Co w dzieciństwie,wywarło na Tobie niezatarte do dzisiaj,wrażenie?

Mysli dzisiaj szaleją…
Śmierć wspaniałego Wiesława Gołasa dała mi znowu"po mózgu"…
Wspominalem sobie to co mówił kiedyś ojciec…O humorze aktora,o jego"przedwojenności".Pamietam gdy śmiał sie na widok skeczu"W pociągu",Kabaretu Dudek…
A potem…Juz tylko krok od wypytywania,“jak kiedys było?”
I do dzisiaj częściej lub rzadziej,wspominam gdy opowiadal mi o bitwie nad Bzurą…Ojciec dowodzil oddzialem artylerii konnej i…nigdy nie chcial mówić,ilu szkopów padlo pod jego ostrzałem…
Ale zawsze mocno przeżywal ostatnie sceny filmu"Westerplatte".Bo jego poddanie bylo podobne…
A potem wspomniany juz dzisiaj oflag…i 5 lat az do przybycia Anglików,wspartych jankesami na motorach…
I to nie jest wspomnienie wojen"żołnierzyków",tak popularnych za komuny…
Wiesław Gołas zawsze kojarzył mi sie z ojcem.Tacy podobni…Pod kazdym wzgledem.
To oczywiscie tylko zagajenie.
Bo jesli ktos wspomni Polska-Anglia na Wembley 17,10,1973,wcale mnie to nie zdziwi :wink:

4 polubienia

Bo ja wiem? Kazdy dzien dziecinstwa byl nowym wyzwaniem, ale jedno - nieukow i chalturnikow nie szanowano. Do czasu, potem komuna.i propaganda zrobily swoje. I ziarenka zamienily się e dorodny chwast dzisiaj.

2 polubienia

No juz bardziej ogólnikowo sie nie da…
Ale jedno sie zgadza.
Jak ktoś grać nie potrafił to go wkręcano w glebę.
I dlatego szamba bylo tak malo ze dzisiaj wspomina sie tylko tych z klasą.

2 polubienia

Mieszkajac w Lodzi aktorow mozna bylo zobaczyć w kinie, teatrze i na wodce w knajpie. :grin:
Jak ktos autografy zbieral to poprosil.

1 polubienie

Ja nie zbieralam.

Żeby zbytnio nie odejść od tematu, to w tym względzie wędrówka mojego stryja z Wołynia do Gorzowa Wlkp. w 1945, ciężkiej zimy. To temat na długie, ciekawe i dramatyczne opowiadanie. Padło parę trupów z jego rąk, w tym raz naprawdę, tylko gołych rąk. Udusił pijanego ubeka.

Drugie takie wrażenie, to dwie starsze kuzynki mojej mamy, bliźniaczki i ich udział w AK na Wileńszczyźnie. Rozkazy je tak rzuciły, że brały udział w Powstaniu Warszawskim. Następne opowiadanie.

Trzecim opowiadaniem byłyby przeżycia mojej mamy, która, jako nastolatka w 45, srogiej zimy, szukała po lasach swego starszego brata, który był w partyzantce AK, także na Wileńszczyźnie. I tu widzę bosego ogniomistrza Kalenia zimą w Bieszczadach, choć naciągnąłem to porównanie, ale moja mama zamarzała za śmierć, kiedy ją partyzanci przypadkowo znaleźli już nieprzytomną, leżącą na śniegu.

I taki wniosek mi się nasuwa, że ci ludzie, ta młodzież nie potrzebowała sztabu psychologów i różnych takich, bo problemy życiowe, ta młodzież, ci ludzie walczyli za Ojczyznę.

Sam, gdy wsłuchiwałem się w to co mi opowiadali, to nie wiem, czy dałbym sobie z tym wszystkim radę. Ale jestem dumny, że pochodzę z takiego pokolenia.

Wszystkie wymienione przeze mnie osoby już odeszły na zawsze.

PS. Zapomniałem napisać, że owe kuzynki i mój stryj, musieli się do 1958 roku ukrywać, w swej ojczyźnie, o którą walczyli.

4 polubienia

Życie kształtują doświadczenia i ważne momenty. Matura, obrona pracy magisterskiej, utrata bliskiej osoby, pierwsza praca, dziewczyna itp.
Jednocześnie mocno kształtuje nas to co dzieje się wokół.
Młody dość jestem więc o wojnie i komunie gadać nie będę. Ale pamiętam powódź z 97, 11 wrzesień, Smoleńsk, śmierć JP2, wejście do UE.

A potem był już tylko PiS.

