Jak w pytaniu. >>>>>>>
To znaczy typu szacunek do jarzyny? Czy ja królik, zeby marchewke jesc? Zależy na jakiego “specjalistę dietetyka” trafisz.
Ja mam zaufanie do takich, ze nie ukierunkowują się na monotonię.
I biora pod uwage efekty zaproponowanej - jedni potrzebuja tych weglowodanow wiecej, inni mniej.
Byle witamin i mikroelementów bylo odpowiednio.
“W mainstreamie”?
Czyli że to element współczesnej mody?
Podobnie jak tzw. siłownie…
Zapewne są i tacy którzy zawsze i wszędzie muszą być “trendy”.Niemniej,patrząc [i porównując] w jakim tempie rodacy tyją nic sobie z tego nie robiąc,bardzo wątpię!
Niedługo ludzie zaczną się karmić energią słoneczną
Troszkę nie doceniasz Polaków Dieta keto jest jedną z niskowęglowodanowych, a nawet całkiem bezwęglowodanowych i znam kilka osób będących na tej diecie. Raczej nie są na niej cały czas. Są dwa, trzy miesiące, potem mają dłuższe lub krótsze przerwy i znów do tej diety wracają. Coraz więcej ludzi “wie o co chodzi”. Jednym jest łatwiej ją stosować, innym trudniej, jeszcze inni “mają to w nosie”?, ale coś się ruszyło. Nie wiem jak bardzo, ale ruszyło. Bracia Rodzeń, którzy propagują tę dietę na youtube mają coraz więcej zwolenników, są najbardziej popularni, dr.Skoczylas też o tego typu diecie wspomina, a dr. Bartek potrafi również przekonać, dlaczego jest to dobre. Może to tylko moje środowisko jest czułe na takie nowinki (kiedyś lataliśmy z kijkami - nordic walking - jak wariaci, a przecież nie wszyscy latali. Może i z tą dietą jest tak, ze tylko my?
Piszesz o diecie tlustego mięsożercy?
Czasem jakis listek szpinaku zjeść trzeba…
Zapomnij o nadmiarze tłuszczu. Tylko tyle, ile trzeba, jednak bez obawy. No i dodatkowo cała masa warzyw. Z owoców tylko niektóre jagodowe. Da się przeżyć i to cały kwartał bez przerwy (próbowałam). Nawet się specjalnie nie tęskni za chlebem, kartoflami, ryżem kaszą i makaronem. Jestem kartoflarą, ale teraz mam przerwę od tej diety, więc czasem jakiś kartofelek pożeram. Po świętach znowu wskoczę na tę dietę na jakieś dwa-trzy miesiące.
Ta dieta byla popularna juz dawno, ze 20 lat temu?
W kazdym razie diete bez chleba i miesno wazywna to stosowalam jeszcze w latach 80. Twierdza, ze to dla zdrowych, bo obciaza watrobe i nerki. Ze cholesterol i inne cuda? Ja tam wiem, ze jak zjem porzadnego kotleta bez panierki i rybką na kolacje poprawię to i humor lepszy.
A owoców to jem tyle co pomidory i ogorki. Chyba, ze cos sezonowego i nie za bardzo wymęczonego podroza się trafi.
Zresztą po surowych mam sensacje zaladkowe, jak wiecej zjem. Co do nabiału? Jak chcę się struć to mleko z kartonika. Świeże nawet kozie czy owcze mi nie szkodzi.
Ale to ponoć kwestia tej przeroznej flory i fauny jaką mamy w organizmie? I enzymów?
A juz z innej beczki - coś czytalam, ze do Polski trafiły zakażone truskawki?
Z Maroka? Pewnie standard afrykanskich produktów, czyli E.coli w gratisie?
Tluszczu troche trzeba bo witaminy w czyms musza sie rozposcic do przyswojenia. Masło najlepiej.
Owszem - podobna do diety Atkinsa, ale trochę inna. Obejrzyj któryś z filmików braci Rodzeń, bo mi się nie chce tłumaczyć. Ale to nie ma tak, że na tej diecie jesteś częściowo. Albo jesteś albo nie. Bo co z tego, że nie jesz różnych “zabronionych” w tej diecie produktów, skoro sobie mleczko chlipniesz? I już masz rzut insuliny do tego mleczka? A o insulinooporność w dzisiejszych czasach łatwo
Mleko to w przeciwienstwie do serów i masła moze dla mnie nie istniec.
Jakos z cukrzycą na razie klopotu nie mam.
No właśnie o tym samym rano,pomyslalem.To wszystko jest najprawdopodobniej kwestia środowiskową.
