Od pewnego czasu wiem, że mam objawy jak u Dorosłych Dzieci z Dysfunkcyjnych Rodzin.W sumie to terminologia nie jest tutaj ważna ale od zawsze zmagam się ze strachem przed konfliktami, przybieraniem biernej postawy. Podobny osoby z takich rodzin mają rożne postawy. U mnie to ewidentnie postawa kozła ofiarnego bo nigdy nie mówię ludziom, że mnie zranili, nie walczę o swoje, nie stawiam oporu, próbuje ciągle łagodzić, nawet jeśli to ktoś jest nie w porządku wobec mnie. No i oczywiście boję się bliskości. Chodzę na terapię i wyszłam na prostą pod względem finansowym i zawodowym ale w kwestii rozwoju osobistego nie widzę zbytnich zmian jeśli chodzi o asertywność i radzenie sobie z konfliktami. Czy wiecie może w jaki inny sposób to można zmienić? Jakieś warsztaty… no już naprawdę nie wiem co wymyślić…
Psychoterapia i treningi. Tylko to.
Pierwsze kroki zrobiłaś. Bardzo ważne. Odniosłaś swój sukces, a więc dużo potrafisz.
W sumie tak ale widzę, że w tych relacjach z innymi to jest strasznie ciężko. Właściwie to tak pokonać siebie-swoją słabość jaką jest lęk przed konfliktem i konsekwencjami tego konfliktu. Mam wryte w głowę, że każda wymiana zdań lub powiedzenie, że się nie podoba dane zachowanie to iskra do wielkiej kłótni. Dobrze by było jakby się udawało z takimi osobami, które nie mają na mnie wpływu czyli współpracownicy albo osoby trzecie. Ale z drugiej strony bardzo ważna jest dla mnie atmosfera w pracy a kobietami to jest tak, że chowają urazę cały czas i robią potem na złość.
Przede wszystkim musisz znać swoje mocne strony i zalety. Musisz być ich świadoma. Od tego się zaczyna nauka asertywności.
Na YT znajdziesz wiele takich materiałów. Poszukaj:
Na tej terapii je poznałam/odkryłam ale czy wrażliwość, delikatność i wyczucie pomagają w tym problemie? Chyba właśnie przez to mam jeszcze gorzej bo się przejmuje co ktoś powie i za subtelnie się obchodzę z innymi.
Obejrzyj filmiki.
Ty nie umiesz odmówić bo boisz się samotności i odrzucenia. A boisz się tego bo nie masz poczucia własnej wartości.
napisac na tym forum??? to juz nie tylko pierwszy krok, ale bardzo duzy krok…
witam i zapraszam.
Nasze forum dobre i fajne jest, jeśli się da, pomoże się.
Dla mnie to jest dość proste. Wbij sobie do głowy że nie jest twoją winą to że ktoś jest chory, biedny, samotny, brzydki, głupszy. Każdy sobie rzepkę skrobie. Twoje zadanie polega na byciu neutralnym. Musisz mieć dystans.
Pomagasz w miarę możliwości ale z umiarem. Tak jak mówi filmik - ustalasz granice.
pomoc pomoze, dobrym slowem tez potraktuje, ale jest dosc (moze za) hermetyczne dla nowych gosci i trzeba sporo odwagi…
Na razie nie pomagacie
Tak, jakoś się porobiło, że przez tyle lat, to my już swojaki są i ci z zewnątrz widzą to.
Nie wszystkim to pasuje, a jeszcze innym wydaje się, że trudno im będzie w takie środowisko się wtopić. Że trudno będzie o akceptację. I to jest nasza siła i słabość, zarazem. Więc masz rację w swym spostrzeżeniu.
Niemniej jednak, koleżanka @Andi odważyła się, a to już dobrze rokuje z pozbyciem się jej problemu. Przecież nikt jej tu nie odrzuci. Pomóc trudno będzie, ale szkody nie narobimy.
Facetowi pomóc w takim przypadku łatwiej. Kieliszek lub dwa i stajesz sie odważny jak cholera. A i zasób słów jakby większy. Następnego dnia wystarczy tylko zatuszować krwiaka pod okiem i zęba dokleić.
Ja mam chyba coś nie teges pod palnikiem, bo jak piję, to agresja u mnie zeruje się całkowicie. Za to głupawych pomysłów bez liku.
Ja jestem szczery. Bardzo. Wyrzyguję rzeczy sprzed wielu lat. Ot taka pamiętliwa natura
To ma wielu.
Tylko że za to idzie nożem dostać pod żebra. Mało to awantur domowych było po pijaku? Dom zły.
My trochę nie na temat.
zwlaszcza, ze użytkownik odbiegania od tematu sobie nie zyczy.