Co w sobie lubicie? Co Wam się podoba najbardziej w waszym wyglądzie, a co w charakterze? Pochwalcie się co macie w sobie wyjątkowego.
Przyznaje nieskromnie:
Zdolnosc do myslenia analitycznego
optymizm mimo wszystko
z wygladem juz gorzej (zwlaszcza przy atakach choroby)
Trudne pytanie. Nie udzielam odpowiedzi
Nic
Latwo przystosowuje sie do nowych warunkow.
W sytuacjach ekstremalnych,nie wpadam w panike.
W wygladzie nic szczegolnego.
Co w sobie lubicie? To pytanie do kobiet?
Jak bylam mloda to bylam laska! Niestety, juz przeszlo…
A wiesz, ja tez nie wpadam w panike!
To oczywiste.Swoje silne strony
A wiec,anormalną wręcz,punktualność.
Towarzyskość…
Lubie tez…Zdolność szybkiego reagowania.Przydaje sie.
I od dziecinstwa lubie to ze tak mi dobrze wśród dziewczyn
Wygląd?Dbam,nie powiem…Ale czy na jesieni zycia jest sie czym zachwycać?
Z pewnoscia jednak cieszy mnie moja sprawnosc i kondycja.I to ze na podjazdach mijam mlodszych i wyposazonych w lepsze rowery!
Wygląd: mam ładne usta
Figura w sumie też mi się podoba.
I bardzo lubię moją diastemę.
I że mam duże oczy
Charakter: jestem bardzo opanowana.
Punktualność Cię nie denerwuje? Też to mam i czasem wolałabym spokojnie się spóźnić niż wewnętrznie wkurzać, bo przez korki czy coś jest niewielkie ryzyko, że się gdzieś spóźnię.
Wygląd zewnętrzny tyłka już nie urywa charakter hmmm , coś wyjątkowego
Lubię kpić z siebie samej
???
Jestem z niej dumny!
Nakreca mnie i jest moim znakiem firmowym
Wszystko w sobie lubię! Z tym, że niekoniecznie, wszystko.
Przestałem się nad sobą zastanawiać. Może to niedobrze, ale chyba łatwiej żyć.
Też jestem punktualny i drażni mnie czyjaś niepunktualność.
Miala na imie Dorota…
Zdumiewajace ile dziewczyn o tym imieniu mi sie “przewineło”…
Z urody,wykapana Jane Birkin!
Z charakteru…femme fatale w calej okazalosci…Bylo i łze uronic z bezradnosci…
Nawet szkoly nie potrafila skonczyc…
A Michaela Nymana muzyki z filmu"Fortepian",sluchala do 4 nad ranem…
Zmarła 7 lat temu…Nic o tym nie wiedzialem…
I przez caly ten czas,tylko wspominalem jej wkoorviającą niepunktualnosc ktora dobijala czasem do 3 kwadransow…
Ale cosmy nocy zarwali to nasze…
To jest nas juz dwoje optymisyow.
Czasem bywam a niepoprawnym optymista i dobrze na tym wychodze.
Zawsze smieje sie z zony,ze ona nawet na swoj pogrzeb sie spozji)))
No właśnie, jak można lubić swoją punktualność? Ok, to jest dobra cecha, wartościowa, przydatna i w ogóle, ale tyle rzeczy przy niej denerwuje. Ryzyko swojego spóźnienia, czyjeś spóźnialstwo, czyjeś pojedyncze spóźnienie itd.