Niepełnosprawni intelektualnie to jest bardzo pojemna kategoria - spectrum. Bardzo wysoko funkcjonujący autysta ze specyficznymi zainteresowaniami i osoba, która bardzo słabo mówi ale jej poziom zaradności jest ponad przeciętny. Podobnie osoby z zespołem Downa - niektórzy są mniej poszkodowani i można z nimi normalnie rozmawiać i pracować a inni reagują jak pięciolatki, chociaż są dużo starsi. U mnie na osiedlu mieszka facet, który zachowuje się jak Jaś Fasola - to autysta, ale nie każdy wie o jego przypadłości - gość bywa bardzo irytujący i zupełnie się tym nie przejmuje. W tym “worku” są też osoby, które nie odnalazły się w tradycyjnej szkole bo mają problemy z czytaniem i liczeniem ale życiowo bardzo dobrze sobie radzą. Integracja takich osób w Polsce jest jeszcze na bardzo słabym poziomie. Oczywiście są i tacy którzy bez pomocy zupełnie by sobie nie poradzili.
Fakt, jak pisalam - są kraje, gdzie takich ludzi, podobnie jak niepelnosprawnych fizycznie sie nie “chowa w szafie”, a stara się ich życie zrobić znosniejszym. Oczywiście bez uszczesliwianie na siłę, co jest istotne.
Autyści? Zdarzaja sie tacy, ktorzy zdaja sobie sprawe z innosci, ale skceptowani przez otoczenie odżywają.
Ale pytanie z cyklu czy wyszlabys za mąż za geja?
Złosliwie mówiąc @Daniel86
@okonek Z mojego doświadczenia wynika, że takie osoby same z siebie nie mają problemów z tym kim są. Brakuje tylko integracji. I zrozumienia, ze strony tych “bardzo dobrze funkcjonujących w społeczeństwie”. Potrzebna jest też praca i odpowiednia organizacja zajęć - czasem takie osoby nie wiedzą, że można pójść dokądś, przeczytać książkę, zrobić coś ciekawego. Czasem blokują ich rodzice robiąc z nich osoby nie tylko niepełnosprawne intelektualnie ale i fizycznie - tego nie rób, bo nie możesz/zaszkodzi Ci/za trudne dla ciebie/nie dla ciebie - bo nie/nie nadajesz się/to niebezpieczne. Z mojego doświadczenia wynika, że trzeba stawiać na maksimum życiowej zaradności i samodzielności. Chociaż czasem potrzeba wsparcia, np. asystenta, żeby taka osoba nie była źle traktowana w pracy (nadmiar zadań, pracy). Kiedyś jeszcze były zakłady pracy chronionej i tym podobne - kiedy praca stała się luksusem - zepchnięto takie osoby na margines - albo inna patologia: zatrudnię osobę w pełni sprawną ale z orzeczeniem.
Cos takiego mam w rodzinie, że z dziecka po ciezkim porodzie z niedotlenieniem mamusia zrobila dorosłego juz “kalekę” - efekt? Bez mamusi to on kotleta na obiad nie zje, bo jak mu mamusia nie pokroi? Fakt, ze lepiej noże i widelce od niego z daleka trzymać, bo zdarzaja sie ataki furii. Czy przypadkiem to nie jest efekt tego trzymania na “krotkiej smyczce” bo on taki biedniutki?
Nie tozumiem i nie chcę rozumieć.
Jak przyjechali teraz na pogrzeb mojej mamy to mlody aż rwal się do pomocy, i wcale nie było tak, że nie potrafi.
Ale tam w ogóle rodzinka dziwna, jak nie anoreksja to bulimia?
Ja tam chyba cos z tych genow po wspolnym przodku odziedziczylam, bo jak mi cos nie odpowiada dostaję ataku autyzmu i " siadam na uszach". Gadaj sobie czlowieku zdrow. Złośliwi nazywaja to oślim uporem.
Na przyklad takie rebusy na forum?
No właśnie, ja ten temat też chcę poruszyć. Na ile oczekujecie od tych ludzi samodzielności i sukcesów życiowych? A jeśli oni tych sukcesów nie mają osiągniętych, to z czyjej winy: rodziców, systemu, państwa, szkoły czy swojej własnej?
Winic kogos za to, że urodził się jaki urodził? Dopóki nie stwarza zagrozenia dla innych?
A tu zaraz wejdziemy w polityke, psychopatów z ambicjami dyktatorów, seryjnych mordercow czy przeróżnych aberracji, zwykle powiazanych z fanatyzmem ideologicznym.
Środowisko na pewno jest bardzo ważne.
Wielu miało “ciężkie dzieciństwo”, ale nie wszyscy dali sobie mózg do reszty wyprać lub trafili na pomocną dłoń. Zresztą psychologia nie posluguje sie jednym rodzajem IQ.
W koncu nawet my tu się wlasnie bawimy teraz testami z cyklu co wiesz o miescie i wsi? Tiaaa, wg nomenklatury to mieszkam na wsi zwanej kurortem…
A czasem w miescie skąd łowne koty pochodzą
Juz nie mówiąc, że do dziś do łez ze smiechu doprowadza mnie Mieszczanin szlachcicem Moliera.
