Poczytam i może mnie jakieś natchnienie złapie, bo ostatnio nie wiem co gotować.
Lubię gotowanie i pieczenie ale gdy łapię “dołka” to tracę chęci na wszystko.
A nie mam zamiaru poddawać się jakimś tam przygnębieniom. Trzeba się wziąć za robotę i już.
To może jeszcze drugie pytanie tu zadam. Jak radzicie sobie z stanami przygnębienia?
Miewacie w ogóle?
Stan przygnebienia jest moim stanem codziennym!
A co do jedzenia: kupilam sobie wczoraj oscypek. Najpierw pokroilam w plastry(dodajac nieco czwartego palca). Potem zjadlam. Bylo milo…
No cóż, mój wczorajszy obiad to przysłowiowy groch z kapustą. Zupa to była taka kapuścianka z ziemniakami, na drugie miruna smażona w minimalnej mącznej panierce, to tego surówka z pomidorków i mozzarelli lub korniszony do wyboru.
Ale za to dzisiaj będzie zupa krem z brokułów i pizza własnego wypieku.
Co do stanów przygnębienia, to i owszem - czasami miewam. Jeżeli wiem, czy mogę coś temu zaradzić, to czym prędzej biorę się do roboty. Jeżeli nic z tym nie da się zrobić, czekam aż samo przejdzie.
Nie miewam “dołków”, ale jak mam powiedzmy średni nastrój szukam sobie zajęć i działam, w moim wypadku to skutkuje.
Nawet taka niepozorna rzecz jak quilling kupuję papier, kroję, kręcę i kleję…właśnie mam zamiar zrobić małą choinkę z papieru na styropianie, podstawę już mam
Wczoraj zrobiłam polędwicę po cygańsku lubię tę potrawę, bo szybka i jednogarnkowa.
0,75 kg wołowiny
0,5 kg boczku wędzonego (chudego)
0,5 kg cebuli
0,5 kg ogórków kiszonych
Wszystko kroisz w paski powiedzmy 1cm x 5cm (jak frytki)
Na patelni smażysz boczek, przekładasz do garnka potem wołowinę i też przekładasz do tego samego garnka, cebulę i po niej ogórki.
Mieszasz wszystko razem zalewasz wodą dodajesz ziele angielskie (kilka ziaren) odrobinę pieprzu, 2 łyżki koncentratu pomidorowego, możesz dodać kilka grzybów suszonych dusisz na wolnym ogniu okresowo mieszając.
Kiedy wołowina zmięknie wtedy dopiero smakujesz i solisz, ja dodaję łyżeczkę cukru, żeby złagodzić kwaśność koncentratu.
Potrawa idealna do świeżego pieczywa i smaczna
Oni nie są tak zupełnie bezmięsni (nie jedzą go nie z ideologii tylko z samopoczucia) i np. zupa na mięsie im nie przeszkadza ale tzw, drugie, to już mięsa wcale. Jeszcze fajne rzeczy robią z żółtym serem i ananasem. Kiedyś się tym zajmę poważniej.
Przepis na takie kotlety jest w necie (nawet wiele przepisów). W sporej misce był przepyszny sos grzybowy do polania ich i do tego surówka z surowej kapusty z jakimiś dodatkami (pyszna) i jeszcze jakaś druga surówka w której widziałam sporo papryki, więc jej sobie nie nakładałam, bo jak za dużo papryki pochłonę (a lubię ją), to mi brzuch pobolewa. Były jeszcze “kotlety” z dużych pieczarek ale aż tyle nie jadam, żeby spróbować czy smaczne.
Zimą często wieczorami zajmuję się jakimś rękodziełem. Teraz robię na szydełku serwetkę po świeczkę, którą kupiłam. Muszę zaglądnąć do pasmanterii sobie, bo tam o tej porze mnustwo rzeczy jest do kupienia tego typu co pokazałaś. Fajnie są.
Co do przepisu to napewno cieszył by się u nas powodzeniem, ale nie jadamy boczku i swininy. Muszę go trochę przerobić. Albo zrobić to na wędzonym mięsie drobiowym, albo w ogóle bez mięsa z wędzoną papryką często stosuję takie kombinacje
Najpierw, bo musiałam ze względu na chorobę męża, a teraz już przyzwyczaiłam się i nie wracam.
Podałam link do sklepiku, w którym czasem kupuję rzeczy różne, jeśli w naszych sklepach plastycznych czegoś nie mogę znaleźć. Na tej stronce sa również możliwości obejrzenia fajnych filmików z wykonania różnych rzeczy różnymi metodami.