Ja nigdy o tym nie słyszałem i nie zanosi się abym w tej materii stal się nagle posiadaczem jakiejś wiedzy zmieniającej me życie.
Owszem,pewne ograniczenia sam sobie narzucam i robię to zazwyczaj, twarda ręką.Ale to wszystko.
Natomiast gdy kilka dni temu, jeszcze w Poznaniu,zobaczylem co się dzieje z moja koleżanką szkolna [lekarzem!] to z trudnością wierzyłem własnym oczom…
A skale porównawczą mam bo nie siedzę tu cały czas a częściej latam i od kilkunastu lat,moge bez większego wysiłku,porownywac…
Prawda jest taka ze kiedyś wracałem na jakieś wakacje do Polski,z góry ciesząc się na estetyczny wypoczynek pełna gębą!Polki były wciąż zgrabne i ładne…
Teraz,mniej więcej od 7-8 lat, to się tak zaciera ze czasem nie widzę już różnic…
Gdzie w tym wszystkim są te diety?
No widzisz - jednym jest wszystko jedno ile kilogramów na sobie dźwigają, a inni nie godzą się na bycie wielorybem. Ci inni najczęściej działają i mają niezłe rezultaty.
Bo to nie jest nic trudnego.Wymaga jedynie konsekwencji.No i…jakiegoś poziomu do którego ludzie mający wszystko w doopie,nigdy nie dorosną.
Oczywiście nie mówię tu o ludziach ze schorzeniami bo nie o to chodzi.Wystarczy jednak obejrzeć cokolwiek, czy to stary film czy stare wydanie PKF czy jakikolwiek dokument by dostrzec zmiany.Wszedzie.
I jeśli już o to zahaczam…Ludzie tyją bo się zle prowadzą,pol życia za kółkiem,zero sportu czy turystyki,smieciowe żarcie itp.i dlatego zapadają na choroby…
Piszę to bo na starym forum ktoś próbował mnie przekonać ze jest odwrotnie.Jakby każdy gruby człek był gruby dlatego że był chory
Litości…
Bo może akurat ten ktoś tak miał, to myślał, że wszyscy.
Każdy, kto ma jakoś inaczej niż wszyscy uważa, że… Też zetknęłam się w necie z kobietą, która wypisywała, że “te nieapetyczne wieszaki, to… a kobiece i apetyczne kobiety z ciałkiem , to…”
Ludzie muszą się pocieszać, by nie wpaść w depresję z jakiegoś mało poważnego powodu.
Szczerze? Uważam że warto jeść to, co jest korzystne dla Twojego zdrowia. I co możesz jeść, w sensie nie jeść tego, na co jesteś np uczulony. Dieta powinna być zrównoważona, dostosowana do każdego, indywidualnie, a nie na odwrót, że ty masz się dostosować. Nalerzy zachować bilnas składników odżywczych, witamin itd. I ten bilans może być różny, bo każdy jest inny. Np ty możesz potrzebować więcej mięsa, ja mniej. Ja jem mało mięsa, bo to jest dla mnie zdrowe. Dla kogoś innego, nie musi być.
Ogólnie ocenianie, czy ktoś coś je, jest słuszne, czy nie, jest głupie. Nie kieruj się modą.
Byc może…I tak nie rozumiem, jak można się pocieszać widokiem innych…Np. to że ktoś pali 2 paczki dziennie a Ty “tylko” jedna,nie świadczy specjalnie o Twojej wyższości…
Rzeczywiście można się poczuć lepiej gdy się wazy 140 kilo,na widok kogoś ze 170?
Trudno mi odpowiedzieć na Twoje pytanie, bo nigdy tyle nie ważyłam. Ludzie jednak mają różne sposoby na pocieszanie się. I często jest to na zasadzie: “inni mają gorzej”.
17 lat temu, inna moja koleżanką wylądowała na kilkanaście miesięcy,w Bristol City.Gdysmy się zgadali,powiedziala ze w Anglii,mozna się wyleczyć z wszystkich kompleksów…
To było właśnie takie myślenie.Zabrzmialo nawet zabawnie bo tylu wielorybów nikt nie widział w żadnym oceanie i to musiało szokować…Teraz chyba sytuacja jest inna…
Jakos tak mam ze aby się pocieszyć [jeśli w ogóle tego potrzebuje…] wymagam postępu lub sukcesu od siebie.W przypadku wspomnianego już palenia,swiat zewnętrzny w krytycznym momencie, w ogóle dla mnie nie istniał…