Ja zmierzam do tego, czy ktoś by mógł o takich osobach pomyśleć, że gdyby one się trochę postarały na własną rękę, to może one by miały więcej samodzielności i sukcesów życiowych? Oczywiście ja pytam głównie o osoby niepełnosprawne w stopniu lekkim.
Kazdy czlowiek jest inny, a co rozumiesz przez sukces?
Dla jednego to będzie zginac w drodze na Everest, dla innego apartament na Manhattanie
A jeszcze inny bedzie kombinował, żeby cztery żony i ponad tuzin dzieci nakarmić?
Wracając do tematu związków, ja wiedziałem, że osoby niepełnosprawne intelektualnie wchodzą w zwiąski ze sobą. Ja miałem przypuszczenie, że jeśli komuś może się udać, to prędzej dziewczyna znajdzie normalnego chłopaka niż chłopak normalną dziewczynę. A tu udało mi się znaleźć przykład, że to chłopakowi udało się znaleźć normalną dziewczynę i to nawet wysokowształconą.
A dla jeszcze innego,wejście samodzielne po schodach na tzw. wysoki parter.
Tutaj nie ma wspólnego mianownika.Jak napisałaś,każdy jest inny i żyje w innym świecie.Najczęściej dla nas,niedostępnym.
No to ma teraz dwóch, choc to starszy sprawdzony, nastoletniego buntu przezywac nie będzie , a i zięcia do domu nie przyprowadzi.
Jestem zdania, że jesli dwójka ludzi chce byc ze sabą to zapewnic im takie same prawa i obowiazki społeczne.
Co do zwiazku dwojga ludzi o lekkim uposledzeniu spolecznym?
Ryzyko, ze bedzie to rodzina niewydolna spolecznie jest duże.
A spektrum miesci się od pomocy w postaci doradcy podatkowego, pielegniarki srodowiskowej czy kuratora ( wiem to SF, kurator, ktory robi to co by nazwa wskazywała czyli zmiast teorzyc raporty dupokryjki zajmowal się opieką, z niektorymi “pielegniarkami” to zmilkne, bo sama sie bede musiała zbanowac za słownik )
Ale i takie przypadki sie trafiają.
https://kalisz.naszemiasto.pl/znecali-sie-nad-dwumiesiecznym-dzieckiem-sad-w-kaliszu-wydal-wyrok-dla-rodzicow-laury-z-kepna/ar/c1p2-26752311
I wcale nie bywają odosobnione.
Miedzy upośledzeniem umyslowym o działaniem z premedytacją granica jest plynna.
Ja bym nie chciał mieć dzieci. Ja wolę w tego typu sprawach skupiać się na tym, że mimo ich niepełnosprawności udało im się odnaleźć i stworzyć ten związek Bo jeśli im się udało, to komu jeszcze by się mogło udać?
W przypadku takich ludzi problemem najczesciej jest, że nie zdaja sobie sprawy z tego, że dzieci są naturalną konsekwencją takiego, a nie innego sposobu postepowania. Ani z tego, ze dziecko to nie lalka.
Choć z tym to problem mają nie tylko uposledzeni, ale rowniez poszkodowane na umyśle “madki” i stare ciotki dotkniete pieluchozą lub syndromem kwoki.
W przypadku takich ludzi (nie radzacych sobie) rozwiazaniem bylaby jednak w miare dobrowolna sterylizacja, ale? Etyka etyką. Prawo polskie pozbawienie prawa do rozmnazania się (no chyba, że wzgledy zdrowotne) traktuje jak ciężkie przestepstwo. Nawet gdyby to bylo na życzenie delikwenta. I nie jest to nowy pomysł, kodeks z 1932 przewidywal kare do 10 lat wiezienia, traktujac to jako ciężki uszczerbek na zdrowiu, obecny z 1997 ustala karę minimalna 3 lata nie definiując gornej granicy .
Czyli nawet jak chcesz to gorzej niz aborcja.
Oczywiscie dla wykonawcy takiej operacji.
Nawet jesli jest to laparoskopowe podwiazanie nasienio czy jajowodów.
@Daniel86 Tzn systemowo to było źle ułożone. Brak było odpowiedniego podejścia: do samych chorych, do rodziców, do ludzi zdrowych. Chociaż były pewne ośrodki, które stawiały na maximum zaradności życiowej ale to bardziej przy niepełnosprawności fizycznej: opowiadała o tym Janina Ochojska zdaje się dla Wysokich Obcasów. Mama traktowała Janinę jako bidulkę i raczej się nad nią użalała i litowała. Dziewczynka trafiła do ośrodka z internetem. Tam był lekarz,.który z życzliwością acz bez ogródek powiedział “uczestnikom turnusu”, że nikt nie obiecywał że będzie łatwo ale tu się nad nikim litował nie będzie i że mają się wziąć do roboty, bo to jest walka o minimum wolności i godności. Ochojska podziwiała tego człowieka i była mu przez całe życie wdzięczna.