Co zdarzyło się w Tokio 23 października 1964 roku?

Jest!!!Wreszcie go dopadlem!!!
Jest teraz 2,5 do 1,5 dla niego ale juz nie jest niepokonany.
Przed nami ostatnia partia!

2 polubienia

No, to sie dowiedzialam…superrelacja!!!

1 polubienie

I byl remis czyli jest 2:3 w tył…
Ale najbardziej sie ciesze z powrotu do gry :smiley:

1 polubienie

Ja bym sobie w brydża chętnie pograł. Niestety, w okolicy nie ma z kim.

1 polubienie

To jest ten sam ból…Gdyby nie ten Słowak ,ponad rok temu,ktorego nawiasem mowiac,pogromiłem 8:3 i 5:1,mialbym przerwe dokladnie 6 lat…
Łepetyna tez potrzebuje treningu,o czym przekonalem sie wczoraj przy pierwszej partii…
Az mnie złość o poranku bierze na wspomnienie tego błędu…

1 polubienie

Zgadza się. Ja też na początku miałbym problemy i w brydża, i w szachy.

Na starym mieszkaniu miałem sąsiada, fajny gość, erudyta, miłośnik szachów, Zagrałem z nim kilka razy, za każdym razem dawał mi łupnia bez trudu. Odszedł 3 lata temu.

Niedawno zagrałem sobie w warcaby. Też poległem.

1 polubienie

Warcaby to dziwna gra…Mam wrazenie ze nie ma takiej sily ktora zmusilaby mnie do skupienia…

1 polubienie

Jest o wiele bardziej schematyczna od szachów, zasady są proste, ale, żeby wejść na wyższy poziom, trzeba tęgiego pomyślunku. Poznałem kilku takich, co mnie zadziwiali umiejętnością gry w warcaby. Mi myślenie lepiej przy kartach wychodzi. W szachach i warcabach czegoś mi brakuje.

1 polubienie

Od warcabow odbijam sie jak od sciany.
W szachy mam przynajmniej te zdolność by poprowadzic kazdą partie inaczej.Oczywiscie to tez od przeciwnika zalezy…

1 polubienie

Chyba już wtedy rodziła się dominacja bokserów kubańskich, którym z czasów niewolniczych pozostało kopyto w pięściach. Pozostało to Leonowi w siatkówce.

Byłem zakochany w brydżu, mógłbym w niego przegrać całe życie, ale nie dane mi było, jednak nie żałuję, że tak się nie stało, bo postawiłem bardziej na rozwój świadomościowy, który zabiorę przecież do następnego życia.

Ze sportów ruchowych, bardzo lubię ping-ponga, mógłbym całe pytamy wyzwać na pojedynki, choć już 25 lat nie grałem.

1 polubienie

Myślisz o emeryturze zawodowej w Twoim wieku 67 lat, czy za wcześnie? Ja już na emeryturze zawodowej 14 lat.

1 polubienie

Bardzo lubię brydża i ping ponga.
Kubańscy bokserzy zaczęli dominować od polowy lat 70, boksu nauczyli ich trenerzy z Polski. Faktycznie, do upadku komuny, nie było na nich mocnych.

1 polubienie

Jestem na rencie chorobowej. Za 5 miesięcy z automatu przechodzę na emeryturę niemiecką. Polską już mam, Wpadnie mi też parę groszy z holenderskiej. .

1 polubienie

Może się kiedyś spotkamy, aby sprawdzić Cię w ping-pongu. Np w okolicach Szczecina, co by Ci chyba pasowało.

1 polubienie

Koleżanka @Aszka_J już mnie próbowała w ping pongu. Dobrze gra, dziewczyna.

Chętnie popykał bym z Tobą.

3 polubienia

Tego mi wlasnie brakuje.Na poczatku lat 90-tych,grywalem w kazdy piatek,po 5-6 godzin…
Ciekawe ile z tego zostało…

2 polubienia

W latach ogólniackich nieraz od rana do wieczora z uwzględnieniem posiłków.
Gdy już byłem w Gdańsku, to po niemal każdym treningu pięściarskim parę secików się ucinało jeszcze.

1 polubienie

Ja bylem raczej wakacyjnym pinglistą…Ale w 1991 chyba,to sie radykalnie zmienilo bo znajomek zostal szefem ODK Słońce i albo trzaskalismy w pingla,albo mielismy koncerty za darmo :slightly_smiling_face:
Albo jedno i drugie jak 2 razy w przypadku grupy Dżem…

1 polubienie

Grałem też z zawodowcami z pierwszoligowej Wisły Tczew. Zdobycie 5 punktów w secie z takim, graniczyło z cudem. Mój zięć grał wyczynowo, jako junior, robił ze mną, co chciał. Nadziałem się też dwukrotnie na kobiety, które wyczynowo uprawiały tenis stołowy. Nie pytaj o wyniki. Jedną z nich była żona mego bardzo dobrego kolegi.

1 polubienie

Tak,wiem cos o tym bo spotykalem takiego ligowca na wakacjach w Zaniemyślu.Kiedy sie zapominał to człowiek tylko po pileczki biegał… :grinning:

1 polubienie