze
0.2 to max.
A nie ma gorszego kierowcy od skacowanego teoretycznie trzeźwy
Jakiż to populizm powiedzieć, że Polska to nie Niemcy? Przecież to oczywistość geograficzna, historyczna i kulturowa. Jak na razie w Niemczech jest dwukrotnie niższy wskaźnik wypadków w przeliczeniu na liczbę mieszkańców niż u nas, w tym wypadki z udziałem nietrzeźwych to 4,5% ogółu, czyli również połowę tego co u nas. Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale w Niemczech również obowiązują przepisy ruchu drogowego, no i mandaty mają wyższe niż u nas. Czyli wychodzi na to, że rząd Niemiec traktuje Niemców jako idiotów, którzy nie potrafią bez zakazu żyć.
Zatrzymal rzymska ekspansje na Renie
Do czasow chrztu Polski taka bariera byly Karpaty
@birbant Jasienica mial racje - przyjecie rytu zachodniego wtedy bylo najrozsądniejsze
Jedyną możliwością stania się państwem. Używając dzisiejszego sformułowania, Mieszko dołączył do Europy.
Z tym zatrzymaniem to przesada, gdyż granicę na Renie ustalili sami Rzymianie, ze względu na ekonomię. Po prostu, przestało się opłacać zwiększanie terytorium imperium.
Natomiast osoba Arminiusa jest przykładem multi - kulti rzymskiego. Tam nie liczyła się narodowość, wyznanie, status majątkowy. Wystarczały zdolności, talent, umiejętności. I działanie w interesie Rzymu. W tym przypadku, ten gościu nie działał w tym interesie, ale generalnie, ta internacjonalność wychodziła Rzymowi na dobre.
Za czasów Klaudiusza, np, w katastrofalnym stanie były finanse kraju po rządach Kaliguli. Zostały uratowane przez dwóch byłych niewolników, czyli wyzwoleńców - Pallasa i Kaliksta, których cesarz uczynił swymi doradcami. W Rzymie była praktyczna możliwość, amerykańskiego; - od pucybuta do milionera.
Podobnie postępował car Rosji, Piotr I Wielki, u niego liczył się talent do różnych spraw, a nie status szlachecki i nie dość, że wyciągnął państwo z głębokiego kryzysu, to jeszcze stworzył imperium.
@birbant posluzylam sie skrótem
Ale czy Arminiusz nie udowodnil, ze rozrastanie sie imperiow ma swoje granice? Ekonomiczne
Wal Hadriana, chinski mur?
Wszysko ma swoja cene