Koty w ogole sa specjalistami od siadania na uszach. Chyba, ze otwierasz ldowke i nie ta z piwem…
No widzisz co za natura.
Ty za to odtrutkę na mnie stanowisz.
Tymi wierszami które śmiało płodzisz.
Z boczkiem.
@efka Sąsiedzi mieszkający nade mną są nieustannym źródłem różnych dźwięków niezależnie od pory dnia i nocy. Oczywiście nocą się niesie: Są więc kłótnie, biegające psy, ćwiczenia na ciężkim sprzęcie z podnoszeniem ciężarów, trzaskanie drzwiami, czasem ktoś zapomni kluczy i wali w drzwi o 4 rano. Takie tam uroki mieszkania w bloku.
@birbant Trochę jak moje dzieci. Czasem traktują moje prośby jak szum informacyjny…
Dzieci w szczególności są mistrzami niesłyszenia tego, czego nie chcą usłyszeć.
Sam byłem dzieckiem, to wiem…
W bloku słyszy się prawie każdy dźwięk. To zależy od stopnia hałasu lub ciszy w naszym mieszkaniu
Nooo,nade mną mieszka czwórka takich dzieci, wesoło mam:))
taki tlustozerny Twoj kot? moja ponizej chudej szyneczki i krewetek nie schodzila…
ale chrzest obieranych krwetek to uslyszala nawet jak gdzies spala w szafie, albo zakopana pod koldre.
to byla teleportacja.
Można pokój wygłuszyć matą dźwiękoszczelną, tak mają studia radiowe czy nagrywające, tyle że własny puls, oddech, byłby gehenną. Przebywanie w takim pokoju dla nie przyzwyczajonych, słuchowo z akustyką grozi rozstrojem nerwowym. Wg norm to max 4 godziny, potem ok 1 godziny przerwa w innym otoczeniu poza tym pokojem, wywołuje skoki ciśnienia, odradzam kaszel - można ogłuchnąć i uszy mogą krwawić, ja wytrzymałem max 6 godzin, do końca zmiany poza oddechem nic nie słyszałem. No i to droga zabawa, bo maty mają różne współczynniki tłumienia chałasu / różna grubość mat /, w gabinecie słuchu u audiometry jest podobnie
Taa ona śpi jak zając z jednym uchem do góry
Mam podobnie, ino komentarz byłby bardziej szałowy
U mnie bez zapowiedzi poprowadzili uliczkę wokół bloku, by chrabiowie zajeżdżali pod same drzwi wejściowe. A uliczka niecałe 8 metrów od okien. Po około tygodnia mi to już zwisało. Najfajniej zimą jak drapią lód z szyb - masa epitetów i zdziwienia ile to czasu zmarnowane. Kilka autek szczęśliwie się wyciszyło, popękały im szybki, i teraz szlachta grzeje z buta
Niekoniecznie. Ale boczek w każdej postaci powoduje u niego wyskakiwanie z futra. Na codzień zadawala się karmą kupną, z tym, że je dwa razy tyle, co normalny kot. Ale tego, zo zabije nie rusza. Niestety, większość zaciąga na chatę, tzn układa w szeregu pod drzwiami. Jak on z tą kuną czy czymś podobnem przez płot przeszedł, tego się nie dowiem. To było tylko o połowę mniejsze od niego. Trzeba poszukać dziury w płocie albo podkopu.
Kolegi kotka kiedys przytargala zajaczka nieco tylko mniejszego od siebie.
Koty sa silne.
Dwa male króliczki i jednego zająca tej jesieni zaliczył. Ten zając był prawie taki, jak on. W życiu takiego zająca nie widziałem. Ważył też nieźle, bo zwłoki w reklamówce wynosiłem w pole. Szkoda, że pasztetu nie umiem zrobić, jest zajebisty, szczególnie do czystej wódeczki.
Jest umówione, że następne zajączki i króliczki pójdą co przerobu, znalazł się fachowiec.
Dobrze postarać się wcześniej o opinię weterynarza. Zbadać dziczyznę.
Nie tyczy zajęcy i królików. Trychiny, to u dzików. Chyba? Ten koleś zna się na tym, bo masarz z zawodu.
Jestem pewien, że saren i jeleni się nie bada. Co do zajęcy, dowiem się. A z kretów rezygnuję. Z ptactwa takoż.
Lepiej przebadaj mieso przed przerobka
Trychinoza to i u domowej swini tez wystepuje.
A profilaktycznie warto sprawdzic, bo drapiezniki czesto odlawiaja najslabsze sztuki - choc o jakichs chorobach groznych dla ludzi (poza wsciekizna, bo to ssaki) zajecy czy dzikich krolikow nie slyszalam.