#zostań w domu pomoże w walce z wirusem?
W Katalonii trzy miasteczka pod Barceloną odcieto od swiata, wjezdza tylko zaopatrzenie - zywnosc i leki.
3/4 zachorowan to jednak Madryt. Wirus mieszczuchem?
Chetnie bym zostala w domu bo leje i wieje
Ale musze zrobic zakupy jako nie naleze do populacji tych, co juz wczesniej wykupili pol sklepu
Pobyt w domu ogranicza rozprzestrzenianie się zarazy.
Oczywiście, ze tak. Chyba, ze masz troche przestrzeni dookola i bezludzie.
Mieszkam na blokowisku. Ponad 20 000 ludzi.
I jest to jedyna znana i skuteczna metoda na dzien dzisiejszy.
Mi trochę ten stan wyjatkowy, którego mozna bylo sie spodziewac i dobrze, ze szybko troche klucha w gardle stanal, bo stan wojenny do najmilszych wspomnien nie nalezy. I jego dlugofalowe skutki tez.
Nikt tego nie wie.
Poza tym,na razie Anglii to nie dotyczy.
Ja jednak ograniczylem wypady a linie lotnicze tez zrobiły swoje.
Nie buntuje sie.Nie jestem i nie zamierzam byc,mądrzejszy od innych.
Trzeba to przeżyć.Odchorować.I nie zatruwac zycia innym.
Ja na razie siedzę i argumenty, że teraz jest najlepszy moment, żeby dokupić jedzenie, bo wjechała nowa dostawa, a sklepy i drogi są puste i na dobrą sprawę spotkam tylko kasjera/kasjerkę, z kolei kiedy zacznie nam się kończyć jedzenie, innym też zacznie i znowu się zaludni, nie dociera, żyjemy zapasami zrobionymi wcześniej
…
Częściowo w zatłoczonym sklepie z braniem wszystkiego, co zostało, częściowo przeze mnie na spokojnie, ale w małej ilości ze wzgędu na małe możliwości przeniesienia tego (byłam jeszcze z walizką, plecakiem itp.), a przede wszystkim z tego, co było w domu wcześniej.
Jestem za siedzeniem grzecznie w domu, ale z drugiej strony popadania w paranoję i panikowania to ja też nie lubię, a tu raczej to jest problem niż brak poważnego traktowania sytuacji.
Suedzenie w domu to nie więzienie. Po zakupy wyjsc trzeba i jak warunki na to pozwalają to i spacer wskazany. Chyba, ze masz obowiazkowa kwarantanne.
Nie mam żadnej kwarantanny, ale tu wszystkim się wydaje, że ją mają, ja już słyszałam koncepcje, żeby nie wietrzyć pomieszczeń, bo wirus przyleci
Ale resztkę nadziei straciłam, jak dostałam, z poleceniem przekazania dalej, łańcuszek “antykoronawirusowy” z modlitwą “antykoronawirusową”, podobno jak się odmawia codziennie, to dom jest chroniony.
I ja naprawdę nie rozumiem, jak można dobrowolnie się osiedlać w tak za przeproszeniem pos…anym miejscu… Nic dziwnego, że się wyludnia, i nie mówię tu o pustych ulicach w ostatnich dniach.
Wstret do wietrzenia pomieszczen to jakas ogolnopolska przypadlosc chyba? Znam bardzo duzo osob, ktorym wydaje sie, ze wietrzenie mieszkania moze byc przyczyna rozmaitych przypadlosci, a poscielenie lozka rano, kiedy jeszcze posciel nieco wilgotna i przepocona po nocy podstawa porannej higieny.
Ponoć masz racje…
Ja jednak wychowalem sie w domu,w ktorym przynajmniej 3 razy dziennie,wietrzyło sie mieszkanie nawet pod koniec lat 70-tych.I do dzisiaj,jestem bliski takim poczynaniom.
Jak tylko sie da, a ostatnio sie daje, to posciel wyjezdza sie wietrzyc na werande, a zaduchu w domu nie cierpie, tata kopcil jak smok wawelski, wiec wietrzenie domu bylo koniecznoscia i chyba na przeciagi i swieze powietrze sie uodpornilam. Do szalu doprowadza mnie zwyczaj “wietrzenia” mieszkania na klatke schodowa, co niestety jest zwyczajem wielu ludzi, w tym sasiadow mojej mamy.
samo hasło nie pomoże ale stosowanie się do niego już tak