Co uważasz za swe najwieksze osiągniecie?

W życiu,w sporcie,w edukacji…Nie ważne…Nie mamy juz 18 lat i chyba możemy wykrztusić coś poza bełkotem w stylu"sam nie wiem" :innocent:
Stać Cie na więcej?
Stracone szanse doskwierają?
Masz powody do dumy?

Takie tam…Pytania pomocnicze :wink:

3 polubienia

Nie poddałem się mediom społecznościowym. Nadal jestem w realu.

Ale cytujesz te media i to często.I,jak odnosze wrazenie,wg.pewnego scenariusza.
Pewnie sie myle i wszystko dyktuja emocje…
Pewnie wyrazniej by bylo gdybys zdefiniowal ten swoj real…

W życiu…banalnie a jednak to najważniejsze…Dzieci. Wychowane na fajnych ,dobrych ludzi. Wychowane,nie wyhodowane…
Praca… Nowy zawód zdobyty w wieku 37lat,robię to co kocham robić…
Przyjaciele…Są i czuję Ich wsparcie, sympatię i wszystko inne,każdego dnia,zwłaszcza wtedy gdy cały mój świat się wali,problemy przytłaczaja i tak trudno dostrzec światełko… Są.
Wiedza- zdobywam ją każdego dnia. Bo lubię.
Jako człowiek mam wszystko to co sprawia,że każdego dnia znajdę powód do uśmiechu…

7 polubień

Stracone szanse?
Hmmm…nie przypominam sobie. Jedyna,to chyba to,że nie spełniłam marzenia o byciu żołnierzem zawodowym…Zdrowie a raczej jego brak,wykluczylo.Niestety.
Porażki? Dały siłę.
Błędy? Kto ich nie popełnia?
Czegoś nauczyły,coś zabrały,a jednak sporo dały.
Nigdy nic wbrew sobie,nigdy w myśl “co ludzie powiedzą”,często w opozycji do wszystkich,ale zawsze w zgodzie ze sobą. Oto ja.
Dzięki temu wszystkiemu jestem taka właśnie. I kocham siebie taką. :slightly_smiling_face:

3 polubienia

Poczekam na innych ale nie ukrywam ze mi sie to bardzo podoba!
Nawet ta wiedza która moze sie kojarzyć komus takiemu jak mnie,z uniwerkiem 3 wieku…I jesli nawet,ma to dla mnie wielką wartość
W takich pytaniach zawsze wszystko brnie ku rodzinie…Taki cywilizacyjny mus?
Nie wiem ale tak juz mam
Tylko…Skoro mamy tyle powodów do uśmiechu to dlaczego tak czesto nam go brakuje!

3 polubienia

Nie uniwerek…Internet i ogrom wiedzy która w nim jest…Pochłaniam…

2 polubienia

Czytać czytam ale nie media społecznościowe. Nie szukam tam lepszego życia.

Ty czytasz???
Serio?
Od kiedy bo nie uchwyciłem :innocent:

:grin::grin::grin:

Przeczytalem jeszcze raz…Gratuluje! Bo jest czego.
A dzieci nie są banalne.

2 polubienia

To bardzo prywatne pytanie, ale… spróbuję odpowiedzieć. Nie należę do osób bardzo otwartych, cenię sobie prywatność, nie narzucam swojego zdania i nie upieram się o swoje racje. Nie jestem typem przywódcy i nie chcę być. Mimo to uległam namowom i wystartowałam w konkursie na stanowisko. Wygrałam. Czy to jest osiągnięcie? Nie. Wtedy musiałam zmienić swój stosunek do kilku ludzi, których dotąd tolerowałam. Musiałam zacząć wymagać od nich tego samego, czego od innych. Ale jak to zrobić, nie wywołując konfliktów? Nie popsuć dość dobrej atmosfery pracy? Jakoś się udało :slight_smile: Czegoś się nauczyłam, zmieniłam. Było na tyle dobrze, że z końcem kadencji powierzono mi, już bez konkursu, obowiązki na kolejne 5 lat. Czy jestem dumna z tego? Chyba tak, choć wiele mnie to kosztowało.

5 polubień

To jest osiągniecie,tym bardziej ze niemal wbrew Twojej osobowosci.
A to ze pewne rezultaty zyciowych efektów,pociągają za soba konsekwencje?
To raczej,jest poza Tobą…Przynajmniej tak bywa najcześciej.
Domyślam sie ze zmiana która Cie dreczyla dotyczyła zmiany bezpośredniej niecheci na obiektywizm…
I jesli tak,tym bardziej jest to osiagniecie! 90% ludzi na to nie stać lub wykracza to poza granice ich wyobrazni.
Udalo sie?
Zdaje sie ze tak. :innocent:

