Coś o przewrotności losu

5 polubień

Opisywałem to już na starym Pytamy. W latach 90 pojechałem jako kibic do Bratysławy na turniej bokserski. Przed jedną z walk spiker przedstawia zawodników; - W narożniku niebieskim zawodnik ze Słowacji, Zdenek Polak, a w czerwonym zawodnik polski, Andrzej Słowak. Po chwili całkowitej ciszy cała sala ryknęła śmiechem.

8 polubień

Kiedyś trafiłem do firmy którą prowadziła pani Iwona Nagórna i Jarosław Dolny.

4 polubienia

U mnie w pracy, kiedyś na spotkaniu gość z zewnątrz przestawia się: Andrzej Szatan, a koleżanka do niego : Magda Anioł :slight_smile:

7 polubień

W jednej klasie miałam uczniów o nazwiskach: Królik, Lis i Sarna. Na dodatek cała trójka bardzo się przyjaźniła.

6 polubień

Mój mąż miał w pracy dwóch gości, jednego o nazwisku Jama a drugiego nazwiskiem Nora. Razu pewnego Nora zadzwonił do Jamy, którego kojarzył głównie po imieniu. - Jama, tak? - odezwał się facet. - Nie Jama tylko Nora odezwał się drugi. Jama myślał że człowiek sobie żarty stroi, zrugał go i się rozłączył…

4 polubienia

Lubię Jacka Blacka. Poczucie humoru + rock

1 polubienie

Moja druga małżonka panieńskie miała Drozdowska, a w swej klasie, Drozdowskiego, Drozda i Drozdę. Ta ostatnia, to dziewczyna.

4 polubienia

Znam historię, jak Słomka ożenił się ze Słomińską. :wink:

3 polubienia

Byłem kiedyś na koloniach, w moim pokoju mieszkali koledzy o nazwiskach: Schab, Słonina i Bigos.

6 polubień

Przypomniała mi się historia pewnej znajomość (ojca, nie mojej). Pojechał do sanatorium i dostał dwuosobowy pokój. Współlokator już się rozgościł, więc ojciec zapukał, wszedł i przedstawia się: dzień dobry, Nowicki. Na to zdziwiony rozmówca: a skąd pan wie, na recepcji podali? Ojciec zdziwiony: nie, ja jestem Nowicki, przedstawiam się; gość podchodzi, podaje rękę i mówi: Nowicki. Konsternacja. Na to ojciec: ja jestem Jan Nowicki, będę z panem mieszkał. A gość na to, nie to ja jestem Jan Nowicki i już wybrałem łóżko. Tak długo się spierali, że aż się zaprzyjaźnili. Spotykali się przez kilka kolejnych lat :slight_smile:

6 polubień

Ja mialam sytuacje boczek wedzonka
A z racji mojego nazwiska Bywalo mile i pieszczotliwie

2 polubienia

Na obozie harcerskim był druh Boruch.
A jak go czasem nie było, to wszyscy mówili, że
“nie ma druha, borucha”

.ot, taka przewrotność.

4 polubienia

Brat mojej mamy miał dwóch sąsiadów, którzy nazywali się Jan Kowalski, każdy. Pamiętam tych panów. Jeden z ich szybko zmarł, a z córką drugiego chodziłem do jednej klasy w podstawówce.

4 polubienia

Ja na koloniach miałem kiedyś w pokoju dwie pary braci Kowalczyków.
I to nazwisko prześladowało mnie potem, w każdej klasie, na studiach w pracy był ktoś o takim nazwisku.

4 polubienia

Podobno jeszcze gorzej jest nazywac sie Wiśniewski :wink:

1 polubienie

Mania przesladowcza Cię dopadla???

1 polubienie

W wojsku miałem dwóch kolegów Marek Wójcik. Rok urodzenia ten sam, miesiąc też różnili się o 10 dni a jak pytali o imię ojca jeden Arkadiusza drugi Mariusza. Co chwilę ich mylili. Takie pytanie na teraz dlaczego się osoby rozróżnia po imieniu ojca? Przecież to nie jest pewne i miarodajne.

3 polubienia

Tak sobie czytaw Wasze nowe wpisy i przypomniałam sobie sytuację: Miałam w klasie 2 dziewczynki: Andżelikę i Andżelinę (pisownia org.) Któregoś dnia, na przerwie, podchodzi do mnie trzecia dziewczynka z tej klasy, Basia, która z proszącym wzrokiem pyta: proszę pani, czy mogłaby pani mówić do mnie Andżela?

5 polubień

Ja znałem takiego komandosa, co się tak nazywał, on brał udział w “bratniej” interwencji 1968, w Czechosłowacji. Co nieco mi opowiedział, co tam się działo i nie jest to powód do dumy dla PRL.

2 polubienia