Jest!!!Wreszcie go dopadlem!!!
Jest teraz 2,5 do 1,5 dla niego ale juz nie jest niepokonany.
Przed nami ostatnia partia!
No, to sie dowiedzialam…superrelacja!!!
I byl remis czyli jest 2:3 w tył…
Ale najbardziej sie ciesze z powrotu do gry
Ja bym sobie w brydża chętnie pograł. Niestety, w okolicy nie ma z kim.
To jest ten sam ból…Gdyby nie ten Słowak ,ponad rok temu,ktorego nawiasem mowiac,pogromiłem 8:3 i 5:1,mialbym przerwe dokladnie 6 lat…
Łepetyna tez potrzebuje treningu,o czym przekonalem sie wczoraj przy pierwszej partii…
Az mnie złość o poranku bierze na wspomnienie tego błędu…
Zgadza się. Ja też na początku miałbym problemy i w brydża, i w szachy.
Na starym mieszkaniu miałem sąsiada, fajny gość, erudyta, miłośnik szachów, Zagrałem z nim kilka razy, za każdym razem dawał mi łupnia bez trudu. Odszedł 3 lata temu.
Niedawno zagrałem sobie w warcaby. Też poległem.
Warcaby to dziwna gra…Mam wrazenie ze nie ma takiej sily ktora zmusilaby mnie do skupienia…
Jest o wiele bardziej schematyczna od szachów, zasady są proste, ale, żeby wejść na wyższy poziom, trzeba tęgiego pomyślunku. Poznałem kilku takich, co mnie zadziwiali umiejętnością gry w warcaby. Mi myślenie lepiej przy kartach wychodzi. W szachach i warcabach czegoś mi brakuje.
Od warcabow odbijam sie jak od sciany.
W szachy mam przynajmniej te zdolność by poprowadzic kazdą partie inaczej.Oczywiscie to tez od przeciwnika zalezy…
Chyba już wtedy rodziła się dominacja bokserów kubańskich, którym z czasów niewolniczych pozostało kopyto w pięściach. Pozostało to Leonowi w siatkówce.
Byłem zakochany w brydżu, mógłbym w niego przegrać całe życie, ale nie dane mi było, jednak nie żałuję, że tak się nie stało, bo postawiłem bardziej na rozwój świadomościowy, który zabiorę przecież do następnego życia.
Ze sportów ruchowych, bardzo lubię ping-ponga, mógłbym całe pytamy wyzwać na pojedynki, choć już 25 lat nie grałem.
Myślisz o emeryturze zawodowej w Twoim wieku 67 lat, czy za wcześnie? Ja już na emeryturze zawodowej 14 lat.
Bardzo lubię brydża i ping ponga.
Kubańscy bokserzy zaczęli dominować od polowy lat 70, boksu nauczyli ich trenerzy z Polski. Faktycznie, do upadku komuny, nie było na nich mocnych.
Jestem na rencie chorobowej. Za 5 miesięcy z automatu przechodzę na emeryturę niemiecką. Polską już mam, Wpadnie mi też parę groszy z holenderskiej. .
Może się kiedyś spotkamy, aby sprawdzić Cię w ping-pongu. Np w okolicach Szczecina, co by Ci chyba pasowało.
Koleżanka @Aszka_J już mnie próbowała w ping pongu. Dobrze gra, dziewczyna.
Chętnie popykał bym z Tobą.
Tego mi wlasnie brakuje.Na poczatku lat 90-tych,grywalem w kazdy piatek,po 5-6 godzin…
Ciekawe ile z tego zostało…
W latach ogólniackich nieraz od rana do wieczora z uwzględnieniem posiłków.
Gdy już byłem w Gdańsku, to po niemal każdym treningu pięściarskim parę secików się ucinało jeszcze.
Ja bylem raczej wakacyjnym pinglistą…Ale w 1991 chyba,to sie radykalnie zmienilo bo znajomek zostal szefem ODK Słońce i albo trzaskalismy w pingla,albo mielismy koncerty za darmo
Albo jedno i drugie jak 2 razy w przypadku grupy Dżem…
Grałem też z zawodowcami z pierwszoligowej Wisły Tczew. Zdobycie 5 punktów w secie z takim, graniczyło z cudem. Mój zięć grał wyczynowo, jako junior, robił ze mną, co chciał. Nadziałem się też dwukrotnie na kobiety, które wyczynowo uprawiały tenis stołowy. Nie pytaj o wyniki. Jedną z nich była żona mego bardzo dobrego kolegi.
Tak,wiem cos o tym bo spotykalem takiego ligowca na wakacjach w Zaniemyślu.Kiedy sie zapominał to człowiek tylko po pileczki biegał…