4 polubienia

Mniej więcej takie myśli pchnely mnie do tego tematu…
Ty poszerzyłes te historie o to co przezył moj wujek,ostatecznie lądujący w Anglii,via Rumunia,Włochy,Francja…
I to tez była historia którą musieliśmy ukrywać przez lata 50-te…
Pytanie o to czy dalibyśmy rade,rodzi sie automatycznie.
Wiadomo ze chęć życia czyni cuda,ze są sprawy ważniejsze niż pelna miska…Ale jest to jednak rodzaj pytania na ktore od wielu juz lat,widze jedynie wstydliwą odpowiedz…
Temat zupełnie osobny…

2 polubienia

Trudno wybrać jedno wydarzenie.
Z polityki pamiętam Grudzień 1970 roku i nie pojmowałem wówczas jak żołnierze mogą strzelać do własnego narodu, bo takie sceny kojarzyłem wyłącznie z filmów wojennych, gdzie strzelającymi byli Niemcy. Był to dla mnie wielki szok.
Ze sportu, tak jak podałeś - mecz z Anglią na Wembley a potem całe mistrzostwa świata w Niemczech. Pamiętam do dziś każdą bramkę jaką strzelili Polacy. Tego się nie zapomina.
No i wybór Karola Wojtyły na papieża a potem pierwsza pielgrzymka do Polski. Nie trzeba nic wyjaśniać.

5 polubień

Jesteś stary.

1 polubienie

Wiem o tym, Stary!

3 polubienia

Aż nadto,prawda?
Ta powódz przypomniala mi sie z oczywistych przyczyn,niedawno…O 11 września,napisze moze jutro bo niedziele mnie raczej nie bedzie do wieczora.
Ale juz dzisiaj moge wspomniec ze…pamietam naczelną radia ktora płacząc,stracila kontrole nad emisją i oddala sprawe w nasze rece.
To bylo chwilowe.Ta pani potem wyplynela w radiu TOK FM…Ale jestem pewien ze to doskonale pamieta…

3 polubienia

Myślałem że to film. Niestety te wieże płonęły naprawdę. Świat poznał potęgę półksiężyca i zaczął wojnę którą wygrali… talibowie. Historia dzieje się codziennie.

3 polubienia

Oj tak…Tu sie podpisuje “obiema ręcami”
Choć 1970 kojarze raczej z…meczmi Górnika.
Ojciec trzymal mnie daleko od tv a ja nie naciskałem bo w 3 klasie mialem juz w glowie tylko muzyczną poczte UKF i Kasię S. :innocent:
I sierpniowe pobyty na Śląsku które tak bardzo poszerzały mi wtedy widzenie codziennosci…Wrecz tęskniłem za tym,nie tylko ze wzgledu na koleżanki :wink:

2 polubienia

Książka “Kolumbowie rocznik 20” Bratnego przeczytana w podstawówce. Później wspomnienia rodzinne: wysiedlenie dziadków (1/2 h na spakowanie dobytku), ucieczka z transportu do obozu, warunki pracy wysłanych na przymusowe roboty, ogólnie wspomnienia rodzinne. Tylko jedna z cioć nigdy niczego nie chciała opowiedzieć. Taka trauma do końca życia. I jak tu lubić Niemców?

3 polubienia

Ja byłem pod wrażeniem wojennych opowieści dziadka.
Mów o nazistach a nie Niemcach proszę. Niemcy dają dobrą pracę wielu Polakom.

Znam też przeżycia tego typu jeszcze i innych ludzi, np pewnego mojego starszego, ale dobrego kolegi, który był kierowcą czołgu i przebył nim szlak z nad Oki do Kołobrzegu. Znam przeżycia kilku Sybiraków, ale zmieniam nieco nastrój…

Otóż, kiedy chodziłem do 6 klasy, to w październiku 64, wielkie wrażenie wywarły na mnie finały pięściarskie na igrzyskach w Tokio, szczególnie 3 kolejne walki. Panowie Grudzień, Kulej i Kasprzyk. I, wtedy zapragnąłem całym mym chłopięcym sercem być takim, jak jeden z nich.

2 polubienia

Moja babcia i matka,uciekaly przed sowietami,kanalami do Kościana.Z przerwami na las…
Ojciec spedzil 5 lat w oflagu…
Ale nigdy nie slyszalem z ich ust skargi na naród niemiecki.
Matka czasem nie wytrzymywala,slysząc pyskowanie H.Hupki i niemieckich ziomkostw…
Ta trauma przekladała sie potem na bezkrytyczne uwielbienie pokoju.Nawet pod sowieckim butem…
A ja mam z Niemcami tylko fajne wspomnienia…
Szcześliwy jest KAŻDY kto nie zna wojny.

4 polubienia

Mecze Górnika też pamiętam!

3 polubienia

No to podobnie jak ja po Barcelonie,1973…Prawie nie schodzilem z rowerka.No chyba ze dla piłki. :innocent:

2 polubienia