3 polubienia

Zagranie I Konceru Beethovena. Jest raczej nie dla mojej ręki…

3 polubienia

Właściwie jedyna rzecz, która udała mi się i mogę ją uważać za sukces, to samotne wychowanie dwóch córek i wyprowadzenie ich w świat. Patrząc teraz, jakie są i jak żyją, mogę być z siebie zadowolony.
Ze sportu, to najlepszym moim wspomnieniem jest pewien turniej w Budapeszcie, gdzie biłem się kolejno z całą czołówką europejską do lat 21 i wygrałem swą wagę, i zostałem najlepszym zawodnikiem całego turnieju, a osobna nagroda za to uznanie, uszczęśliwiła mnie. Był to szpulowy zachodni markowy magnetofon Telefunkena, w Polsce na tamte czasy rzecz obłędna. Mogę też być zadowolony ze sposobu wykonywania swego zawodu, który za młodu z konieczności wybrałem tylko na krótki czas, a zostałem w nim do emerytury. I w zawodzie tym byłem dobry.
Tyle przechwałek. Albowiem, nie to, że od razu moje życie było partactwem, ale, jak już szczerze, to ze swej własnej winy zawaliłem kilka spraw życiowych. Otworzyłem sobie w sporcie drzwi do kariery i je bezpowrotnie zatrzasnąłem.
Dwukrotnie nie podjąłem studiów, czego teraz mocno żałuję. O takich drobniejszych wpadkach życiowych nie ma co pisać.

I jeszcze jedno, co sprawia, że wewnętrznie jestem dumny z siebie. Mam na myśli to, co robiłem w latach 80 - 89. Choć z drugiej strony, gdy patrzę na to, co się dziś dzieje…, no dobra, to już nie na temat…

5 polubień

Często tak jest ze sukces idzie w parze ze zmarnowanymi szansami…Ze swego cv,jako przyklad moge podać ze kiedy rzuciłem palenie [co mnie dumą napawa do dzisiaj] bylem tak z siebie zadowolony ze…machnąłem ręką na oferte pracy w RMF Classic FM bo wówczas w głowie mi sie nie mieściło by sie wyprowadzić do Krakowa…
Wychowanie dzieci to wielka rzecz.Chyba bezkonkurencyjna.
Tak jak sie domyślałem,najfajniejszy entuzjazm bije z wypowiedzi dotyczących spełnienia sie w swoich pasjach…Chętnie by sie do tego wróciło,czyż nie?

4 polubienia

Moj drogi, jezeli przegladajac sie rano w lustrze jedyna rzecza jaka w Tobie wzbudza obrzydzenie sa kolejne zmarszczki? To znaczy, ze albo jestes psychopata, albo jest to osiągnięcie bycia dobrym czlowiekiem.
Ten problem to juz musisz sam rozwiazac :wink::joy_cat:

2 polubienia

Póki jeszcze mam chwilę…
Życie jakoś tam,poukładane.Żona,córka,dom…Niech nikt nigdy nie waży sie nazwać tego banałem!To kosztuje lata odpowiedzialności,miłości,zaangażowania,cierpliwości.I są to fantastyczne lata!Ale że mi sie to w końcu udało…Po tylu latach chaosu i dryfowania od przystani do przystani :thinking: :innocent:
Dzisiaj za to wszystko,najwieksza nagroda to to, co sie widzi w oczach tych moich najbliższych… :relaxed:
Ponad 11 lat w pracy która stanowiła moją pasje.Nie wszystkie udane bo gwiazdorzyć mogłem przez ok. 8,5 roku [gwiazda Felliniego nad moją głową :heart_eyes:] Nie bylo w tym żadnych studiów,kursy dykcji od przypadku do przypadku bo mialem szczescie do jednego dyrektora który wg. dawnej szkoły,WYMAGAŁ…Resztę zawdzieczałem sobie.Od muzycznego obycia po ustawienie głosu i trójkowego osluchania…
Kilkadziesiat pieknych bramek strzelonych u progu dorosłości…Byl nawet czas gdy to wywindowalo moja druzyne na szkolny top…
Tenis i ping pong…Bardzo to wszystko amatorskie ale calymi latami dawalo radość i podpierało zdrowie,kondycje…
Rzucenie palenia…Z dnia na dzień.I to wtedy gdy doszlo do zbrodni 11.09.2001 a poza tym,od paru miesiecy,nie odebrałem wypłaty choć pieniądze w tym śmiesznym radyjku były…Bylem dumny ze nikogo wtedy nie uszkodziłem… :upside_down_face:
I takie tam,mniejsze światełka…3 nagroda za opowiadanie,6 tomików wierszoklectwa,kilka artykułow do prasy której juz nie ma…
Dzisiaj pelne zadowolenie z okrzepniecia jezykowego i nie tylko,w dosyć trudnym kraju jakim jest Anglia.Owszem,mozna na emigracji pierdziec w stolek,chlać i zbierac benefity [do czasu]…Ale to nie mój portret…I nigdy nie zapomne tzw. twardzieli co po roku lub dwóch wracali z podkulonym ogonem…
To tyle… :innocent:

3 polubienia

Chciałbym wrócić do pewnego popołudnia w Łebie, na początku lata 76. I nie zrobić tego, co zrobiłem…

1 polubienie

Takiego kaca po wybrykach to ma chyba każdy.Ale by po pół wieku blisko? :thinking:
Chyba jednak zdrowiej jest to wymazać,na ile to możliwe.Nie bedzie drugiego życia.Jedyne na co licze to obejrzenie"filmu" w niebiosach jak w “Kolędzie” Dickensa… :innocent:

1 polubienie