Albo ćwiczeniach przygotowujących do ewentualnej ewakuacji? PS. Pytanie inspirowane przygodą mojej koleżanki, która pracuje jako sprzątaczka w wysokim biurowcu w samym centrum miasta. Odkryła że coś jest nie tak, kiedy wyszła na obchód a na piętrze na którym pracuje nie było żywej duszy. Pracownicy zauważyli, że coś jest nie tak, bo przestały działać windy i opuścili budynek, nie dając jej znać (ma swój kamernik)…
Tak.Pożar był.Ewakuowałem się z innymi a później całe ubranie strasznie dymem mi śmierdziało
Kiedy byłam dzieckiem 2 razy podpalono śmietnik połączony ze zsypem w naszym bloku. Było spore zadymienie i większość mieszkańców wybiegła na podwórko. Nie wiem jak to dalej było bo potem nocowałam u sąsiadki z innego bloku. Raz też był telefon do mojej szkoły, że podłożone bombę i też nas ewakuowali.
Tak, w Madrycie w 1991 z metra…bo ktos roztargniony zostawil teczkę w wagonie.
W asyscie brygady anryterrorystycznej nas wyprowadzali.
Nie byla to symulacja, ale na szczescie bomby nie bylo. Tak poza tym jak do tej pory to nic więcej się nie zdarzyło.
Ale profilaktycznie rozgladam sie za drogami ewakuacyjnymi i planem ( jesli wisi gdzies na scianie)
NIe, ale przeżyłam kilka próbnych, ćwiczebnych alarmów
W naszym biurowcu cyklicznie co dwa lata są próbne ewakuacje. Ostatnia była miesiąc temu. Wszyscy wychodzą schodami na ulice i skwerek i czekaja 15-20 minut po czym wracaja do swoich obowiazków
Ja pamiętam, jak w szkole podstawowej zrobiono taką próbną ewakuację, że pootwierano drzwi, które na co dzień były pozamykane.
Ja ewakuację miałem też w gimnazjum, ale wtedy pożar okazał się niewielki.
Chyba raz w szkole mieliśmy próbę ewakuacji.
Raz na serio musiałem uciekać z bloku z rodziną bo w piwnicy sąsiada wybuchł pożar.
Przez okno wychodziłem. Dobrze że to parter.
W prawdziwej ewakuacji na szczescie nie
Ale w probnych alarmach p/poz co rok, ostanio znienacka.
Próbne alarmy mam przynajmniej raz na rok… Kiedyś jednak, miałem dwa razy telefony do radia dotyczące podłożonej bomby.
Połowa ulicy została zamknięta,od ronda do pętli tramwajowej… Opuściliśmy budynek na ok.2 godziny ,po czym wszystko wróciło do normy.